Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Grzechy, grzeszki i stracony dzień


JEDZENIE

Śniadanie: resztki z wczorajszego obiadu:
- ryż jaśminowy 4 łyżki
- kurczak w przyprawie gyros
- surówka z czerwonej kapusty, ale już ta część przeznaczona dla rodziców, więc z majonezem :(

Drugie śniadanie:
- jogurt naturalny
- złapany w biegu baton i pączek z kokosem :(

Obiad u "teściowej" :
- kopytka z sosem
- 2 małe sztuki mięsa
- surówka (nie wiem z czego ale była pyszna jednocześnie słodka i ostra)

Deser:
- kawa z mlekiem
- 1,5 delicji z morelą


AKTYWNOŚĆ

- sporo chodzenia także limit 10 000 kroków spokojnie osiągnięty, dokładnie spaliłam tak 409 kcal
- na rowerku stacjonarnym tylko 2km i 22,4 kcal
- ćw. K :*

Także dziś źle, źle i jeszcze raz źle. Zauważyłam, że ja już tak mam, kiedy zdarzy mi się małe potknięcie, to dużo łatwiej zrobić mi jakieś odstępstwo i kolejne i następne itd. Zawsze znajdę wytłumaczenie:
Bo mi słabo i nie mam nic zdrowszego pod ręką...
Bo jestem zła i to tak tylko na poprawę humoru...
Wiadomo na obiad nie miałam za dużego wpływu, ale przecież spokojnie mogłam odmówić tych ciastek, ale przypomniało mi się to dopiero przy drugim :/

Niezadowolona z siebie
VIK