Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
niczym motyl.... kolejny etap przede mną.


od jakiegoś czasu u mnie na siłowni wprowadzili trening crossfitowym w środy. Można powiedzieć ze treningi układane są pode mnie bo zazwyczaj mam 1x1 z trenerem. Poprosiłam o łapki bo moje leżą i kwiczą. No to tydzień temu clean z wejściem pod sztangę i buterfly na drążku. Idzie opornie. Jak pierwsze umiem zarzucić (owacje) tak wejście pod sztangę nie idzie. Dziś sam zarzut z wejściem pod sztangę ale bez rwanią z ziemi. 25 kg ciut przy dużo. Ćwiczę z 20 czyli samym gryfem. A motylki? nie kumam jak się prawidłowo bujać a co dopiero się podciągnąć. Dla relaksu w wod'zie były jeszcze pompeczki i wskoki na box.  Przy trzeciej serii musiałam z męskich (pompusiach) na damskie przejść. Box jak box 60 cm pokonuje bez problemu

 Na koniec 500 m wiosel. Nauczyłam się wreszcie oddychać jak należy i jest lżej. W domu muszę pooglądać filmiki z motylem może mi się rozjaśni w głowie i po ćwiczyć na drążku.

A dietka dziś głodna jestem ale trzymam się dzielnie. 3 dzień jem clean

Tylko w sobotę wyjeżdżam na 7 dni i nie wiem jak się dietetyczne przygotować na to. Najlepiej by było 3x pucha tuńczyka, półtora paki wali różowych. Warzywa i owsianka na śniadanie i białko z torby. Ale ciut monotonne to i finansowo za drogo. Musze pomyśleć a na zakupy nie wiele czasu.

Kupiłam sobie dziś 2 czekolady 90 i 85% kakao lindta- 90% lindta mimo że w promocji po 9,9 jest ekonomiczniejsza niż 81% z lidla za 5,99 ponieważ albowiem gdyż nasycam się 2 kostkami, a lidlową mogłam zjeść całą na raz .....Jutro porównam czym się różni 85 od 90 poza ceną...