Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
pół roku za mną - podsumowanie


Dziś mija pół roku mojego odchudzania. Tak! to 6 miesięcy.

Bilans: -15 kg. Nie wiem czy dużo czy mało. Inni potrafią w pół roku zrzucić nawet 25-30 kg (przeciętnie kg/tygodniowo). U mnie bywało różnie, były wzloty i upadki. Mega motywacja i konkretne dno z załamką. Jestem z siebie dumna, ale wiem, że to jeszcze nie koniec. Mam kolejne pół roku by spełnić swoje marzenia. W grudniu mam nadzieję, że z podniesioną głową powiem: Osiągnęłam SUKCES. I będę mogła przejść do etapu stabilizacji.

Obecnie: dieta MŻ, jakieś 1300 - 1400 kcal + RUCH

Moje sukcesy:

*Nie jem chispów.
*Ograniczam słodycze - wybieram gorzką czekoladę.
*Jem dużo warzyw.
*Piję co najmniej 2,5 litra wody dziennie.
*Nie jem smażonego.
*Nie jem białego pieczywa - jem ciemne.
*Jem brązowy ryż i makaron razowy.
*Chodzę na siłownię, ćwiczę - prowadzę aktywny tryb życia.
*Polepszyłam swoją kondycję.
*Potrafię obejrzeć film bez niepotrzebnego chrupania.
*Jem co 3 godziny.
*Nie chodzę na zakupy głodna.
*Ograniczyłam alkohol.
*Używam oliwy z oliwek, nie oleju.
*Nie słodzę herbaty.
*Piję zieloną herbatę przynajmniej raz dziennie.
*Wybieram chude mleka, twarogi.
*Nie jem sera żółtego i kremu czekoladowego (moja zmora z dzieciństwa).
*Zabieram ze sobą jedzenie do szkoły/pracy - nie ulegam grasującym wszędzie automatom z batonikami.
*Zaczęłam słuchać siebie, tłumaczyć sobie dlaczego nie powinnam czegoś w danej chwili zjeść (jestem początkująca w tym myśleniu jeszcze ;p)
*Staram się nie myśleć o słodyczach i nie nakręcać w ten sposób się na słodycze.

Moje porażki:

*Przynajmniej 1-2 razy w miesiącu kompulsywne objadanie się słodyczami. Walczę z tym co prawda, ale jest to, jakby nie było, moja porażka. Od lipca kończę z tym!!! Uznaję zasadę: raz na jakiś czas, ale mało!
*Mogłam schudnąć więcej - ale pocieszam się tym, że nie dorwie mnie kiedyś (w ogóle to nie ma prawa ;p) efekt jojo.
*Nie jem ryb 2 razy w tygodniu, tak jak powinnam.
*Zaufałam (na początku mojego odchudzania) suplementom Herbalife, co trochę odbiło się na moim zdrowiu - uważałam, że muszę spróbować wszystkiego, bo sobie nie poradzę. *Nie uwierzyłam we własne siły.

Więcej sukcesów niż porażek, ale jest nad czym pracować. Nie osiądę na laurach.

Plan na LIPIEC: - 3kg  Tym samym, zobaczyć (pierwszy raz od niepamiętnych czasów, hmmm chyba od gimnazjum) 7 z przodu!!!

Plan na WAKACJE (lipiec, sierpień, wrzesień) - 10 kg.

 

Teraz czas na wymiarowe sukcesy:

Styczeń 2012
Piersi:   105 cm
Talia:     96 cm
Biodra: 123 cm
Udo:      71 cm
Brzuch: 104 cm
Łydka:   45 cm
Szyja:    37 cm
Biceps: 35 cm

Czerwiec 2012
Piersi:   100 cm                   - 5 cm
Talia:     83 cm                    - 13 cm
Biodra: 112 cm                   - 11 cm
Udo:      68 cm                    - 3 cm
Brzuch: 93 cm                     - 11 cm
Łydka:   42 cm                    - 3 cm
Szyja:    33 cm                     - 5 cm
Biceps: 32 cm                      - 3 cm

ŁĄCZNIE:                       - 54 cm

 

Teraz zdjecia porównawcze. Dla lepszej widoczności w tym samym stroju kąpielowym.

97 kg / 82kg

I tu jest u mnie problem bo aż tak nie widzę tych 15 kg. Widzę, że jest mnie jakoś mniej z każdej strony, ale odczuwam jakiś niedosyt? Oglądam wiele zdjęć dziewczyn i gdy schudną 15 kg to widać kolosalną różnicę. Tak? wiem, że każdy chudnie inaczej. 

Ale, jak już wcześniej powiedziałam - to jeszcze nie koniec! Motywacja wysoka, więc dam radę!

POZDRAWIAM! :) buziole :*

  • Shibutek

    Shibutek

    6 lipca 2012, 15:24

    Gratuluję ! To prawa, że każdy chudnie inaczej, w innym tempie, grunt to się nie poddawać :)

  • agatep

    agatep

    2 lipca 2012, 11:21

    gratuluję spadku!! i wytrwałości. zdrowo !!!