Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Oczyszczanie


Od dzisiaj rozpoczynam fazę oczyszczania organizmu! Jak wszystko wyjdzie z czasem, to się okażę, ale chcę zregenerować organizm po wszystkich swoich wybrykach. Widzę, jak wiele przybyło mi tkanki tłuszczowej: cellulit się powiększył (moja zmora!), pojawiły się fałdki tłuszczu na brzuchu przy schylaniu/siedzeniu krzywo itp., uda i brzuch są bardziej miękkie aniżeli twarde (a było już tak miło!), pupa zapewne też pozostawia wiele do życzeń. Poza tym rzadko kiedy odczuwam coś w rodzaju nasycenia. Jem, jem, jem i tak to rozkładam, że jem cały czas, a nie czuję właśnie sytości. Jedynym plusem całej zaistniałej sytuacji jest może fakt, że piersi bardziej się zaokrągliły i powiększyły. Tyle, że ja jestem przyzwyczajona do mojej małej miski A i zupełnie ją akceptuję ;) Dlatego koniec! Najpierw odtruję organizm, nauczę się od nowa nawadniać, zmuszę się do ćwiczeń cardio, których tak bardzo nie lubię... Trzeba niestety, bo nie chcę spalać tego wszystkiego ćwiczeniami modelującymi. Źle po prostu się zaczęłam czuć z takim ciałem. Gdybym zaczęła modelujące, to podejrzewam, że zginęłaby po części tkanka tłuszczowa i pojawiłyby się kolejne, zwarte mięśnie. Dlatego na pierwsze miejsce wysuwa się dieta i cardio - przynajmniej przez tydzień. Będzie to moje wyzwanie. Póki co, to jestem na tyle zdeterminowana, by nawet nie zjeść jakichś słodkości w Tłusty Czwartek :D Wystarczy, że miałam ostatnimi czasy za częste cheat day'e. Postaram się przez ten tydzień liczyć kalorie. Usiądę dziś wieczorem i zaplanuję jadłospis na najbliższe 3 dni. Musi być dużo warzyw - to pewne. A z racji, że nie ma mamy w domu i jestem sama z tatą, to mogę gotować co tylko zechcę i warto to wykorzystać ;) Pomiarów wstępnie nie robię. Nie chcę oglądać tych przerażających liczb. Gdy lepiej się poczuję, to zmierzę i nadal będę dążyć do świetnego czucia się ze sobą. Zbliża się wiosna, następnie lato i chciałabym móc chodzić w krótkich szortach, czasem topach odkrywających brzuch, krótkich sukienkach podczas imprez. Musi się udać! :)

Podsumowując: do dziennego rytuału powracają masaże fusami z kawy, co drugi dzień bańka chińska, nawilżanie ciała, nawadnianie, wspomniana dieta, cardio. Od czasu do czasu również bieganie, a gdy będzie ciepło, to rolki (chcę się wreszcie nauczyć jeździć) i oczywiście stałe dbanie o siebie. Chcę też w końcu wziąć się w garść i zadbać o swoją wygodę typowo duchową - pozałatwiać i pozamykać niektóre sprawy, znaleźć spokój, uczyć się nie tylko do matury i czytać, czytać, czytać. Zdałam sobie sprawę, że pomimo tego, iż bardzo lubię książki, to ostatnio rzadko do nich zasiadam. Pooglądam też wieczorami kolejne seriale, zaległe odcinki i kolejne filmy ze swojej planowanej listy. Chcę korzystać z każdej minuty! I oby tak pozostało ;) Jeśli miałby mój zapał nieco przygasnąć, to i tak będę dbać głównie o dietę, maturę i ćwiczenia - cokolwiek by się nie działo. Przyrzekam to sobie ;) I musi się udać!

Dojrzałam też do tego, by zawęzić grono "przyjaciół". Po wszystkich tych przejściach, problemach z którymi się borykam, widzę kto zostanie w tym towarzystwie, a kto odpadnie. Jestem sentymentalna i umiem wybaczać, dlatego może to być nieco trudne...

Była też impreza pożegnalna, chociaż odwoływałyśmy ja chyba z 3 razy. Miałam takiego piątkowego doła, brak ochoty na imprezy, śmiech, muzykę, alkohol. Kupiłam sobie 3 różne smaki Karmi (karmelowe, żurawinowe i tiramisu) i delektowałam się tym piwem bezalkoholowym  w towarzystwie najbliższych znajomych ;) Faktycznie, postawiłam na nieco mocniejszy makijaż, ale nie był już tak wyraźny późnym wieczorem i nad ranem. Założyłam w końcu błękitny sweterek, na głowie miałam romantyczny nieład i przydymione w odcieniach brązu oczy ;) Wyjaśniła się też sprawa z Pawłem. Nie wiedziałam na początku jak się zachować i trochę go unikałam, bo czułam się nieswojo - siedział przecież z Nikolą. Ale sam zaczynał rozmowy, usiadłam obok niego, a potem poszliśmy razem po alkohol. Mogliśmy wtedy rozmawiać, bo byliśmy sami, ale było to stanowczo za mało czasu. Czuję niedosyt wyjaśnienia sprawy. Generalnie nie jestem jakoś fantastycznie zadowolona, ponieważ pozostaniemy w kontakcie przez facebooka, a wolałam z nim po prostu rozmawiać. Chociaż ciężko to połączyć, skoro on jest na studiach we Wrocławiu, a ja będę w Kotlinie... Nie będzie już nocnych rozmów, oglądania filmów, śmiania się, opowiadania historii, oglądania filmików na yt, dzielenia się nowym wrażeniami dotyczącymi siłowni, żartowania... Jakoś ciężko mi się do tego przyzwyczaić, zaakceptować to. Przeraża mnie nieco taki rodzaj naszej relacji. Może uda się nam czasem spotkać? Teoretycznie, to przecież nic złego nie robimy - kolegujemy się najzwyczajniej w świecie. Jak wiadomo jednak, dziewczyny potrafią być bardzo zaborcze, zazdrosne. I może dlatego nieco się boję...

  • ruda.maruda

    ruda.maruda

    9 lutego 2015, 16:03

    hm nie mam jak zbytnio Ci radzić w sprawie miłości i związków, bo sama się spotykam aktualnie z byłym chłopakiem i nie wiem do czego to zmierza, ale powiem Ci, że jest ciężko chwilami, bo nie potrafię go traktować jak zwykłego kolegi, tak się nie da... a widzę, że mamy podobne plany na najbliższy czas: książki, filmy i seriale :-) zawsze chciałam zrobić sobie chociaż dzień oczyszczania, ale jeszcze mam za słabą silną wolę...