Zasypało, zawiało, ciekawe jak wrócę do domu. Pociągi jadące w moją stronę mają kilkugodzinne opóżnienia. Na razie jeszcze jestem u dzieci - do połowy stycznia. Synoptycy zapowiadają na styczeń jeszcze większe opady śniegu. Waga zatrzymała się. Nie tracę kilogramów ani centymetrów. Szkoda. Pomagam synowej w przygotowaniach do świąt. Muszę coś robić, żeby nie myśleć za dużo. Muszę pić dużo wody, tylko o tym nie zawsze pamiętam. Komuś łatwo doradzać, samemu trudno się zdyscyplinować. Ogarnia mnie zniechęcenia, ale uszy do góry jak mawiała moja babcia.
deepgreen
15 grudnia 2010, 22:38No wlasnie-nie ma tego zlego....dzieci sie Toba naciesza,Ty nacieszysz sie nimi,a jak w maju zejda sniegi to do domku wrocisz:-) Pozdrawiam cieplutko!
Aminotransferaza
15 grudnia 2010, 22:27To ja już nie wiem, jak to będzie jak będą jeszcze większe opady śniegu.. Już chyba w ogóle nie będzie można się nigdzie ruszyć.. :( Nie pozostaje nic, tylko czekać do lata.. :) Pozdrawiam