Moje maleństwo zrobiło sobie 3 godzinna przerwę w nocnym spaniu. A ja już nie wiem czy coś działać czy "płynąć z prądem". tzn. bez różnicy czy światło zgaszone, czy biorę na ręce czy nie i tak 2 godziny musi minąć żeby raczyła zasnąć.
Wiem, że to kiedyś minie ale nie lubię siebie takiej nie dospanej, marudnej, bez chęci i motywacji.
Ale już 3 dzień stosuję krem wspomagający odchudzanie a wczoraj zaczęłam dokumentować postępy:) Tzn. zrobiłam pierwszą sesję zdjęciową. Nawet nie jest tak źle jak na rodzinnych zdjęciach. Może moje lustro wyszczupla po prostu. No i w samej bieliźnie inaczej sie wygląda niż w ciuszkach.
Oprócz sesji założyłam tabelkę z wymiarami i długością spacerów i hula hop.
Czuję też, że przestałam "się wylewać" boczkami. W sobotę sprawdzę czy to nie pobożne życzenia:) Lubię te cotygodniowe pomiary. Póki co za każdym razem mniej.
sempe
9 grudnia 2011, 10:33wyspisz się po smierci:-) tak mi powtarzają hihihi gratuluje pomniejszania się:-)
yor75
8 grudnia 2011, 13:17Nie zazdroszczę nieprzespanych nocy, ale gratuluję coraz mniejszych obwodów :) Życzę Ci, aby waga pokazała tyle, ile chcesz zobaczyć. Pozdrawiam :)