Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Najtrudniejszy pierwszy krok... A właściwe
pierwsze 1000 kroków.


Po pierwsze dziękuję wszystkim za takie wsparcie i odzew i dobre rady, ciepłe słowa. To była dla mnie niesamowita motywacja, że obcy ludzie, którzy właściwie nic o mnie nie wiedzą mają dla mnie chwilę czasu i podnosza mnie na duchu. 

Odnośnie psychologa... leczę się i chodzę na psychoterapię nie tylko ze względu na moją wagę i postrzeganie siebie. Leczę się już rok głównie z powodu depresji i ataków paniki. 

Ale jest już coraz lepiej. Nie jest cudownie, ale nie jest też bardzo źle:) 

Staram się jak mogę teraz z dietą i ćwiczeniami, trochę czasu brać, bo mam sesję i ostatnie 4 egzaminy. I uczę się jak szalona. I do tego moj ojciec przyjeżdża w tym tygodniu i... jest on największą demotywacja do ćwiczeń i diety. W jednym czasie potrafi mi powiedzieć, że powinnam coś ze sobą zrobić i jak mogłam się tak zapuścić. Aż wstyd bla bla bla, a gdy ćwiczę patrzy na mnie jak na chorą psychicznie. Wszystkiego się odechciewa. 

Dobrze, że będzie tylko tydzień. 

Czekam jeszcze na termin do poradni dietetycznej. Myślę, że dobrze wybrałam, ze względu na moją znajomą, która zrzuciła z panią dietetyk i trenerką 18 kg:) 

Odstawię wagę na razie na miesiąc i jej nie ruszam, nie tylkam i nie patrzą, bo się tylko nakręcam. 

Powolutku do celu. Pierwszy etap to 85 kg jakie chcę osiągnąć. 

Musi się udać tym razem:) 

Cieplej niedzieli:)

  • Wiosna122

    Wiosna122

    22 czerwca 2014, 16:34

    Dużo pomagają ci te wizyty u psychologa? Gdybyś miała chwilę i zechciała mi coś opowiedzieć jak to wygląda napisz proszę prv. Jestem ciekawa..., czasem wydaje mi się że sama powinnam się przejść żeby z kimś pogadać..., ale jakoś ciągle mam opór...