Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
ach


a mialo być 65 kg do 17 lipca i co jak zwykle obiecanki,obiecanki.Az wstyt sie przyznac ale na wadze jest 73.W sobotę zlot motocyklowy a ja jestem gruba jak szafa 3-dzwiowa z toaletką.Nic mi się nie chce,albo pada albo jest goraco że ducha idzie wyzionąć.Moje Justynka nie chce jechać do dziadkow na wakacje i muszę sie męczyć caly dzień z 2 dzieci,czasami to mam już tego wszystkiego dosyć.Jestesmy zaproszeni na wesele 29 sierpień,a 6 września chrzciny mojego bratanka i to są nowe daty do których musze schudnąć.Muszę zrzucić ten cholerny balast,ten wielki brzuch -bo wyglądam jakbym byla w ciąży.

46 dni do wesela.-1 dzień diety M.Ż i nie obżerac sie slodyczami-to jest moja zmora.....

śniadanko-serek wiejski z warzywami

kawa zmlekiem

na drugie śniadanko będa owoce jablko i pomarańcza.

5 posilkow dziennie i woda

i jeszcze jedno postanowienie końcu ruszyc dupę i poćwiczyć bo tak ciągle narzekam a nic nie robię w tym kierunku-boze jaki ze mnie leń.

 

  • Marekkk

    Marekkk

    15 lipca 2009, 17:12

    może jest inne wyjście... awaryjne..... pozdrawiam

  • MeryP

    MeryP

    15 lipca 2009, 15:40

    też są słodycze......ale trzeba się nie poddawać:)

  • nelka70

    nelka70

    15 lipca 2009, 10:13

    nie patrz wstecz, tylko idź do przodu. Do wesela dasz radę. Spokojnie - tylko bądź grzeczna i rusz dupsko. Pomachaj trochę nogami, może jakiś rowerek? Powodzenia

  • kasiula9

    kasiula9

    15 lipca 2009, 09:56

    Wiem, z jest ciężko, ja właśnie zaczęłam i widzę, że będzie ciężko! Życzę powodzenia!