Nie widzę efektów, no zero. Wiem,za szybko bym chciała ale 10 dni treningów to już jak na mnie rekord i nic, nawet pół kilo mniej. I nie ważę się codziennie. Waga w Łodzi mi nie działa. Mam na koncie jeden dzień porażkowy z 2 ciastkami owsianymi i malibu z bitą śmietana i ogólnie alko dużo za dużo. Odpokutowałam to solidnym kacem i faktem, że zjedzenie głupiego obiadu zajęło mi prawie 2 godziny. W sumie chyba jeszcze trochę boli mnie głowa. Ale nie zapowiada się jak na razie powtórka z rozrywki. Dobrze chociaż, że ten kac wypadł w dniu resetu. Wracając do efektów pocieszam się stwierdzenie i powtarzam sobie prawie jak mantrę, że skoro nie przytyłam wczoraj to nie schudnę jutro. I nie poddaję się jeszcze tydzień, dwa, trzy i zauważę, albo nawet nie będę wiedziała kiedy a wejdę w ukochane spodnie kupione przy wadze 59 kg, znaczy mieszczę się w nie ale mi w cholerę nie wygodnie, a nie o to chodzi. Staram się też pracować trochę nad soba psychicznie, to ,że schudnę nie poprawi mojej samooceny samo w sobie, sama w siebie muszę uwierzyć. Niższa waga nie zaszkodzi ale też nie zrobi wszystkiego. Prawda? Damy radę? Jasne!
grubciaakasia
10 października 2015, 17:34nie poddawaj się, efekty na pewno będą, a może w cm spadło ??
WitaminaE
12 października 2015, 21:06Szczerzę mówiąc nie wiem, a nie chciałam tak szybko znowu się mierzyć, mam wrażenie, że na spadek cm to za szybko(zawsze najpierw schodziła mi waga chociaż troszeczkę) boję się, że się zmierzę i nie będzie żadnej zmiany... jeszcze poczekam
angelisia69
10 października 2015, 16:50wiesz po treningach na poczatku mozesz sie nawet spodziewac wzrostu wagi a nie spadku,bo miesnia sie przyzwyczajaja,gromadza wode itd. A zeby schudnac to glownie postaw na dietke,cwiczenia to tylko dodatek.Ale mysle ze dasz rade ;-) chciec to moc!!
WitaminaE
12 października 2015, 21:05Dieta też jest to jasne. Zazwyczaj zawsze zanim mi się woda zatrzymała miałam spadek chociaż o kilogram przez dietę własnie. Ale może tak jest. Nie przestaję jadę dalej :)