...brak formy i co jeszcze?!
Czekam. Cały czas. Na nowe, ekscytujące i "miłe" wydarzenie.
Duchota panuje cały dzień. Dlatego bieganie odłożyliśmy na wieczór. I nic to nie dało. Gorąco, parno i ciężko.Po ok 10- cio dniowej przerwie pierwsze 2,200 było nawet ok.
W trakcie drugiego okrążenia po ok 600m kiedy już się przełamałam i motywowałam że dam radę zrobić przynajmniej 1800m zobaczyłam węża(mąż mówi ze to nie wąż tylko padalec, nie ważne- długi, srebrny, obrzydliwy i wijący się= wąż) Narobiłam krzyku i przestraszyłam się tak bardzo ze dalsze bieganie było męczarnią. Rozglądałam się na boki, każdy szelest oznaczała dla mnie jedno- wijące się obrzydlistwo.
W efekcie przebiegliśmy tylko troszeczkę ponad 4km.
Nie wiem jak ja tam jutro wrócę.....
Ok, już przestaję pisać i myśleć o tym.
Po fali krytyki jaka na mnie spadła tu i ówdzie (na Vitali) , ze nie jem po treningu oświadczam że zaraz wypije koktajl truskawkowy(na więcej mnie nie stać) własnoręcznie przygotowany przez mojego męża, który wszystkich czytających serdecznie pozdrawia i powodzenia w dietkowaniu życzy!
inkusia15
20 czerwca 2012, 23:10co ja mam powiedzieć.. Mieszkam na przeciwko lasu i jest w nim wyjątkowo dużo padalców... Przez nie latem nie wchodzę do lasu, chyba że rowerem.... :)
szabadabada
20 czerwca 2012, 17:44o matko nie wróciłabym biegać do tego miejsca :D
patih
19 czerwca 2012, 14:45ja na rowerze natknęłam się na loche i 5 małych dziczków, teraz boje się wejśc do lasu :)
mi1979
19 czerwca 2012, 10:11Oooo też biegasz, ja też, ale tak samo wczoraj się poddałam przez ta duchotę
breatheme
19 czerwca 2012, 08:41podziwiam, że masz siłę i motywację do biegania w takim upale ;) gdybym mogła zrezygnować po miesiącu czy dwóch to nie byłoby takie trudne, a tutaj trzeba jednak jakąś umowę podpisać na określony czas..
vitafit1985
18 czerwca 2012, 21:15Uroczy małżonek;-)
Electra19
18 czerwca 2012, 20:58heh ja też dzisiaj leżałam na kocyku nad Odrą i zasuwał po mnie wieeeeelgachny pająk a później bałam się położyć :D
pistacjowata
18 czerwca 2012, 20:53u mnie też duchota i burza :) no ale widzę miejsce zamieszkania :) zazdroszczę treningu, ja jestem po dość bolesnej chorobie, 2 tygodniach totalnego nieróbstwa i tylko na rowerze dziś jeździłam