Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
sama się sobie dziwię....


...że poszłam dziś biegać. Zazwyczaj mam dzień przerwy. A dziś taka niespodzianka. Zmotywował mnie mąż. Stwierdził że jutro ma padać. 
Mus nie mus poszliśmy i...5,5km przebiegliśmy 
Zaczynam wierzyć że się uda. Że osiągnę wymarzony cel. I nie mówię tylko o 55kg ale o kondycji, zdrowym ciele i duchu 

Doszłam do wniosku że chyba za dużo jem. Uwielbiam jeść, prawie tak samo jak gotować. 
Jak muszę się ograniczać- cierpię. 
Standardowo wygląda to tak: do pracy zabieram dwie bułki(ciemne, z wędliną,czasem serkiem i sałatą, pomidorem, ogórkiem lub rzodkiewką) do tego jogurt. Po 16.00 do po 17.00 zjadam obiad- dziś kasza gryczana, karkówka gotowana i sos grzybowy- niezagęszczany oczywiście i mizeria(z aktiwią). Później truskawki i dziś jeszcze mizeria z rzodkiewką.
Przyznam że aktualnie jem mniej niż zwykle(w końcu jestem na diecie) Zaraz się pewnie dowiem że trochę za dużo i wpadnę w otchłań rozpaczy.....
Może ktoś mnie z niej wyciągnie?
  • szabadabada

    szabadabada

    21 czerwca 2012, 15:07

    więcej się ruszasz to i więcej jedzenia potrzebujesz, to naturalne. Zresztą, wydatek organizmu na podstawowe czynności organów to jest spalone ponad 1000 kcal, także nie ma co się przejmować. Apetyt dopisuje to jeść, byle się nie obżerać i jeść zdrowo, ot co! :)

  • vitafit1985

    vitafit1985

    19 czerwca 2012, 21:53

    Może waga;-) Dopóki chudniesz, to nie ma się czym stresować:)