Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
sarna na drodze, mucha w oku, kolka w boku, a ja
dalej...


...biegnę!!!! Szkoda tylko że dzisiejszy dystans niewielki.(na co wpływ miała nie tylko moja kolka ale i ból kolana męża)Nic to. Najważniejsze że jednak coś tam przebiegliśmy. Dziś tylko , lub aż  6km. Mimo ze czuję niedosyt, jestem zadowolona. Bo zrobiłam to. Ruszyłam się z domu i biegałam. Nie jest źle. Jest dobrze(nawet jak jest źle to jest dobrze. dlaczego? bo zawsze może być gorzej.)

Gorzej, że wymiary i waga stoją. To nie jest normalne. Od miesiąca nic. (nie liczę okresów @ bo wtedy jest więcej) Zaczynam podejrzewać że: 
- albo jem za dużo- co może być strzałem  w 10 bo uwielbiam jeść
- albo jestem chora....
Poczekam jeszcze miesiąc ale ograniczę jedzenie(nie mam pojęcia jak to zrobić ale odwołam się do sławnego uporu Kłapciorożca- nie znam lepszej metody.) Jak nie pomoże, pójdę do lekarza. Może to problemy z tarczycą? Może dlatego wiecznie mi zimo?

Nie będę martwiła się na zapas. 
I właśnie sobie przypomniałam ze jutro mąż ma imieniny. skończy się wypadem na pyszne jedzonko....trudno  zacznę od ...czwartku :)

Miłej nocki
Aaaaa do Zakopanego zostało jeszcze tylko 773,9km!!!!!
Zaczynam wierzyć że tam dobiegnę!