Święta minęły.Szybko, szybciej niż planowałam, i nie do końca tak jak planowałam! jest mnie więcej... o kilkogram. Trudno. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko to że było pysznie. Ugięłam sie nie tyle pod naporem pyszności ile uwiezyłam w komentarze rodzinki:schudłaś, kiepsko wyglądasz, kości ci sterczą!
Pewnie że streczą! mam figurę gruszki więc jestem dosyć drobna w ramionach i jak zaczynam chudnąć to najpierw tam. Bioderka i brzuch kurczą sie na samym końcu. Po dwóch dniach tykania mnie po obojczykach i ramionach nie wytrzymałam. zaczęłam jeść. Najgorsze było to, że było pysznie!!! więc nie żałuję! Nie wiem czy to dobrze, ale jestem szczera. Ciesze się ze spędziłam czas z rodznką: dwa spacery, gra w babinktona, zaliczyłam nawet pół godziny skoków z siostrą na trampolinie.- dziś wszystko mnie boli!!!
Teraz walka zaczyna sie od nowa(ale od jutra- dziś mam za sobą kawałek sernika)
kwiatek123
16 kwietnia 2009, 06:54dziekuje za komentarz ;) nie poddalam sie bo dzis tez jest nowy dzien... ;) takze nadal walcze ;) trzymaj sie ;]
p00ch
15 kwietnia 2009, 08:59Masz rację. Dziękuję za przestrogę. Wszystko robię zgodnie z zaleceniami rehabilitanta. Dodatkowo ciągle chodzę na siłownia w celu umocnienia mięśni nóg w celu odciążenia "protezy" więzadła. 2 lata to podobno okres, w którym dopiero następuje całkowite zrośnięcie kości, zwłaszcza przyczepu dolnego. Serniczek... mmmm... smacznego ;)