Pewnie ze dam! Już wczoraj prawie dałam- obiecałam nie jeść po 17.00 ale jak wróciłam z tych katechez byłam strasznie głodna i zjadłam pomarańcze.Lepsze to niż kanapka albo coś innego. Powoli, powoli i przestane jeść wieczorami. dam radę! Muszę, w końcu jestem upartym koziorożcem!
Wczorajszy dzień był szalony! Dobrze ze nie mam żadnego zwierzaka w domu , bo chyba by umarł z głodu i z tęskonty! dzisiejszy zapowiada sie podobnie. Wróce do domu po 21.00 , więc dziś bez ćwiczeń. W tym tygodniu wogóle mało ćwiczyłam(2 dni, jutro 3, w niedziele może też,jak zdążę między tańcem a zajęciami na uczelni)Kiepsko biorąc pod uwage zjedzone serniczki :(((- wczoraj nie zjadłam!!!
Najwazniejsze że świąteczne szaleństwo już opadło i jestem znowu silnie zmotywowana.
Życzę Wam wszystkim wytrwałości(i sobie też)
zmotylkiem
17 kwietnia 2009, 08:48dzielna na pewno sobie poradzisz :)