Waga stoi, czasen nawet leko drgnie w górę, ale to ni , to nic, to nic.....
Wymiar bioder ciagle się zmniejsza! jest już 100. A było 105! jestem zadowolona. Szczęśliwa będę jak dojde do 95!
Wczoraj, w ramach pokazania mojej brzydszej połówce że nie jestem egoistką zrezygnowałam z "Ostrego dyżuru" i jeźdżie na rowerku żeby mógł w spokoju obejrzeć mecz. Spokoju nie było, bo mecze były dwa. Piłka nożna i koszykówka. O kompromitacji w tej pierwszej dziedzinie nie będe pisać. Ważne że Polki wygrały z Węgierkami!
Więc kręcę sie po domu, coś tam robie a w głowie mały głosik mi powtarza
-"ćwicz, nie odpuszczaj sobie"
- "dobrze że zrobie sobie dzień przerwy"- odpowiadam mu- " mięśnie odpoczną..."
- "ćwicz, chociaż trochę, może jutro ci coś wypadnie i nie będziesz mogła jechać"- zrozumiałam że ten głosik jest tak samo uparty jak ja. Wsiadłam więć na rower i jechałam 50 min. Pozbyłam się za jednym razem i kalorii i wyrzutów sumienia= jestem lekko chudsza i bardziej szczęsliwa!
Teraz troche z innej beczki. Ślub i wesele zaczyna dominować nad moiom życiem. Cotygodniowe wizyty w kościele tak weszły mi w krew, że pewnie będzie mi ich brakowało jak już się skończą.
Wwieczorem, dzwonie po rodzinie i zbieram : adresy, nazwiska facetów i dziewczyn moich kuzynów i kuzynek, oglądam zaproszenia, wybieram dekoracje, myślę o fryzuże, stroju na poprawiny, samochodzie i tym wszystkim o czym powinnam pamiętać!
Dobrze że planuje tylko jedno zamążpójście! Drugi raz bym tego nie przeżyła!
Miłego dietkowania!
jutynQa
12 czerwca 2009, 09:26bardzo dziekuje za mile slowa, to naprawde duzo mi daje;* bede walczyc...oj jak ja bym chciala wazyc tyle co ty, no moze kiedys;)trzymam mocno kciuki za Ciebie i wierze ze nam sie uda;)
magda0504
12 czerwca 2009, 09:17wiesz, takie metody są dobre, ale ku*** ileż można??? moja cierpliwość się kończy a rozum chce normalności w końcu...... kolację je przy Misiu Push Up-ku - nie wiem, czy kojarzysz z 4funtv..... to gorsze od Czesia...... raczej nie chcę tej metody jedzenia przedłużać.....:)
kotusiek
12 czerwca 2009, 08:23u mnie już dzieje się to samo- całe szczescie tylko, że odpadły nauki ;) Motywacją dla Ciebie bedzie rowerek no i dla mnie rowerek- hehe też bym się pozbyła paru cm z bioderkach i wierze, że to nei będzie takie trudne... Ostatnio zgrzeszyłam, przez ten weekend- tort z bitej śmietany- hehhe... pomyśl co to znaczy dla mnie. No i o rowerku nie wspomnę bo znasz me perypetie ;) Co do ślubu to tez bym nie powtórzyła tego ;)
CarolineAnne
11 czerwca 2009, 16:10gorączka przedweselna? :D fajnie : pozdrawiam :)
redmonster
10 czerwca 2009, 12:43I dziękuję za trzymanie kciuków :)
izula67
10 czerwca 2009, 11:26Dobrze, że jest takie miejsce jak toooo, bo Twój wpis jakos tak zmotywował mnie do dalszego działania. GRATULUJĘ mniejszych obwodów!!! Ja też tak chcę, więc wezmę z Ciebie przykład ;)))
edyta84
10 czerwca 2009, 10:59ja na szczescie zamazpojscie mam juz za soba. i wiem jedno, drugi raz tez bym tego nie przezyla :P
Asiek000
10 czerwca 2009, 10:51już kiedyś i to chyba moja ulubiona forma spalania tłuszczu :))
Asiek000
10 czerwca 2009, 10:29będę żałować?
Bodyman
10 czerwca 2009, 09:11Takiej motywacji do ćwiczeń to ja dawno nie miałem...Zazdroszczę!!! A co do wesela... Kurcze...u mnie już 9 lat mija... jedyne co mogę powiedzieć... Najpiękniejszy dzień mojego życia... Mnóstwo przygotowań, trochę stresu, ale jak wejdziecie na salę to pamiętajcie cały czas jedno: Macie się absolutnie niczym nie stresować. To jest WASZ dzień, WASZA impreza i będziecie ja pamiętać do końca życia. Dlatego pamiętajcie o dobrej zabawie. Nie warto się aż tak przejmować organizacyjnymi drobiazgami :-))) Życzę Wam aby to był Wasz najwspanialszy dzień!!!