Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
To musiało w końcu nadejść...


Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy. Jestem stara! Nie nadaję się już na imprezy do 1.00-2.00 w nocy! Niestety , przyszedł czas kiedy do mnie to dotarło.. Muszę to zakaceptowac i nie robić z tego tragedii.

 

Tylko jak sobie przypomnę jak jeszcze 3 lata temu potrafiłam po całonocnej imprezie iść rano na egzamin to..Ffakt wtedy nie pracowałam, Uczyłam się tylko. Teraz codziennie wstaję o 5.50 w domu jestem po 16.30. Kiedy kładę sie po 23.00 jestem tak padnięta że często marzy mi się żeby to łóźko do mnie przyszło a nie na odwrót. (Ciekawe co się będzie działo jak będe miała dzieci?...) Przez ostatnie dni dodatkowo chodzę spać ok 1.00-2.30 w nocy a w ciągu dnia jestem ciągle na wysokich obrotach...marzy mi się sen a tu dopiero środa!

 

Może rzucę pracę? Własciwie to mogłabym... chociaż nie, poczekam do października. W myśl polskiej tradycji , niech mąż mnie utrzymuje(tylko że mój przyszły mąż nie jest aż takim tradycjionalistą, a szkoda....)

 

 

Na pytanie o diete odpowiadam że wzorowo zachowana. Przestrzegam wszystkich zaleceń: jem dużo węglowodanów, ogromne paczki chipsów, paluszki, pyzy z mięscem posypane odpowiednio dużą ilością boczku z cebulką i obowiazkowo po każdym posiłku słodycze. Należą mi się gratulacje za tak wytrwałe  trzymanie sie diety o naziwe " 3000kcla dziennie"

 

Jak będę jej tak dalej restrykcyjnie rzestrzegać to w 2 tygodnie odzyskam wszytsko to co już udało mi się zgubić. W prawdzie waga dalej uparcie pokazuje 60,5 ale podejrzewam że z nią też jest coś nie tak. Chwilowa niepoczytalność spowodowana najpewniem wyczerpywaniem się baterii.

 

 

Dziś wypada mi dzień biegania. Mam nadzieję że organizm mi wytrzyma(dziś spałam jakieś 4 godz, a po pracy idę na szalone zakupy) Postaram sie chociaż 5 km przebieć. Ostatnio po 8 dniach niebiegania było ciężko, ale dałam radę(tylko o mało nie zemdlałma ale to chyba normalne)

 

Żeby sobie dodać energii i nie wpadać w jakąś głęboką beznadziejność z której cięzko sie wydostać od wczoraj ciągle nucę:

"... bo mnie na uśmiech zawsze stać, nie lubie życia brać na serio, serio zbyt.."albo

..."jak dobrze wstać skoro świt, jutrzenki blask duszkiem pić, obiecał mi poranek szczęście dziś i szczęście dziś MUSI PRZYJŚĆ"

Mimo wszytsko pogodnie Was witam!

 

  • kotusiek

    kotusiek

    13 sierpnia 2009, 08:54

    o jeju wojnierz Kochana ta dietka to raczej dlatego, że jesteś zmęcozna i chcesz nabrac sieł poprzez poieranie energii z jedzonka. U mnie przez tą pogode na ostatnie dni to nie wypada wcyhodzic na rower- a za tym stoi zastój cellulitowy is ei ratuje kremami, peelingami i w ogole... nie jem kolacji... a raczej sie staram- za to alkohol w siebie wlewam, na szczescie mało go jest. Wczoraj np. byłam w kfc- nie wiem co sie ze mną dzieje, juz tak danwo nie jadłam nic z fast foodów, a tu prosze 5 skrzydełek, frytki i w ogóle... koszmar... musimy sie jakoś pozbierac- damy rade! buziaczek

  • Bodyman

    Bodyman

    12 sierpnia 2009, 13:49

    Rewelacyjna dieta! Aż kusi aby spróbować :-))) Pozdrawiam :-)

  • wiosna1956

    wiosna1956

    12 sierpnia 2009, 11:22

    rzeczywiście jesteś stara , dawno się tak nie uśmiałam z pracy nie rezygnuj staraj sie byc zawsze nie zależna bo facet niech utrzymuje ciebie i dom, ale ty sobie możesz pracowac nawet jak by tylko na przysłowiowe waciki ale zawsze pozdrawiam serdecznie i życzę udanych zakupów-Iwa-

  • halinn

    halinn

    12 sierpnia 2009, 10:06

    a kiedy masy ślub???

  • halinn

    halinn

    12 sierpnia 2009, 10:05

    dzięki za opinie. w tym bukiecie na pewno są storczyki, ale te drugie kwiatki to albo jakieś kalie albo coś na kształt lilii nie mam pojęcia niestety. fryzurka pierwsza śliczna tylko ja chyba mam za krótkie włoski do niej. pozdrawiam! trzymaj się i zmień troszkę to menu :-))

  • AaAaAaG7

    AaAaAaG7

    12 sierpnia 2009, 09:13

    dasz radę, ale menu faktycznie musisz trochę poprawić:) chociaż powiem Ci, że ja ostatnio też jakoś nie mogę się opanować przed jedzeniem paluszków, cukierków (Kukułki wżeram doslownie), a na obiad zamiast chudego mięska i warzywek jadam tłuste krokiety, kotlety na szczęście jeszcze z warzywkami:) ale stwierdzam, że mój organizm po prostu ich potrzebuje.