Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
uległam....


... sugestii męża i nie biegałam wczoraj. Odpuściłam bo byłby to 3 dzień biegu z rzędu. Nie czuję się jeszcze na siłach żeby stawiać sobie takie cele. boje się zniechęcenia i znużenia. To pierwszy powód a za nim jak grzyby po deszczu zaczęły wyrastać następne: mocno wieje, mam odcisk od nowych butów, jestem niewyspana, skończę oglądać film, jest poniedziałek.....Wymówek jest tysiące. Co robić żeby nie ćwiczyć? wystarczy chwila i argumenty zapełniają myśli....

Jedno muszę przyznać. Wczoraj nie był dobry dzień na bieganie. Nawet moja wiedźmowata intuicja była uśpiona. Efekt? Dziś nas zasypało. Totalnie. Ledwo przedarłam się do pracy.  Powinnam to przeczuć. Przecież zawsze wiem....ehhhh
 
Tylko , że dziś nie odpuszczę. Biegam(jak tylko choć troszkę przestanie sypać bo teraz to śnieżną masakrę mamy)
Jak nie wyjdzie, poćwiczę w domu. tak jak wczoraj.
nie odpuszczę. nie powinnam, nie mogę!!!!!!