Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
zniechęcenie....


... mnie ogarnia...Niestety. Przyszło i rozpanoszyło się w mojej duszy. Najchętniej rzuciłabym to wszystko...bieganie, dietę(te teoretyczną bo do praktycznej to jeszcze brakuje mi sporo)ale...nie mam konkretnego powodu. Śmieszne prawda? Ok moge nie biegać, ale oznacza to że na marne pójdzie cały mój trud włożony w wyrabianie kondycji. Po  za tym ruch jest zdrowy, a ja chcę być zdrowa. Bieganie dotlenia i jest jeszcze tysiąc powodów dla których warto biegać. Nieracjonalne byłby to teraz zaniechać....Nie lubię byc nieracjonalna....
Dietę(teoretyczną) też mogę rzucić ale po dłuższym zastanowieniu to nie ma czegoś czego sobie odmawiam bo jestem na diecie. Czyli wychodzi na to że muszę w tym trwać. dobrze że jestem uparta.Zaplanowane bieganie odpuściłam tylko raz. Bo naprawdę mocno śnieżyło...Nie daję dojść do głosu wymówkom. biegam w śniegu, po śniegu, w deszczu, kiedy jestem zmęczona, kiedy mi się nie chcę....może to źle....ehhhhh ok nie marudzę! powinnam się cieszyć że nie odpuszczam!
 Zastanawiam się tylko co zrobię jak dobiegnę do mety(pozostało 665 km) Znając życie, wyznaczę kolejną trasę...
Szkoda tylko że efektów nie widać...wczoraj znowu usłyszałam "że się poprawiłam"- uwielbiam to wyrażenie!!!! Zwłaszcza  że jestem na diecie i od ponad miesiąca biegam... normalnie wiatr w żagle....
Mój kiepski nastrój to chyba przez ten śnieg!!!!!Ileż może padać?! Przecież dziś już trzecia wiosna przyszła(meteorologiczna 1.03; astronomiczna 20.03 i kalendarzowa 21.03.)Chyba zgłoszę jej zaginięcie....
oczywiście dziś znowu biegam. mimo wszystko....
Wytrwałości wam życzę!!!
  • kontrasputnik

    kontrasputnik

    21 marca 2013, 12:25

    Kurcze, zazdroszczę samozaparcia. Ja jestem bardzo podatna na wymówki:D. Ale chyba wezmę z Ciebie przykład. A momenty zwątpienia każdemu się zdarzają. Ważne, żeby im się nie dać.