Na początku była sobie mała dziewczynka. Dziewczynka ta od zawsze lubiła jeść. Niczego sobie nie żałowała. Jej rodzice także byli dla niej bardzo pobłażliwi. Ich argumentem było to, że „potrzebuje (jeść), bo rośnie”. No i dziewczynka jadła bez ograniczeń, jadła dużo, jadła niezdrowo, z czasem zaczęła jeździć po knajpach, jeść niezdrowe jedzenie… i tak waga dziewczynki dobiła do 80,4 kilogramów. W wieku 14. lat, jako uczennica klasy drugiej gimnazjum, pojechała z mamą na pierwszą wizytę do dietetyka. Tam pani dietetyk ułożyła dla niej plan żywieniowy, po którym w czasie miesiąca schudła 6 kilogramów. Pierwsza euforia, pierwszy sukces, pierwsze komplementy.. później już nie było tak różowo. Zatrzymanie wagi, mimo usilnych prób jej zrzucenia spowodowało tak silną niechęć u grubaski, że zaprzestała odchudzania na baaardzo długo. Dopiero w liceum zaczęła owa dziewczyna myśleć o tym, że chce poznać kogoś wyjątkowego. Wcześniej też chciała, ale od zawsze wiedziała, że żaden chłopak jej nie zechce, dopóki nie schudnie. Tak też zaczęła się przygoda z octem jabłkowym… czas ten wspominać będzie jako najlepszy w swoim życiu, bowiem owa przygoda zaowocowała udanym związkiem, który trwa do dnia dzisiejszego. Czas ten był także najlepszy pod tym względem, że waga wskazywała 65 kilogramów. Był to jak dotychczas najlepszy wynik w jej karierze. Ale każda kariera ma swoje wzloty i upadki, dlatego (już nie dziewczynka, a dorosła młoda kobieta) zmierzała się z kilkunastoma próbami schudnięcia.
Nigdy jej się jednak nie udało schudnąć tak, aby utrzymała wymarzoną wagę.. zawsze bowiem następował czas „rozpusty”, w którym owa kobietka pozwalała sobie na więcej, myśląc „jestem szczupła, to mogę jeść wszystko bez obaw”.
BŁĄD
To nie miało się tak potoczyć..