Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Rozpoczął się lipiec...


A ja ostatni wpis miałam dwa miesiące temu, z czego maj przeszedł niezauważalnie. No prawie, bo była osiemnastka starszego syna, urodziny młodszego syna i urodziny taty. Także maj upłynął na pieczeniu ciast i tortów i oczywiście ich konsumowaniu😁😁😁 . Czerwiec rozpoczęłam postanowieniem, że znowu podejmuje próbę ,,ułożenia siebie" na nowo. I tak przez dwa tygodnie nie jadłam słodyczy, piłam wodę i aktywnie się ruszałam.i tak było przez dwa tygodnie. Potem wszystko wróciło na dotychczasowe tory. Dlaczego? Bo byłam po prostu zmęczona. Od marca pracuję zdalnie i to swoje plusy, ale i minusy. W domu pracuję więcej (żeby było uczciwie nie codziennie), ale bywa tak, że zaczynam o godz. 8 czy 9 i kończę po 18... Wstaje każdego dnia o 6:20 jadę do taty, potem wracam do domu i praca. Po południu trzeba ogarnąć obiad, zakupy i działkę. Teraz jest już mnie pracy, wszystko ładnie rośnie, aż serce się raduje. A najważniejsze, że są wakacje i moje dzieci zakończyły rok szkolny, bo to było mega wyzwanie, szczególnie u młodszej latorośli, która nie miała lekcji zdalnych, a jedynie naile od nauczycieli: proszę zrobić to czy tamto... Także mówiłam do męża, że zasuwam w domu na kilku etatach: matki, żony, córki, nauczycielki, a pensja jedna hihihi. W ostatnim tygodniu czerwca zaczęłam ćwiczyć i zdrowiej jadłam. Codziennie chodzę na kije, robię ponad 5 km i cieszy mnie to. Nie zakładam, że w lipcu zrobię 200 km na kijach czy zrzucę 10 kg.😋😋 Po raz kolejny podejmę próbę naukę systematyczności👍. Pozdrawiam Was serdecznie zmykam poczytać co u Was.

  • aska1277

    aska1277

    2 lipca 2020, 20:17

    Kochana jesteś WIELKA :* Mąż i synowie muszą być z Ciebie dumni :)

    • wojtekewa

      wojtekewa

      2 lipca 2020, 21:12

      Chyba są😋😋😋, a mąż dzielnie mi towarzyszy w wieczornym kijkowaniu- wprawdzie on bez kijków, ale za to z butelką wody dla mnie😀

  • agape81

    agape81

    1 lipca 2020, 22:55

    O tak nauka zdalna to wyzwabie U nas były lekcje on line. Ale u jednego syns merytorycznie to były kiepsko przygitiwabe Także lekcje on line to zmarnowany czas, bo potem musiałam wsztstko tłumaczyć od nowa. Wolałam już jak było na ouczatky tylko przysyłanie zadan. 2h i ogarnięte było. A jak weszły lekcje on line to spędzaliśmy za dużo czasu na nauce. Do tego bezsensowne zadania, nikomu nie potrzebne do niczego. Długo by pisać. Oby już od września wróciły dzieci do szkoły. A my cieszmy się, że mamy 2 miesiące bez obciążenia i możemy ten czas wykorzystać dla zadbania o siebie.

    • wojtekewa

      wojtekewa

      1 lipca 2020, 23:15

      Ja też mam nadzieje, że wrócą do szkoły, bo jak powiedział młodszy jak były lekcje to zawsze coś z nich zapamiętał.