W kijkowaniu😋😋😋, ostatnio nasza miłość się gdzieś rozjechała... Czasem patrzyłam na moje czarne kije z radością i uwielbieniem, ale częściej ich nie lubiłam. Ostatnio wspominałam z mężem jak kilka lat temu, mi je kupił.... I uśmialiśmy się oboje. Bo ja je chciałam bardzo i marudziłam, żeby mi wybrał, jakieś porządne, ale nie za bardzo drogie, bo jak powiedziałam gdy nie będę nimi chodziła, to nie będzie mi szkoda, że wyrzuciłam 200 czy 300 stówki. No i kupił, a ja chodziłam dzielnie i dumnie, że mam nowiuśkie i piękne kijaszki. A gdy mi się nie chciało iść, mąż mówił idziemy bo kije jeszcze się nie zwróciły 😆😆😆😆. I dzisiejszego poranka także poszliśmy, ale nie moja standardową trasą, tylko taką leśną drogą, niedaleko rzeki. Lekki wiatr, słońce, niewielki ruch rowerzystów... Patrzyłam.na pływające kaczki, słuchałam śpiewu ptaków i pomyślałam o zdjęciach Beaty 465 . Jej zdjęcia są piękne i wyjątkowe, takie jak mój dzisiejszy szlak. A po południu była rowerowa przejażdżka- w mieście oddali nową ścieżkę rowerową i postanowiliśmy ją przetestować. Ale szału nie było. Momentami było wąsko, a wielkie krzaki zabieraly jeszcze cześć ścieżki, na plus ścieżka zdała od ruchliwych ulic. Było fajnie, choć mam niedosyt dzisiejszej aktywności 😀😀😀. Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego wieczoru.
aska1277
6 lipca 2020, 16:56Brawo Ewka za ruszenie 4 liter ;) Chociaż Ty na aktywność nie narzekasz bo jednak na działce masz co robić :)
wojtekewa
6 lipca 2020, 22:38Te cztery litery to nogi😆😆😆prawda??? Ale wiesz teraz na działce to praca raczej bez wielkiej aktywności..
dorotamala02
6 lipca 2020, 11:23Tak to jest z naszą miłością do sprzętu,najpierw wybucha a potem przygasa.Dobrze że mąż Cię motywuje i poszliście piękną trasą a śpiew ptaków bezcenny nie licząc spalonych kalorii.Pozdrawiam:)))
wojtekewa
6 lipca 2020, 11:56Dokładnie masz rację!!! Napaliłm się na bieżnię, mąż był oporny, bo stwierdził, że pochodzę tydzień lub dwa a potem będzie zbiegała kurz... I tak trochę jest ☹️