W sobotę rano ogarneliśmy zakupy,potem po tatę, śniadanie i na działkę. Mąż był jakiś markotny, nie bardzo spieszyło się do kopania. Jak pytał czy jest ok, oczywiście potwierdzał ale kiedy powiedziałam, że sama wykopię pietruszkę i on powiedział ok, wiedziałam, że nie jest dobrze, choć nie wiedziałam o co mu chodzi... Marudziłam, marudziłam, aż w końcu powiedział, że nie po to brał w piątek urlop, żeby dwa dni siedzieć na działce bo przecież mieliśmy gdzieś pójść tzn w góry. Kurde, faktycznie rozmawialiśmy o wypadzie, ale mnie to gdzieś umknęło, a on się nie odezwał. Wykręciłam się w te polowe prace, bo chce zakończyć już sezon działkowy na ten rok. Nie udało się i trzeba będzie pojechać jeszcze raz lub dwa razy, ale widać już koniec. Jak przyjechaliśmy do domu, trochę się ogarneliśmy i mówię to idziemy.. i tak krok za krokiem strzeliło 10 km. Niby nie dużo, ale po takiej dwudniowej pracy czuć było kręgosłup i nogi😁. Trzeba było wieczorem przeprosić mate do jogi i trochę rozciągnąć co nie co😁. Niedziela już w domu z nerwami i bólem głowy. Wczorajsze wydarzenia spowodowały, że zapomniałam o super piątku czy udanej sobocie. Dzisiaj nie jest lepiej, ale wierzę, że trochę się polepszy, choć pogoda za oknem nie nastraja optymistycznie... Pada😭😭😭😭 Dobrego tygodnia Wam życzę
annna1978
26 września 2022, 19:57Wszystkiego dobrego dla Ciebie kochana 😊 trzymaj się 🍁🍂
wojtekewa
26 września 2022, 20:48Dziękuję bardzo ❤️
PACZEK100
26 września 2022, 10:51Ah te chłopy - nie powie o co chodzi i kręci nosem:) dobrze że mimo wszystko udało się wszystko pogodzić.
wojtekewa
26 września 2022, 20:49Dokładnie, piatkowo-sobotnie plany zrealizowane w 100%💪💪💪