Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
grudzień się zaczął kilogram do przodu...


Witajcie,
moja waga znów wrócila do 'normy'. Radosny spadek byl bardzo chwilowy, no ale coz mozna zdzialac z taka sila woli i motywacja jak moja. O diecie nie mam dzis ochoty sie rozpisywac, bo to sensu nie ma... Jakis czas temu przekroczylam zakret ktory informowal, ze patrzac na mnie mozna by sie zastanawiac: Ona jest gruba czy chuda? Teraz odpowiedz jest jednoznaczna: jest gruba. To mnie przeraza. We wszystkich moich ubraniach, w ktorych niegdys wygladalam szczuplo i sie sobie podobalam, wszedzie cos kipi... Nie smiem pytac M. jak to kiedys czynilam: czy mam zaczac robic brzuszki, czy oby moj brzuch nie wystaje za bardzo...Po to tylko by uslyszec odpowiedz, ze jestem niepowazna i mam piekny brzuszek... Teraz tego pytania boje sie zadac...

Wracajac do prawka. Przełamałam sie zapisalam, jedna godzinke mam za soba. Cos tam pamietam. Nie mowie, ze zdam za pierwszym razem czy nawet za trzecim. Ale jestem zdeterminowana, ze teraz ten kurs ukonczyc musze i nie stchorze tak jak kiedys. W tym tygodniu ide zapisac sie na egzamin teoretyczny. Chciałabym zdazyc teorie zaliczyc jeszcze w grudniu. Trzymajcie kciuki. Pozdrawiam