Niemalże miesiąc się nie ruszałam.
Znów kontuzja kolana powróciła,
więc o bieganiu nie było nawet mowy.
Również orbitrek nie wchodził w grę,
bo za bardzo bolało przy każdym ruchu.
Znów przesadziłam z kilometrażem i na efekty
nie trzeba było czekać długo.
Chyba nigdy nie wystartuję w półmaratonie,
nie mówiąc już o maratonie.
Muszę pozostać przy krótkich, wolnych przebieżkach,
maksymalnie do 7 km, w tempie 6.30-7,30 min./km.
Szybciej i dalej nie dam rady przez to moje kolano. Ale jestem zdania, że lepiej mniej i lżej, niż wcale.
Przez to całkowite wyłączenie aktywności fizycznej,
zarzuciłam również dietę i przestałam
zwracać uwagę na to, co jem.
Objadałam się wszystkim, co wpadło mi w ręce,
a jedynymi spacerami były te do lodówki.
Dopiero wczoraj mogłam wsiąść na orbitreka. :(
Pozbyłam się z domu wszelkiego jedzeniowego zła,
wracam rozsądnie do treningów i myślę,
że będzie już dobrze.
Bez szaleństw, ale będzie.
Znów kontuzja kolana powróciła,
więc o bieganiu nie było nawet mowy.
Również orbitrek nie wchodził w grę,
bo za bardzo bolało przy każdym ruchu.
Znów przesadziłam z kilometrażem i na efekty
nie trzeba było czekać długo.
Chyba nigdy nie wystartuję w półmaratonie,
nie mówiąc już o maratonie.
Muszę pozostać przy krótkich, wolnych przebieżkach,
maksymalnie do 7 km, w tempie 6.30-7,30 min./km.
Szybciej i dalej nie dam rady przez to moje kolano. Ale jestem zdania, że lepiej mniej i lżej, niż wcale.
Przez to całkowite wyłączenie aktywności fizycznej,
zarzuciłam również dietę i przestałam
zwracać uwagę na to, co jem.
Objadałam się wszystkim, co wpadło mi w ręce,
a jedynymi spacerami były te do lodówki.
Dopiero wczoraj mogłam wsiąść na orbitreka. :(
Pozbyłam się z domu wszelkiego jedzeniowego zła,
wracam rozsądnie do treningów i myślę,
że będzie już dobrze.
Bez szaleństw, ale będzie.
Ona31
12 lutego 2013, 11:30musi być;))