Ostatnio dodane zdjęcia

O mnie

Staram się żyć aktywnie, odżywiać zdrowo.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 12060
Komentarzy: 82
Założony: 24 sierpnia 2011
Ostatni wpis: 25 maja 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
yagnaya

kobieta, 39 lat, Głubczyce

172 cm, 63.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

25 maja 2016 , Komentarze (3)

Na pewno. Na pewno upadłam na głowę, choć upadku tego nie pamiętam. 

W sobotę biorę udział w górskim biegu. W Biegu na Ślężę. Wprawdzie to tylko 5 km, ale pod górę, na wysokość 718 m n.p.m. Dla niektórych może to nic wielkiego. Dla mnie - ogromne wyzwanie. Limit to 1,5 godziny. Normalnie przebiegnięcie takiego dystansu zajmuje mi ok. 30 min., więc chyba się zmieszczę w wyznaczonym czasie... Oby się udało! Mam ogromnego stresa, czuję się jak przed jakimś ważnym egzaminem! :D 

Wczoraj był basen (1 km), dzisiaj jeszcze ostatnie bieganie i delikatny trening siłowy, a do soboty już tylko odpoczynek. Chociaż... jutro wolny dzień, więc pewnie zapuszczę się gdzieś w góry. ;)

26 kwietnia 2016 , Komentarze (5)

Wracam tu co roku. I co? I nic. W miarę trzymam wagę, czasami jest to plus 2 kg, czasami minus 2. I tak się bujam. W tę i we w tę. Takie prawdziwe jojo. Mam już tego serdecznie dosyć! Ile można? Nienawidzę siebie za swoją słabość, za to, że nie umiem w niczym wytrwać do końca, że tak szybko się spalam i poddaję.

Ale, ale... Uczyniłam mały wielki krok ku dobremu. Od początku kwietnia, właściwie to dokładnie od drugiego, czyli od moich 31. urodzin, coś we mnie pękło. Powiedziałam sobie "koniec". Teraz albo nigdy. Bo jeśli w tym momencie nie doprowadzę się do porządku, z każdym kolejnym rokiem będzie coraz trudniej.

Jest więc zmiana. Na lepsze. Jest dobre jedzenie, bez śmieciowego (no, raz w tygodniu się zdarzy;)), są fajne treningi (na razie w domu - ciężarki, ławeczka, mata), jest bieganie. 

Bieganie, do którego zmieniłam całkowicie podejście. Nie ścigam się ze sobą, nie walczę o czas, nie nabijam kolejnych kilometrów. Nie. Wreszcie czerpię z niego radość. Po prostu biegnę. W takim tempie, jakie jest akurat w stanie utrzymać mój organizm. Cieszę się każdym pokonanym metrem, każdą upływającą sekundą. A im rzadziej spoglądam na zegarek, tym szybciej biegnę. Im szybciej biegnę, tym ubrania stają się luźniejsze, ja jestem lżejsza, a co za tym idzie - łatwiej mi rozwinąć większą prędkość. Jedno napędza drugie. Wreszcie to zrozumiałam. I chwała mi za to. :)

10 marca 2015 , Komentarze (2)

Nie było mnie tu rok. Znowu wracam. ;)

13 lutego 2014 , Komentarze (4)

W siłowni!
Dosłownie!
Żałuję, że wcześniej nie zaczęłam chodzić.
Bo się, głupia, wstydziłam. A nie ma czego.

Każdy z ćwiczących jest tak naprawdę zajęty sobą.
Nikt na nikogo krzywo nie patrzy, nie ocenia.
Wręcz przeciwnie - nawet pomoże, gdy nie wiesz, jak ustawić sobie sprzęt.
A ludzie przychodzą różni - starzy, młodzi, grubi, chudzi.
Nawet chłopak o kulach, który próbuje rozruszać nogę po operacji.

Samo wyposażenie siłowni też jest świetne.
Na miejscu są również trenerzy, którzy naprowadzają, jak można ćwiczyć.

A ja swój trening zaczynam od rozgrzewki na orbitreku,
potem lekkie rozciąganie, później "robię" nogi, plecy, ręce i na końcu brzuch.
Całość kończę twisterem i orbitrekiem.
Na koniec prysznic i do domu na jakiś pyszny posiłek.
Także jest fajnie.

Laski, nie wstydźcie się chodzić do fitness klubów. ;-)


9 lutego 2014 , Komentarze (6)


Przebiegłam dziś 12 km. To mój pierwszy tak długi dystans.
Do tej pory najdłużej udało mi się biec 10 km.
I co najważniejsze: biegłam cały czas, bez żadnej przerwy na marsz.
Właściwie to leciałam jak na skrzydłach! ;)))
Da się odczuć efekty siłowni i basenu. Jestem bardziej wytrzymała.
Dzięki temu dziś udało mi się odpowiedzieć na nurtujące mnie pytanie:
czy przebiegnę ten półmaraton?
TAK.
Jestem już tego pewna!
:)

7 lutego 2014 , Komentarze (4)


Już wiadomo, jak będą wyglądały medale!
Są przepiękne!
A jeden będzie mój. :)



Marzę, żeby złamać 2 godziny, ale to raczej niemożliwe.
Za późno zaczęłam przygotowania.
No, ale może z pomocą siłowni i basenu uda się wstrzelić max w 2 h 5 min.
Zresztą, dla mnie najważniejsze jest, żeby dobiec do mety.

4 lutego 2014 , Komentarze (5)


Wiedziałam, że mięśnie rąk mam słabiutkie, ale nie aż tak.
Po wczorajszym pierwszym dniu na siłowni
dziś ledwo mogę utrzymać kubek z kawą.
Ale to dobrze.
Znak, że ćwiczenia działają.
;)

Wybrałam opcję 3 razy w tygodniu
i w każdym dniu będę ćwiczyć inne partie ciała.
W ogóle moja pani trener jest świetną babką.
Od razu zauważyła, że mam coś nie tak z lewą nogą.
Powiedziała, że moje problemy wcale nie muszą być związane z kolanem,
a mogą być umiejscowione wyżej, w kręgosłupie.
Nawet lewe ramię mam wyżej od prawego.
Poleciła mi wybrać się do jakiegoś dobrego fizjoterapeuty.
Kto wie. Może rzeczywiście to nie problem kolana, a kręgów.
Będziemy działać.

Pogoda dziś piękna, wiosenna wręcz!
Nie miałabym nic przeciwko, gdyby zima już nie wróciła.
Chyba już śniegiem się nacieszyłam. Wystarczy mi.
Żal nie skorzystać z takiej aury,
więc dziś 45 min. biegu,
a wieczorem sauna.
Do miłego!

31 stycznia 2014 , Komentarze (1)

Chudnę.
Dobrze się odżywiam.
Dbam o siebie.
Kończę studia.
Zmieniam pracę.
Zdobywam nowe kwalifikacje.
Biegam.
Wiosną półmaraton.
Jest dobrze. ;)

29 maja 2013 , Komentarze (3)

Czy to normalne? Czy ja robię coś nie tak?

Każdy ciuch z mojej szafy, który na siebie zakładam, jest coraz luźniejszy,
ale kilogramów mi przybywa.

Wczoraj weszłam na wagę i, ku mojemu zdumieniu, zobaczyłam ich o 2 więcej.
Czy aż tak bardzo przyrasta mi masa mięśniowa?
Ćwiczę, biegam, ale żeby aż tak nabierać masy???
Bez przesady.
Coś jest nie tak.
Może waga się zepsuła?

Wkurza mnie ta sytuacja tym bardziej, że chciałabym biegać szybciej.
W lipcu zapisałam się na pierwsze zawody na 10 km i żeby osiągnąć dobry czas,
nie mogę tyle ważyć, bo będzie to trudne do osiągnięcia.
No, i 66 kg to za duże obciążenie dla stawów.

Co tu zrobić, żeby pozbyć się tych 5-6 kg???

17 kwietnia 2013 , Komentarze (2)


Nareszcie! Upragnione ciepło i słońce!
I przede wszystkim - brak śniegu!
Lubię zimę, ale tegorocznej miałam już naprawdę dosyć.


Wreszcie można założyć lżejsze ubrania,
schować grube kurtki, ciepłe szale i kozaki
głęboko do szafy.
Niech tam czekają na następną zimę.
Oby jak najdłużej.


A co najlepsze - nareszcie można biegać
w krótszych leginsach
,
bez czapki, rękawiczek czy komina.
No, i jest ciepło i przyjemnie,
ptactwo śpiewa,
sarny przecinają leśne ścieżki.
Cudownie!


Niech ten stan trwa i trwa!