Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Zakochałam się!


W siłowni!
Dosłownie!
Żałuję, że wcześniej nie zaczęłam chodzić.
Bo się, głupia, wstydziłam. A nie ma czego.

Każdy z ćwiczących jest tak naprawdę zajęty sobą.
Nikt na nikogo krzywo nie patrzy, nie ocenia.
Wręcz przeciwnie - nawet pomoże, gdy nie wiesz, jak ustawić sobie sprzęt.
A ludzie przychodzą różni - starzy, młodzi, grubi, chudzi.
Nawet chłopak o kulach, który próbuje rozruszać nogę po operacji.

Samo wyposażenie siłowni też jest świetne.
Na miejscu są również trenerzy, którzy naprowadzają, jak można ćwiczyć.

A ja swój trening zaczynam od rozgrzewki na orbitreku,
potem lekkie rozciąganie, później "robię" nogi, plecy, ręce i na końcu brzuch.
Całość kończę twisterem i orbitrekiem.
Na koniec prysznic i do domu na jakiś pyszny posiłek.
Także jest fajnie.

Laski, nie wstydźcie się chodzić do fitness klubów. ;-)


  • OnceAgain

    OnceAgain

    13 lutego 2014, 11:51

    Siłka jest spoko :) dobrze wykorzystany czas dla siebie