Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
nuuuudna niedziela...


dziewczynki nadal chore.... mam już dość siedzenia w domu, wiem, że o co teraz mamy z oknem to najgorsza pogoda z możliwych ale powietrza mi potrzeba....

mąż był u swojego lekarza i ten mu kazał schudnąć, waży prawie 104kg a ma 180cm wzrostu... niby po lekach mu przybyło, ale nie 20 tylko 5 kilo, więc niech nie ściemnia i na leki nie zrzuca, chipsów i piwka przed spaniem trzeba sobie po prostu odmówić i dobrze będzie:):) tak więc dość że rzuca palenie to jeszcze jest na diecie.... i do tego ruszył dupę z kanapy i zaczął się ruszać.... rany!!! chłopa mego nie poznaję:):):) jak tak dalej pójdzie to będziemy oboje szczupli i piękni na wakacje... ha ha

z dietką ok, upiekłam wczoraj ciasto (nowa zasada: placek na weekend, reszta tygodnia bez słodyczy) ale pozwalam sobie tylko na 1 kawałek dziennie.... spoko, mały kawałek... dziś mają przyjechać teściowe więc im tak od serca ukroję i jak dobrze pójdzie to na jutro nic nie zostanie:):):)

waga szaleje, było 78,3kg a dziś 79,3kg.... słów brak, waży jak chce.... chyba wyjmę akumulatorki i naładuję bo mnie ten sprzęt wk****a delikatnie  mówiąc, a jak to nie pomoże to wypierdzielę jędzę na zbity ekranik.... słowo daję.

dziś zjadłam:
śniadanie: 2 kromeczki razowca z pasztetem i ogórkiem
śniadanie 2: sałatka makaronowa z porem, papryką, kabanosem i ogórkiem kiszonym
przekąska: kawa i kawałek placka
obiad: odrobiną makaronu, jarzyny z rosołu i rosół:)
podwieczorek: pomelo> w planach
kolacja: musli z bakaliami i mlekiem> w planach

jutro jadę z dziećmi do lekarki, ale nie ma się co oszukiwać, jeszcze tydzień siedzenia w domu przed nami..... a ja chciałabym wreszcie zacząć ćwiczyć, a przy córach się po prostu nie da.... gdy wreszcie zasną, ja jestem już nie przytomna i ćwiczyć mi się po prostu nie chce.... patrzyłam wczoraj na orbitreki, trzeba dać jakieś 800zł minimum więc o takim zakupie mogę pomarzyć...

w planach jutro ważenie i pomiary, buziaki....

Ps. mimo iż nie piszę to jestem co dzień i czytam Was.... już taki nałogowiec ze mnie:)



  • Jess82

    Jess82

    4 lutego 2013, 10:43

    Tiaaa mój mąż ma 183cm i waży prawie 110kg. Co z tego że ja mu warzywka i piersi kurczaka serwuję, tylko ciemny chleb kupuję skoro na mieście kebaba albo maca pochłonie. ehh..z facetami jak z dziećmi.

  • Aileny

    Aileny

    3 lutego 2013, 18:39

    Moja waga też szaleje, chyba nas nie lubią :) Miłego wieczorku ;*