Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Jest i słońce, jest i rower!


Wczorajszy dzień okropnie był senny. Totalnie mi się nic nie chciało. W pracy ciągnęło mi się strasznie i w ogóle ....ahhh szkoda gadać ;)
Jak to dobrze, że dzisiaj jest już ładniej! :)) A skoro już nie pada (wczoraj się nie doczekałam niestety, żeby przestało padać :( ) dzisiaj, po pracy, będzie rower! :) Mam nadzieję, że uda mi się pojeździć chociaż godzinkę :)
Z zakwasami już lepiej :) teraz boli mnie lekko, więc da się przeżyć :) Potrafię już jak człowiek zejść ze schodów, więc jest dobrze :)
Dzisiaj, wychodząc do pracy, zamiast windy wybrałam schody :) Ale się mój Sąsiad zdziwił, jak ja siup na schody a on do windy ;))

Dzisiejsze menu:
Śniadanie: 2 kanapki z żytniego chleba z wędliną drobiową i pomidorem i z białym serem i miodem


II śniadanie: jogurt naturalny z muesli

Obiad: polędwiczki z piersi z kurczaka soute z brokułem


Kolacja : naleśnik pełnoziarnisty z białym serem i miodem


Edit: 
Wrocilam z roweru :)) jestem z siebie dumna, bo przejechalam 10,45km w 48:19 min i spaliłam 761kcal :))
Juz troche zimnawo sie robi podczas wieczornego jezdzenia :( no coz..bede musiala sie cieplej ubierac ;)

Dobranoc :)