Nie lubię tych dni, w których nie wiem kiedy dzień zleciał. Wtedy mam poczucie, że stracony to dzień, zleciał za szybko. Przeraża mnie to w jakiś sposób. Chora jestem. Wtedy człowiek stopuje i widzi ile mu umyka w tym wiecznym pędzie, pośpiechu i spędzaniu całego dnia w pracy. Po powrocie szybki obiad, który staram się gotować codziennie i pstryk znowu poniedziałek...Tylko patrzeć jak za chwilę święta i nowy rok. Straszne to i naprawdę średnio mi się podoba. Rok był spoko, mało ciepła jednak było. W pracy po pożarze wszystkich nas przenieśli w różne miejsca, ja mam najdalej do wszystkich i wychodzi na to że będę sama. Dobre i to, ale uczucie pustki takiej. W poniedziałek dowiem się więcej. U brata nie wiem co. Tzw cisza przed burzą.
Holly77
6 października 2024, 13:34Zdrowiej....i zwolnij troszkę. Trzymam kciuki za Twojego brata
Zanettka24
6 października 2024, 16:31Och, dziękuję 💓
ognik1958
5 października 2024, 14:22Wiesz..... jak ważyłem te 123 kg i bym sie z tym krył tu na vitalce to pewnikiem nigdy bym nie zwalił tego a tak stojąc pod pręgieżem miłościwych by nie słuchać ciągłych mobilizujących szturchańców wziąłem sie i zwaliłem te 50 kg i nie daj bóg nie wracam na złą ścieżkę i robię to obnażając swoje słabości na jak długo nie wiem jak na razie to pomaga
Zanettka24
5 października 2024, 14:27Straszna to była waga. Nie nabywa się jej z dnia na dzień. Opisz kiedyś w pamiętniku szczerze jak to było, jak trudno być tak przy kości.
ognik1958
5 października 2024, 19:17chyba ciekawsze...jak sie tego pozbyłem a naj jak już po zdołałem te 74 kg utrzymałem i utrzymuje i to powinna być nadzieja że można i zwalić i utrzymać ...ufff