No właśnie. Jestem, czytam co u Was, staram się komentować. W końcu nic tak nie motywuje jak Vitalia. Tylko jakoś tak nie czuję potrzeby pisania. Robię na spokojnie swoje od 19.06, spadły 2kg. Znów mi się wcześniej przytyło, ale nawet nie chce mi się o tym rozmawiać - już się za to ochrzaniłam, odkreśliłam grubą kreską, doskonale wiem że spieprzyłam (@pani_slowik, oj, dałaś mi do myślenia w ostatnim komentarzu!). Zastanawiałam się nawet czy nie zacząć nowego pamiętnika, żeby nade mną nie wisiało 10kg, których już się pozbyłam wcześniej - bo nie są one moim obecnym sukcesem, ba, było już -17, więc czuję, że muszę to "odpracować". Ale nie, niech mi to daje kopa i jednocześnie będzie przestrogą na przyszłość. Wciąż walczę z tym głupim pstryczkiem w moim głowie, że albo dieta na maksa, a jak już coś nie wyjdzie to mam tylko tendencję spadkową i jakoś wszystko rozchodzi się po kościach. No wiem, że to złe, że tak nie można, bo każdy może mieć gorszy dzień, i najważniejsze to podnieść się i wyciągnąć z tego lekcję. Ja znam teorię... po prostu łatwiej powiedzieć, niż zrobić - ale mogę Wam obiecać, że staram się to pokonać. Tym razem bez ciśnienia, że muszę być we wszystkim perfekcyjna. I tyle na dziś, wracam do czytania Waszych pamiętników, buźka!
boggy
5 lipca 2017, 12:56Porazki sa nieodlaczna czescia dnia codziennego. Upadlas, powstan i dalej rob swoje ;) Mysle, ze konsekwencja i upor wynagrodza Ci za jakis czas wszystko spadkiem wagowym! Ja tez tak zawsze mialam, ze dwa kroki w przod i jeden w tyl. Tego nie unikniemy ale mozemy nauczyc sie to przezwycieazac! Powodzenia zycze i kuuuupa mocy niech bedzie z Toba! P.s. Pyszny kolorowy talerzyk, palce lizac!
zapomnialamnazwy
6 lipca 2017, 12:52Dziękuję! Ja to teoretycznie wiem, no ale wciąż muszę walczyć z tym cichym głosikiem obłędu z tyłu głowy, który jojczy, że nic z tego nie będzie. Ale wygrywam na razie, także mam nadzieję, że tym razem nie tylko go wyciszę, a wręcz się pozbędę! :-)
pani_slowik
4 lipca 2017, 15:46hahah, ale mi tu robisz reklamę piękna! :D cieszę się, że jesteś, ale to miło by było gdybyś rzeczywiście częściej się odzywała - dzięki kontaktowi z obu stron jesteśmy sobie w stanie wzajemnie pomóc, coś podpowiedzieć lub poukładać kilka kwestii w głowie, a wiesz, że tutaj zawsze znajdziesz wsparcie i zrozumienie! i pisz tu od razu jak się coś wali, a nie jak już jest po wszystkim i odpracujesz sobie to co zmarnowałaś, bo to jest takie błędne koło... ja Ci proponuję by odciąć się od tego, co było kiedyś i skupić się na tym co będzie teraz - możliwe, że to Ci pomoże (mi tam pomogło ;p). bo kurcze, kiedy ja ważyłam 116 kg? 2,5 roku temu! a od tego czasu już zdążyłam schudnąć i przytyć, więc nie uznaję tego jako sukces, że teraz jestem 32 kg lżejsza.. możesz np. zrobić sobie pasek, że startujesz z wagi 86 kg i dążysz do 70 kg - jest to na pewno bardziej możliwe i milsze dla oka gdy cel jest mniejszy.. wiesz taka nowa energia i praca na maksa! tylko musisz chcieć i zamienić te durną teorię na praktykę, nikt nie lubi ludzi, którzy dużo gadają, a mało robią! nowy pamiętnik? też może być! (tylko zaproś mnie do znajomych ;D) wszystko co Ci choć w 1% pomoże osiągnąć sukces, albo od czego poczujesz się lepiej (prócz objadania się) jest dobre! znowu mamy piękna okazję do dania z siebie wszystkiego, 4 lipca - dzień niepodległości Ameryki.. niech to też będzie dzień odzyskania niepodległości nad swoim ciałem, trzymaj się mocno! :>
zapomnialamnazwy
6 lipca 2017, 12:49Haha, no kochana, Tobie to się należy niemalże jakiś baner reklamujący na Vitalii, za te wszystkie komentarze, które dziewczynom zostawiasz! Bo nie tylko te u mnie mnie motywują, ale co rusz mi się gdzieś Twoje słowa przewijają :D Staram się na razie robić swoje po prostu, bez żadnych pompatycznych słów, startów, obietnic - i dobrze mi idzie, tfu tfu żeby nie zapeszyć :-) nic się nie wali, bo jak sobie pozwolę na drobne odstępstwo to staram się nie traktować tego jako porażkę, wliczyć gdzieś ten margines "błędu" w kalorie, odpracować na basenie/rowerku/spacerze, czy tam coś. I nie mam ciśnienia, że musi być 4kg/miesiąc, bo mój organizm się buntuje i trudno, raz będzie 2 a raz 5. I co prawda konta nie zmieniam, ale z tyłu głowy moją nową początkową wagą jest już 88, a nie 98kg. Dzięki jeszcze raz! Mam nadzieję, że też się niedługo odezwiesz i poczytam co tam u Ciebie! ;-)
Malinowa00
3 lipca 2017, 23:43"albo dieta na maksa, a jak już coś nie wyjdzie to mam tylko tendencję spadkową i jakoś wszystko rozchodzi się po kościach" - oj, mam dokładnie to samo, właśnie dlatego wszystkie moje próby odchudzania kończyły się do tej pory porażką... Ale czas odciąć wszystko co złe grubą kreską i zacząć na nowo ;)
zapomnialamnazwy
6 lipca 2017, 12:43Otóż to, tym razem bądźmy dla siebie bardziej "ludzkie" :P musi być jakiś margines błędu :)
Devorah
3 lipca 2017, 20:41Ja staram się walczyć z tym czymś co do mnie mówi albo wszystko albo nic... póki co mi wychodzi i Tobie tez tego życzę :)
zapomnialamnazwy
6 lipca 2017, 12:42Dziękuję bardzo!
angelisia69
1 lipca 2017, 13:29to moze teraz nie na MAX,bez perfekcji bo ona gubi ludzi,a przynajmniej na 60-70% ? zawsze ta reszta procent to dla mozgu mala rezerwa ze jednak nie jest ubezwlasnowolniony?Trzymaj sie
zapomnialamnazwy
6 lipca 2017, 12:42Dzięki, tak właśnie się staram robić, bez spiny i perfekcji, bardziej ludzko! ;-)