Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Do odchudzania skłoniło mnie lustro.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 7757
Komentarzy: 19
Założony: 23 października 2010
Ostatni wpis: 25 października 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
zdecydowana30

kobieta, 43 lat, Gdańsk

159 cm, 92.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

25 października 2019 , Komentarze (2)

Nic tylko tyję, zajadam stres... Smutne.

21 lipca 2019 , Komentarze (5)

Wciąż mi jej brak. Mam ją na chwilę, ale potem w natłoku spraw zwykłych, codziennych, błahych - zapominam. I znowu tracę cel z oczu. Czasem trwa to kilka dni czasem kilka godzin. Raz lub dwa trwało kilka tygodni. Wtedy było super. Nie bardzo wiem  jak zachować to przed oczami cały czas. 

Chwilowo mam nową motywację - przyjeżdża rodzina i chcę wyglądać co najmniej świeżo. Zrzucić kilka kilo w miesiąc, trochę poćwiczyć żeby poczuć się lepiej i lżej, sprawniej.

Zobaczymy czy taka motywacja wytrwa.

9 czerwca 2017 , Komentarze (4)

W zasadzie powinnam od początku, ale zacznę od końca. Otóż od jakiegoś czasu wiem, że cierpię na kompulsywne obżarstwo. Co to takiego...? To niekontrolowane napady głodu trwające nawet kilka godzin, nie wynikające z faktycznego głodu, a z psychiki, ze stresu, z nudy, z nie wiem czego w sumie.
W praktyce - nie będąc nawet głodna potrafię zjeść nawet 3-4 tysiące kalorii dziennie. Czasem mi niedobrze i może bym i zwymiotowała, ale wówczas byłaby to już bulimia. Ja mam inną psychiczną przypadłość - nie wymiotuję, stąd spory przyrost wagi. Oczywiście przychodzą momenty, że ważę o wiele za dużo i nie mam nawet spodni w które bym weszła, więc wtedy się katuję głodówkami (co w ogóle jest odrębnym tematem, bo stosuję od 8 lat głodówki lecznicze, ale nie mówię o nich - tylko o takim bezsensownym kilkudniowym głodzeniu bez odpowiedniego przygotowania tylko po to aby zrzucić 2-3 kilo i wejść w spodnie).
Jem w ukryciu, ukrywam się przed mężem, przed pracownikami, przed dziećmi, przed wszystkimi. I wstyd mi potem, ale i tak jem dalej, czasami czuję się bezsilna, bezradna. A czasami mam przypływ sił i jakiejś motywacji... 
Ostatnio zdecydowanie za rzadko.
W październiku wróciłam do aktywności zawodowej po urlopie macierzyńskim i rocznym karmieniu. Waga wskazywała 64kg, chciałam dojść do upragnionych i wymarzonych 52-55kg i w końcu zapomnieć o diecie w sensie odchudzania. Zaczęlam pracę, zaczęłam brać antykoncepcję, zaczęłam tyć. Trochę stres, trochę hormony pewnie. Po 7 miesiącach zmieniłam pracę, od kwietnia mam nową, nowy stres, nowe sytuacje dziwne, waga dzisiaj wskazuje 71,8... Także słabo. Noszę już tylko dresy. W jeansy nie wchodzę. W październiku kupiłam sobie dwie pary fajnych spodni w kancik, nie ponosiłam długo, w grudniu już nie mogłam ich dopiąć... :( To przerażające. 
Wiele czytałam o tym schorzeniu, aby doszukać się co jest wyzwalaczem "triggerem". I nie wiem, czasem to coś słonego, czasem coś słodkiego, czasem nabiał. Nie wiem, przecież coś jeść muszę, powinnam. A może nie?
Męczę się, nie ma sexu, bo się wstydzę przed mężem, krępuje się, nie akceptuję swojego ciała, nie podobam się sobie. Jest źle. Dlatego wykupiłam dietę tutaj i ćwiczenia i... robiłam to jeden dzień może dwa. A wykupiłam 5 maja... Masakra.
Może pochopnie bo początek pracy, otwarcie nowego sklepu nie było łatwe to wszystko. Ale w końcu myślę sobie że to tylko kolejne wymówki... 
Tak czy siak chciałabym w końcu pokonać wroga, pokonać to coś co mi każe wpieprzać nieskończone ilości żarcia. Czasem myślę, że fajnie by było rzygać. Może byłabym szczupła wtedy? No ale wiadomo - to debilne myślenie. To trzeba pokonać a nie zagrzebać czy wyrzygać. 
Spróbuję od czasu do czasu tu coś skrobnąć, może mi to pomoże, może ktoś też ma taki problem? Okaże się :)

24 października 2010 , Skomentuj

No nie mogę napisać, że dzisiaj się trzymam jakiejś diety, wciąż wykańczam to co nakupowałam bo szkoda mi wywalić.
Ale jutro już szkolenie w pracy nowej i mam nadzieję, że zacznie się dla mnie jakiś inny etap.
Tak więc dietka prawdziwie zaczyna się od jutra. Ale dzisiaj już ćwiczonka lecą.

23 października 2010 , Komentarze (8)

Witam Panie i Panów.
Mam nadzieję w Waszym gronie zgubić zbędne kilogramy :)
Mam ich prawie 30 do zrzucenia, więc pewnie zabawię tu kilka miesięcy...

Pozdrawiam!