Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
GRUBA = BRZYDKA ?


Przyznajcie się, ile z nas pomyślało kiedykolwiek 'schudnę i będę piękna', 'będę piękna jeśli tylko zrzucę te 5/10/20 kg', albo 'jeśli schudnę on na pewno się mną zaintersuje!' (w tym momencie szczególnie pozdrawiam autorów programu 'Schudnę dla Ciebie'.) ?Ale czy osoba z nadwagą musi być uważana za brzydką? Czy wyobrażając sobie kogoś brzydkiego widzimy go z dodatkowymi kilogramami? Czy fałdki na brzuchu definiują piękno? Czy ktoś otyły nie może być piękny? I co to właściwie jest piękno?

Najprościej będzie się w tym momencie posłużyć słownikiem języka polskiego, który definiuje piękno jako 'zespół cech, który sprawia, że coś się podoba'. Na pierwszy rzut oka wydaje się proste, prawda? Coś co nam się podoba musi być piękne.

Banał!

A jednak, wcale nie.

Piękno jest rzeczą bardzo subiektywną. To co jedna z nas uzna za piękne, druga wrzuci do worka z podpisem 'obrzydliwe'. Każdy może wyrazić w tej kwestii swoje własne zdanie, które niekoniecznie musi pokrywać się ze zdaniem innej osoby. 

Dlaczego więc tyle kobiet uważa, że są brzydkie, bo są grube? Czemu myślimy, że będziemy ładniejsze jeśli schudniemy? Odpowiedź nie jest trudna, wszystko dzieje się w naszych głowach.

Opowiem wam historyjkę.

Była sobie kiedyś dziewczynka, nazwijmy ją na potrzeby opowieści Marta. Marta spokojnie przeżywała swoje dzieciństwo wypełnione zabawami ze znajomymi z podwórka. Całe dnie na dworze? Czemu nie. Wracanie do domu 'kiedy zapalą się latarnie'? Jak najbardziej. Rodzice jej nie rozpuszczali, ale też nie żałowali niczego. W związku z tym, jeśli chciała zjeść ciastko, jadła ciastko. A musicie wiedzieć, że baaardzo lubiła słodycze, co zresztą było widać w jej wyglądzie. Ale nie przejmowała się tym w żadnym stopniu, bo nawet przez głowę by jej nie przeszło, że coś może być z nią nie tak. Do czasu. Dokładnie do momentu w którym otoczenie zaczęło jej wysyłać niezbyt subtelne sygnały. A to 'grubaska' czy 'świnka Piggy' rzucone przez kogoś na podwórku, a to 'nie jedz tego, bo będziesz miała dupę jak szafa trzydzrzwiowa' powiedziane przez babcie. W taki sposób właśnie nasza bohaterka dowiedziała się, że jest gruba i że to złe i niedobre dla niej. Miała rację, prawda? Nadwaga nie jest niczym dobrym, prawda? Prawda. I Marta się tym przejmowała, było jej zwyczajnie przykro. Kiedy dorastała jej przygody z wagą były różne. A to brała się za siebie i nagle jej waga mieściła się w granicach normy, a to wracała do poprzedniego stanu, a to znowu wracała na mniej więcej właściwą liczbę. Zawsze towarzyszyło jej przekonanie, że jest gruba, a nie chce taka być. Że grube to złe. Że grube to brzydkie. A wraz z dorastaniem Marta dopisała sobie do 'gruba' wiele innych epitetów, głupia/ tępa/ beznadziejna/ nieważna/ niepotrzebna, które wg niej ją opisywały. I uważała się za taką zawsze, bez względu na to, ile akurat pokazywała jej waga. Nienawidziła siebie, chociaż otoczenie już od dawna nie mówiło jej w brutalny sposób czegokolwiek co mogłoby to potwierdzić. Wręcz przeciwnie, potrafiła dogadać się z każdym i miała wielu dobrych znajomych. Każdy z nich uważał ją za wesołą, pozytywną osobę. Nikt nie miał pojęcia co siedzi jej w głowie i że nie bez powodu potrafi nosić długi rękaw latem.

Pewnie już dawno domyśliliście się, że Marta to ja. Wiele czasu zajęło mi to, żeby zaakceptować siebie. Nie jestem nawet pewna jak to się stało, ale w tej kwestii jest już znacznie lepiej. Teraz dziwię się sama sobie, że mogłam uważać się za grubą ważąc 70 kg. Bo wiecie co? W tym momencie, kiedy moja waga zdąrzyła już przekroczyć mocno 100, czuję się bardziej pogodzona za sobą i ze swoim wyglądem niż wtedy, kiedy ważyłam znacznie mniej. Oczywiście, ciągle nie jest z tym idealnie, nadal mam problemy sama ze sobą, nawet sporo, ale nie są już one ściśle powiązane z tym ile akurat ważę. Waga nie sprawia, że płaczę po nocach, że nie chcę żyć, że nie mogę na siebie patrzeć. Waga nie jest wyznacznikiem mojego szczęścia i nieszczęścia. Mam nadzieję, że już nigdy nie będzie.

Spytacie, skoro jestem taka pogodzona ze swoją wagą, to co ja robię na takim portalu? I to będzie nawet całkiem mądre pytanie. Bo pierwszy raz zabrałam się za odchudzanie nie z myślą 'chcę być ładna, chcę by w końcu mnie zauważył', a dlatego, że chcę być zdrowa, dla siebie, nie dla kogoś. Uważam, że to najlepsza motywacja jaką tylko mogłam wybrać. Problemem nie jest mój tłuszczyk tu czy tam, a to że wchodzenie po schodach do mieszkania to dla mnie niezła wyprawa. Nie chodzi mi o bycie szczupłym, chodzi o bycie zdrowym.

  • Mufinka2016

    Mufinka2016

    31 sierpnia 2016, 16:56

    U mnie było podobnie ;) wiele osób w szkole wyśmiewali mnie ze otyla itp babcia mowiła wyrośnie z tego ! Chodź za dziecko byłam bardzo chuda to nagle zrobiłam się gruba.. I przyszedł ten czas ze sama chce zmiany sama lepszego życia dla mnie ;) . czy człowiek chudy czy gruby ludzie zawsze do czegoś się doczepia wiec trzeba być pięknym dla. Samego siebie