Dziś jest dzień zero. Od jutra zaczynam dietę i ćwiczenia z Vitalią. Troszkę się martwię jak wytrwam, ale jestem nadal dobrej myśli. Treningi z Vitalii będę wspomagać ćwiczeniami na orbitreku oraz basenem. Wyrzuciłam wszystkie kuszące mnie rzeczy z kuchni, więc powinno być ok.
Wczoraj zastanawiałam się czy mówić mojemu mężowi, że zaczynam dietę i będę ćwiczyć. Obawiałam się
jak zareaguje. Trochę mi wstyd, że się tak zapuściłam Mój mąż zawsze powtarza mi, że bardzo mu się podobam, więc bałam się,
że stwierdzi, że mogę robić co chcę, ale i tak mu się podobam. W końcu zdecydowałam się mu powiedzieć. Bardzo pozytywnie zareagował. Obiecał, że będzie mnie wspierał i nie
będzie mnie kusił różnymi dobrymi rzeczami. Poza tym będzie chodził na
basen i siłownię ze mną, bo przyda mu się trochę ruchu. Kochany jest ten mój facet.
Jutro jedziemy do Uniejowa do term. Odmoczymy się i zrelaksujemy po walkach z remontem łazienki. Popływam więc trochę :)
ps. jak mogłam dopuścić do tego, że mam w pasie 106 cm? Kiedy? tak, mierzyłam się wczoraj...
momjjangajumma
31 stycznia 2014, 09:54Trzymam kciuki ^^ Będzie dobrze, tylko spokojnie, rozsądnie i z głową :) Im rozsądniej tym mniejsze szanse na jo-jo :) Pozdrawiam
pimpusiowa
31 stycznia 2014, 09:48Powodzenia! Trzymam kciuki :)