Właśnie wróciłam z dzieciakami ze sklepu meblowego, kupiliśmy kanapotapczany, każde wybrało swój i teraz czekają kiedy przywiozą. I znów w kasie domowej mniej, ale co tam, od dawna planowalismy ten zakup. Mała juz wyrosła ze swojego tapczanika, syn tak samo. Rano byłam pobiegać 7 km - oj jak ciężko się wstawało, później brakowałoby czasu. Dieta toczy sie zgodnie z harmonogramem, a ja odkreślam dni do wymarzonej wagi czyli 60 kg.
Następne ważenie mam dopiero 13 (sobota), a ja najchętniej ważyłabym się codziennie - to jest chore!!!!.
No cóż czas do pracy - zaprawiać grzybki.