Przybyło lat😉przybyło też na wadze, zaczynamy kolejny raz😍
O mnie
Archiwum
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 8945 |
Komentarzy: | 26 |
Założony: | 28 sierpnia 2008 |
Ostatni wpis: | 18 września 2022 |
Postępy w odchudzaniu
Hej, hej - znów jestem, po dwuletniej przerwie. Właśnie zdałam sobie sprawę, że mija 10 lat jak dołączyłam do zmagających się ze swoją wagą. W tym czasie były większe czy mniejsze sukcesy ale również porażki, po których wracałam na właściwą ścieżkę. Tak jest i tym razem. Jestem już dojrzalsza (żeby nie napisać, że starsza) to też nie będę czarować, że teraz będzie lepiej i się uda. Zmieniłam swoje myślenie na - OBY NIE BYŁO GORZEJ, ale po drodze oczywiście trochę podietkuję i jeśli będę lżejsza o kilka kg, to też będzie mój mały sukces.
Kolejny raz zawitałam na Vitalii, znów nic nie wyszło. Mam tego dość, jestem sfrustrowana tym wszystkim. Niby moja waga jest mi obojętna, a z drugiej strony chce mi się wyć, bo przecież było by miło mieć mniej tu i tam, i ładnie się prezentować w ciuchach. Tym bardziej , że idzie wiosna a potem lato. Tym razem nic sobie nie obiecuję, czyli ile kg i w jakim tempie. Oczywiście mam zamiar się postarać, Boże ile razy to mówiłam.
Kolejny tydzień za mną i tylko 0,40 kg mniej. Mało, mało, mało!!! Mam doła - niby jem zgodnie z dietą, ruszam się a tu du...
Jak tak dalej pójdzie to tę moją wagę 69 kg uzyskam chyba na gwiazdkę. Nawet pisać mi się nie chce, zresztą pogoda też optymizmem nie nastraja, nie mówiąc o reszcie. Dziewczyny u was też tak było, że waga spadała albo spada tak wolno? Czy tylko u mnie tak jest? Pozdrawiam do przyszłej soboty, może będzie lepiej.
Hej, hej - jestem, postanowiłam pisać swój pamiętnik raz w tygodniu po ważeniu. Moja waga sukcesywnie idzie w dół, choć przyznam, myślałam o szybszym jej tempie. Moja wina, zgrzeszyłam dwa razy - przyznaję się, były ciasteczka i ukochana kawka capuccino. Z ciastek rezygnuje ale bez kawy "żyć nie mogę" zostawiam. Trudno cel będzie osiągnięty trochę później. Oczywiście biegam dalej, mimo zadyszki nie poddaje się. Mój obecny rezultat to 7 km dziennie, spokojnego truchtu - zobaczymy co będzie dalej, bo pogoda trochę się popsuła, ale co tam.
Dziewczyny! dziękuje wszystkim za wsparcie, trzymam kciuki za nas wszystkie.
Pa - do następnego ważenia.
Udało się i waga znów poleciała w dół. Nie powiem, że jest łatwo gdy wokół same pokusy: cieplutki placuszek z malinkami, lody, cukiereczki itp. Duże znaczenie ma aktywność, póki co, nie poddaje się i biegam na miarę moich możliwości. Muszę również pochwalić moją rodzinkę, która mnie wspiera i dopinguje, nie wymagają jakiś wyrafinowanych obiadków. Często jedzą to co ja, tylko w większych ilościach, z dodatkiem mięska i surówek - CHWAŁA im za to.
Pozdrawiam Wszystkich walczących z kg i samych z sobą - powodzenia, wierzę, że się uda!!!
Taką informację dostałam i mnie zamurowało, przecież dopiero minęły 3 dni diety SD, a na dodatek moje jelita chyba przestały działać, bo mam problem z zapar... i czuję się bardzo ociężała. Ale co tam, co nas nie zabije, to nas wzmocni i co - 0,5 kg mniej. Przeżyłam mały szok, myślałam, że waga będzie wyższa, albo taka sama. Super!!! Walczę dalej, chociaż dzisiaj jest to trudne, nie wiem dlaczego, ciągle myślę o jedzeniu. To chyba przez ten luz od pracy, mam nadzieję, że to minie. A tak swoją drogą, czy ktoś na diecie SD, ma lub miał problemy z zapar...
Dzięki Dorota za wsparcie, myślę, że za jakieś 2 miesiące (o ile się nie zniechęcę) będę mogła rywalizować z mężem. Oczywiście na krótszym dystansie i nie przejmuj się, trzymaj dietę, a twoja waga zacznie spadać.
Koniec wakacji i najwyższy czas zacząć ponowną walkę z kg i samą sobą! Wasze sukcesy wnoszą we mnie trochę optymizmu i wierzę, że tym razę podołam i dam radę. Na początek wyznaczyłam sobie cel - spadek 5 kg z dietą SD, jak się uda, to będę walczyć dalej! Na razie mija drugi dzień diety, czy jestem głodna? - trudno powiedzieć, zobaczymy co będzie dalej. Postanowiłam też trochę się ruszać, tym bardziej, że mąż zaczął biegać i mnie zachęca, ale wiecie jak to jest. Cwaniak myśli, że mu dorównam (on - ok.12-15km na godz) a ja dopiero zaczynam i mój bieg przypomina raczej marszobieg, wolę więc truchtac sama. Jeżeli ktoś zechce mnie motywować na forum, to serdecznie zapraszam.