Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Zemsta Odyna


Wczoraj o 2⃣2⃣:3⃣0⃣ zachciało mi się popcornu. Partner przytaknął, bo puściliśmy sobie filmik z okazji piątkowego spokojnego wieczoru, więc coś by człowiek chrupnął. Wrzucił na ząb. Napchał by sobie coś chrupkiego, lekkiego, tłustego i solonego do pyszczka.

Zatem przetaszczyłam moje 31,5 kilograma tłuszczu z salonu do kuchni za moim partnerem. On gotuje lepiej niż ja, nawet popcorn. Patrzyłam jak wlewa zacną ilość masła klarowanego na patelnię i nakłada pokrywkę. Gdy tłuszcz się nagrzewał weszliśmy w dysputę, czy wrzucić całą pozostałość paczki do rzeczonej patelni, czy tylko pół. Wtedy jeszcze próbowaliśmy się oszukiwać, że "tylko trochę popcornu nikomu nie zaszkodziło". I tak było wiadomo, że wrzucimy wszystko i będziemy chrupać jak prosiaczki. Po co to się oszukiwać i szukać usprawiedliwień?

A tłuszcz się nagrzewał.

Kolejne kilka sekund pamiętam jak przez mgłę. Wiem, że mój chłopak stał obok patelni, że w prawej ręce trzymał paczkę z kukurydzą, lewą sięgnął po pokrywkę. Następnie widziałam tylko zsuwającą się po białej kuchence czarną patelnię i powoli odpadającą od niej pokrywkę. Uskoczyłam szybko i zwinnie niczym łania w kąt kuchni. 
Dobra, co ja będę ściemniać, jakby sarny były tak szybkie i zwinne jak ja, to gatunek by już dawno wyginął. Ale zrobiłam co mogłam, bo pamiętam tylko blackout i potem palące masło na mojej lewej nodze i przedramieniu.
Wszystko co nie wylało się na podłogę, wylało się na mnie. Podratowały mnie trochę spodnie, ale przedramienia nie ratowało już nic.
Ech...

Poparzenia pierwszego stopnia. Piekło jak diabli. Nie pomagały zimna woda, ani zimne powietrze, ani super specjalistyczna maść na oparzenia, którą mieliśmy w domowej apteczce (tak tak, to nie nasz pierwszy raz bycia fajtłapami :)). W ciągu kolejnych godzin, do czwartej nad ranem, kiedy ból i pieczenie trochę ustąpiło, przeklęłam wszystkie bóstwa tego świata, mój wybór partnera życiowego i moje życie w całości.

Dziś już nie boli, choć wygląda lekko nieatrakcyjnie. Za to mogłam w końcu spokojnie odespać noc. Tylko squasha diabli wzięli :(
Ogólnie jest totalny luzik, zastanawiam się czy po obiedzie na kolację nie pójść na małą przebieżkę.
Mam karę za żarcie po nocy :D

Aho!

  • kawonanit

    kawonanit

    25 października 2020, 14:35

    Bidna... :( To zdecydowanie zbyt surowa kara z takiej okazji!

    • Zooma

      Zooma

      25 października 2020, 20:12

      Prawda? Też tak uważam :)

  • Janzja

    Janzja

    25 października 2020, 11:35

    Ała :( niestety w kuchni też czają się niebezpieczeństwa. Ale jak w miarę ok, to do wesela się zagoi :)

    • Zooma

      Zooma

      25 października 2020, 20:14

      Dokładnie. I to jeszcze moja własna patelnia przeciwko mnie :)

  • kasia.89

    kasia.89

    25 października 2020, 09:44

    Oj współczuję poparzenia ale dobrze że już nie boli :) Twój opis całej sytuacji super może jakąś książkę wymodzisz:)

    • Zooma

      Zooma

      25 października 2020, 20:15

      Trzy akty o tym, jak nie robić popcornu :)

  • equsica

    equsica

    25 października 2020, 07:58

    Współczuję poparzenia rozgrzanym tłuszczem. Mam nadzieję że nie będzie widocznej blizny. I że się szybko zagoi.

    • Zooma

      Zooma

      25 października 2020, 20:16

      Ja też się najbardziej martwię o blizny właśnie. Dbam o to jak mogę, żeby zapobiec. Ale jak będzie - zobaczymy.

  • Psikuska1986

    Psikuska1986

    25 października 2020, 00:52

    Tak się kończą pokusy😂😂🤔

    • Zooma

      Zooma

      25 października 2020, 20:16

      Nie tknę popcornu jeszcze długo... :)

  • Mamalove

    Mamalove

    24 października 2020, 20:21

    O jejku 😥 współczuję bardzo. Trzymaj sie

    • Zooma

      Zooma

      25 października 2020, 20:17

      Dziękuję. Jest nie najgorzej. Najważniejsze, że nie prysnęło na twarz. Resztę przeżyję :)