Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Anonim


Anonimowość w sieci jest chyba najlepszym wynalazkiem XXI wieku, choć życie nauczyło  mnie, że nieraz początkowa anonimowość zmierza do chęci poznania, odkrywania tego co po drugiej stronie monitora i zazwyczaj(przynajmniej w moim wypadku)kończy się to,po konfrontacji, zakończeniem tak dobrze zapowiadającej się znajomości Nie wiem co mnie natchnęło na takie rozmyślania, może dawniej, wtedy kiedy takie zawody na ludziach były świeże i raniły,ale teraz.Teraz zrezygnowałam nawet z kontaktu w świecie interaktywnym. Choć się uśmiecham do ludzi, jestem miła i gadam do kogo popadnie, to nienawidzę tego, nienawidzę tego, że oszukuję samą siebie,że wszystko jest w porządku. Wiem, to głupie, wygląd się nie liczy, ale jak schudnę,wtedy na pewno inni będą"patrzeć" na mnie zupełnie inaczej, tylko że ja wiem, że wtedy oddale się od ludzi jeszcze bardziej, bo nie zauważali jaka byłam wartościowa, gdy byłam gruba i brzydka, a zauważyli mnie o 30 kilo mniejszą wersję mnie,tej samej mnie,nie innej. Pewne nie schudnę, więc nie ma co dywagować, pewnie za parę dni sobie odpuszczę, już mam na to ochotę(tutaj kwestia damsko-męska),ale czy nie byłoby miło gdyby ktoś pokochał mnie za to co mam w środku.Głupoty
  • malgorzatalub48

    malgorzatalub48

    28 lipca 2011, 20:44

    Ja myślałam przez wiele lat zupełnie tak samo, może nawet teraz, tylko upchnęłam to do podświadomości, a ta jak wiadomo nie zawsze daje znać o sobie. Dokładnie w twoim wieku ważyłam mniej więcej tyle samo i cierpiałam z tego powodu okropnie. Kłopoty zdrowotne spowodowały, że zaczęłam rozglądać się za jakimiś niekonwencjonalnymi metodami leczenia (miałam cysty na jajnikach i skierowanie na zabieg). Los (ja myślę, że to i przeznaczenie i Bóg, cokolwiek ktoś myśli na ten temat) chciał, że koleżanka w pracy podpowiedziała mi adres zielarza. To on pokierował tak moim odżywianiem i dietą, że schudłam do rozmiarów normalnej kobiety. Matko! Jaka ja byłam szczęśliwa! Fruwałam wręcz. I chociaż po 1,5 roku stosowania diety już nie musiałam jej stosować to jednak dalej piłam ziółka i niektóre warunki diety spełniałam. Potem znalazłam się na zakręcie życiowym i dieta przestała być najważniejsza, a ja zaczęłam znów "zbierać" kilogramy...Na przestrzeni 20 lat przybyło mi ponad 35 kg. Najpierw wchodziły powoli, a teraz już boję się, że z każdym następnym miesiącem będzie o następne 2-3 więcej. W tej pretensji do świata, że "dlaczego nie może mnie ktoś pokochać taką jaką jestem" jest (wybacz prostolinijność - czyste nasze lenistwo i brak jakiegokolwiek planu na to żeby to zmienić. Wygodniej nam myśleć, że inni nas nie kochają i to niby oni są winni, bo czemu nie potrafią dostrzec naszych zalet, tylko ciągle liczą nam nasze wałeczki tłuszczu...? Wiem wiem, pisze ci tu jakieś morały a sama nie świecę przykładem w tym odchudzaniu... No dobra, czytam dalej, bo zabrałam się za ten twój pamiętnik od początku i chce doczytać do końca...

  • Arnodike

    Arnodike

    7 lipca 2011, 23:33

    Ze znajomościami sieciowymi kojarzy się książka Janusza WIśniewskiego - S@motność w sieci. Dla jednych gniot, dla innych pozycja kultowa, jaby nie ujął, klimat spotkań onlinowych i czasu pomiędzy ciekawie oddany. Osobiście wolę real. Pozdrawiam serdecznie

  • Pasibrzuchowaa

    Pasibrzuchowaa

    6 lipca 2011, 23:41

    dziękuję, dziękuję i jeszcze raz dziękuje :) Niestety u mnie nawet basen odpada :( Jestem po pęknięciu odbytu i zwieraczy i z przyczyn higienicznym nie ma szans na taką aktywność. Na razie zostają mi spacery,ale to przecież też jakaś forma aktywności prawda? :) A o takiej poradni chyba faktycznie pomyślę, ale tylko wtedy jeśli mój plan spali na panewce. Wtedy już przecież nic nie tracę :)

  • Pasibrzuchowaa

    Pasibrzuchowaa

    6 lipca 2011, 23:20

    no nie wiem. W poradni dadzą mi dietę i ćwiczenia. I za przeproszeniem będą mieli w 4 literach, że większość ćwiczeń nie mogę wykonywać z pewnych powodów. Zresztą jakoś iść do obcej osoby i oko w oko powiedzieć ile się waży- na razie mnie to przeraża :/