Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień 27., ponarzekam bo lustro prawdę ci powie.


Witajcie Ślicznotki :)))

Dzisiejszy dzień to dla mnie była prawdziwa walka ze sobą. Chyba (a nawet na pewno) okres mi się zbliża i rzuciłabym się na całe jedzenie świata. Chodziłam dziś wściekle głodna, nawet tuż po posiłku :( Ogólnie czuję się do tego jakaś opuchnięta i przepełniona (mimo że głodna).


Ale skoro już trochę ponarzekałam to przechodzę do meritum (zjedzone):

  • otręby owsiane z mlekiem, bananem, kawałkami jabłka, śliwkami i cynamonem,
  • bułka z serem i plastrem konserwy,
  • kawa zielona z 2 daimami :(
  • żeberka zapiekane w kapuście,
  • jabłko, 
  • 2 szklanki wody z octem jabłkowym,
  • drożdże,
  • przede mną jeszcze jakiś jogurt.

Piję ostatnio za mało wody, sama to widzę, ale ciągle o niej zapominam. Do tego czuję się i tak jak balonik.


Poćwiczone: 

  • 1h orbitreka, 3 obciążenie,
  • 200 brzuszków.

Do mieszkania, które wynajmuję, przywiozłam w końcu duże lustro do przedpokoju. I jak się w nim dziś zobaczyłam w całości bez ubrania, to się załamałam :( Wszędzie tłuszcz, boczki, wystający brzuch, wielkie uda :( 

Jestem bardzo niezadowolona z sylwetki, jestem typowym jabłkiem - tłuszcz osadza mi się najbardziej w okolicach brzucha. Nie mam prawie wcale wcięcia w talii, za to mam bardzo chude kończyny, nadgarstki to mam jak u kościotrupa. 

A zbliża mi się pojutrze ważenie po I miesiącu. Wiem, że najważniejsze jest zdrowie, przestawienie się na inny styl życia, a nie krótkotrwałą dietę - bo takie coś nie miałoby sensu. Ale mam duże ciśnienie na zrzucenie tych dodatkowych kg do ślubu... Chociaż części z nich!

Zrobiłam sobie prognozowanie wagi z vitalią - nie wiem dlaczego, jak robiłam pół roku temu to wyliczyli mi, że mam szansę osiągnąć cel w pół roku - a teraz wyliczyli mi, że cel osiągnę dopiero rok po ślubie! Zniechęcili mnie, przecież wpisałam takie same dane jak wcześniej. Chcę zrzucić koło 10 kg, to naprawdę takie nieosiągalne???

Przestaję już na to patrzeć, skupiam się teraz na dobrym samopoczuciu, bo jak wnikam za dużo i analizuję, to tylko mi gorzej, a jak po prostu ćwiczę, to jestem szczęśliwsza.

Już bez narzekania - miłego wieczoru i dnia następnego! :)

  • WhiteSkin

    WhiteSkin

    26 kwietnia 2016, 11:21

    Widzę mamy ten sam wzrost, chociaż ja startowałam z wyższej wagi :) U mnie leci mniej więcej 0,5 kg na tydzień, miałam dwa razy zastój na jakieś 2-3 tygodnie i niestety na to trzeba się przygotować i zacisnąć zęby, potem wszystko wraca do normy ;) Co do lustra ja uwielbiam te w h&m, zawsze -5 kg :D

    • _czarodziejka

      _czarodziejka

      26 kwietnia 2016, 12:23

      Chyba specjalnie przejdę się tam przejrzeć w tym lustrze :D Piękną masz teraz wagę, też już miałam ten etap i zawaliłam wszystko :/ Teraz zaczęłam kolejny raz, wszystko przede mną, na pewno się uda :)))

  • angelisia69

    angelisia69

    26 kwietnia 2016, 03:17

    wiesz przed @ wygladajac jak Anja Rubik widzialabys boczki i wszystko inne co najgorsze.Nastroj sie zmienia,pojawia sie opuchniecie i wszystko wydaje sie BLE!!! Przestan sie skupiac na glupich cyferkach,pracuj caly czas dla siebie,po slubie tez bedziesz mogla nadal sie odchudzac.myslisz ze 2-3 kg w ten dzien bedzie wieksza roznica?Nie sadze,za bardzo sie spinasz moja droga!

    • _czarodziejka

      _czarodziejka

      26 kwietnia 2016, 10:25

      No spinam się, spinam, bo stresa już mam i chciałabym, żeby wszystko było idealnie :D A gdzie tu ideał, jak pannie młodej brzuch się rozlewa na boki, albo co gorsze, wylewa się górą bo ściśnięty gorsetem hihi. Swoją drogą baby to mają krzyż pański z tymi humorami przed @, zwariować można :P