Temat: Wracanie do formy po ciąży, jak to naprawdę jest?

Jestem obecnie na półmetku ciąży, przytyło mi się już 6 kg i spodziewam się, że na końcówce będę wyglądać jak słonica :p
Cały czas sobie myślę, że po urodzeniu, jak już dojdę do siebie to chcę na pewno zrzucić balast i wrócić przynajmniej do wagi sprzed ciąży, a jak się uda to i więcej. Mój luby mówi, że jak dziecko będzie miało 2-3 miesiące to on bez problemu sam zostanie z małym, żebym mogła sobie na te 2 godzinki chodzić na siłkę np. 
Zastanawia mnie jak to jest w praktyce ;) jak to było u Was? wiadomo, że każdy jest inny ale ciekawa jestem, czy udało Wam się np pójśc na siłownię po porodzie? ćwiczyłyście w domu? czy zwyczajnie to są tylko plany przedporodowe, a życie weryfikuje i nie ma czasu ani chęci przy takim małym dziecku na latanie po siłowniach? a druga kwestia to ile Wam spadło kg od razu po porodzie? 

W ciazy przytylam 25 kg. Po porodzie na 3 dzien minus 17. 3-4 kg zeszlo samo z siebie w ciagu 2 m-cy a reszte musialam zrzucac. Piersia karmilam tylko przez miesiac i bylam po cesarce wiec cwiczenia tez dopiero po kilku miesiacach. Udalo sie wazyc mniej niz przed ciaza.

jurysdykcja napisał(a):

2 godziny na siłce z 3 miesięcznym maluchem? Żartujesz chyba :D Jak byłam maniaczką siłki, to taki plan nie miał racji bytu. Ćwiczyłam w domu, w miarę regularnie dopóki byłam na macierzyńskim, choć forma była po porodzie słaba, dużo gorsza niż w ciąży, bo zniknęła cała siła i napięcie core. Przez jakiś rok dawałam radę z regularnymi treningami, potem przyszedł żłobek, 6 miesięcy niekończących się chorób i zaczęłam wymiękać. Teraz z 2 latką jestem czasem tak przeciorana, że w ogóle nie mam ochoty na treningi - i nie jest to kwestia dziecka per se, ale dobowej organizacji czasu która jest dużo trudniejsza, bo wszystko muszę robić jak w zegarku, bez możliwości najmniejszego poślizgu. Ćwicz w ciąży, jeśli możesz, bo po ciąży NIE BĘDZIE łatwiej. Wszystko można zorganizować, ale priorytety bardzo, bardzo się zmieniają i szczególnie po powrocie do pracy godzina zabawy z dzieckiem czy snu staje się ważniejsza niż godzina sportu. Przynajmniej dla mnie.Żeby było śmieszniej, wyglądam chyba lepiej niż przed ciążą, bo schudłam i jakoś lekkości nabrała moja sylwetka.Tyle, że ten spadek się zaczął jakieś  5 miesięcy po porodzie, kiedy ograniczyłam kp. Schudłam 4 kilo w miesiąc z niczego, wcześniej hormony blokowały redukcję. 6 pak taki serio to zobaczyłam dopiero po ciąży.edit - nie chcę pisać, że się nie da, bo się da, ale warto sytuację oceniać realistycznie i nie dokładać sobie wbrew intuicji i zdrowemu rozsądkowi. Jak jesteś przemęczona, zestresowana czy niewyspana, to lepiej iść na spacer czy zrobić gimnastykę na dywanie, niż iść na 2 godzinny trening.

No co Ty, 2 godziny to mi chodziło o łączny czas na siłowni plus dojazd w tą i z powrotem, ogarnięcie się itp ;) Własnie dlatego pytam, bo teraz mam optymistyczną wizję, partner powiedział, że mi pomoże ale zastanawiam się właśnie jak to jest w rzeczywistości, bo planować można wiele :) 

Najlepszym planem na "po porodzie" jest brak planów ;) A przynajmniej świadomość,  że nic z tych planów może nie wyjść ;) Jak trafi się dziecko,  które budzi się w nocy co chwilę,  to wzięcie prysznica będzie maximum na co będziesz miała  siłę i ochotę ;)

Ja dosyć szybko wróciłam do jakiejś aktywności: u mnie to było 0,5 godz. truchciku, potem wydłużyłam do godziny,  czasem dwa razy w tygodniu,  czasem wcale , zależy jak wyszło. To było najłatwiej zorganizować,  bo nie trzeba się było zbierać, dojeżdżać itd. a ta chwila poza domem, tylko sama ze sobą,  bardzo pomogła mi psychicznie. Gdy mały miał 4 m-ce wystartowałam w biegu na 10km, gdy miał 9mcy - w półmaratonie, więc kondycja wróciła chyba w miarę szybko.  Z tym że ćwiczyłam przez całą ciążę, co na pewno pomogło.

Jeśli chodzi o wagę,  to przytyłam ok. 14kg, z czego ostatnie kilka kg to była woda bo pod koniec spuchłam. Po porodzie zeszło 6kg i właściwie stanęło w miejscu,  mimo aktywności a nawet jakiejś diety przez pewien czas - u niektórych kobiet laktacja wstrzymuje spalanie tkanki tłuszczowej. Kiedy zeszłam z karmieniem do 1x dziennie,  po 9 m-cach, waga wreszcie powoli zaczęła spadać,  sama z siebie. Do tej sprzed ciąży doszłam po ponad roku. 

Wiesz co, partner obiecać może dużo, a jak patrzę po znajomych parach, to tak czy siak pierwszy rok po porodzie to jest ciągła walka o to kto ma co robić. Mąż też będzie niewyspany i zmęczony, pewnie szybko dojdzie do wniosku, że przecież cały dzień jesteś w domu, to możesz odpocząć itd. Nie bez przyczyny mówi się, że pierwsze dwa lata z dzieckiem są rozwodowe :D No i też, jak już będziesz mieć te 2 godziny wolne, to wybierzesz trening, czy długą kąpiel z książką albo drzemkę? 

:D

Dobra, a tak poważnie - dopóki będziesz na macierzyńskim, to faktycznie warto sobie ten czas na ruch zorganizować. Jest to na pewno wykonalne. Pierwsze pociążowe ćwiczenia można robić nawet po 5-10 minut, z dzieckiem.  No i ćwicz już teraz, jeśli nie masz przeciwwskazań. Jeśli wyrobisz sobie odruch w momencie, kiedy warunki są sprzyjające, to łatwiej ci będzie w nim wytrwać, kiedy nie będą. To by była moja kluczowa rada.

Przez pierwsze dobre pół roku luksusem jest szybki prysznic i przespanie 4 godzin ciągiem . To o czym piszesz to jakiś kosmos, ale powodzenia :)

Elwira, też dużo zależy od oczekiwań. Ja po urodzeniu dziecka uważałam, że nie mam możliwości zrobić nic, nie mam chwili dla siebie itd. Patrząc z perspektywy - to nie była prawda. Jak się zaakceptuje fakt, że wszystko trzeba robić z dzieckiem, to nagle się okazuje, że zrobić można sporo. Tak jakby poddanie się tym ograniczeniom pozwala nauczyć się czerpać z nich. Drugi raz zajmując się noworodkiem rozegrałabym ten czas kompletnie inaczej. 

Przespać 4 godzin ciągiem się nie da, więc się śpi cały dzień po godzinie - jak dziecko. Da się przestawić :) Od tego jest macierzyński, żeby nie musieć wstawać na 7 i chodzić spać o 22.

Pierwsze 2 miesiące po połogu to mega lekka aktywność, można ćwiczenia poporodowe zrobić nawet z dzieckiem na rękach. Przez kolejne 2-3 miesiące 30 min gimnastyki też można zorganizować, nawet przed tv, nawet z dzieckiem na macie obok. 2 godzin bym w tym okresie nie zorganizowała, bo jednak mój mąż po pracy nie miałby siły zajmować się sam wrzeszczącym noworodkiem, który bez cycka nie zaśnie (jakby nie patrzeć mąż też noce zarywał tak jak ja, tylko w dzień nie mógł odespać), ale z reguły 45-60 min dało radę. Mąż z dzieckiem oglądał tv, ja robiłam ćwiczenia i w przerwach coś tam małą przytulałam itd.

Większa kaszana jest teraz, bo mała nie ogarnia, czemu chcę podnosić hantle, a nie ją i robi sceny :D

Podpisuję się dwiema rękami pod Jurysdykcją, zwłaszcza jeśli chodzi o zajmowanie się przez ojców, bo choć sama miałam ten komfort, to wśród koleżanek było to rzadkie - albo nie mogły wyjść, bo po 5 minutach telefon, że dziecko płacze i NA PEWNO jest głodne, albo schiza w drugą stronę - że nie mogą wyjść, bo ojciec się przecież tak dobrze nie zajmie. 

Ja po pierwszym porodzie po 4 tygodniach zaczęłam truchtać, po 6 tygodniach wróciłam na TBC 3 razy w tygodniu. Po porodzie spadło mi 5kg (przytyłam 13,5) i dalej samo z siebie nic. Udało się po roku zejść do wagi 3kg większej niż tej sprzed ciąży. Z taką wagą zaszłam w drugą ciążę i tu już zaczęły się schody. Bo waga znowu spadła tylko 5kg, a nie mogłam już chodzić bezkarnie tak często na fitness, bo pierwsze dziecko w żłobku i nie mogłam mu zabierać jeszcze więcej czasu. Poza tym miałam rozstęp mięśni brzucha, potem chodziłam prawie rok na rehabilitację kolan. I tak Młody za miesiąc kończy 3 lata, a ja ważę więcej niż idąc do porodu. I dopiero teraz jak otworzyli blisko mnie klub mam czas iść na zajęcia. I dopiero od niedawna zostawienie drugiego rodzica z dwójką dzieci nie jest niszczeniem mu życia. 

w ciąży przytylam około 8kg, od razu praktycznie wszystko spadło. Przez okres połogu zjechało jeszcze dodatkowo 4kg. Z przyczyn niezależnych ode mnie, karmiłam z pomocą laktatora, co też dawało mi większe pole do popisu. Młody nie wisiał ciągle na cycku, a moim mlekiem mógł nakarmić np. Mąż. Po 2 miesiącach od cc, zaczęłam ćwiczyć pod okiem fizjoterapeuty, później dostałam od niego zestaw ćwiczeń i czasem udało mi się wyrwać na siłkę, aby plan wykonać. Jednak wcale nie było łatwo, a waga nie spadała dalej. Później pojechaliśmy na wakacje all inclusive, tam się rozpuściłam jak dziadowski bicz, wróciło ze 3-4kg. Walczyłam z tym za pomocą keto, jakimś cudem to spadło i.... bam! Druga ciąża, którą zaczęłam z wagą właśnie o 4kg niższą niż poprzednio. Narazie to 16tc, na plusie zero. Czekam aż poczuję się lepiej i chcę zacząć ćwiczyć. Liczę na to, że znów mało przytyję, a po porodzie waga mnie pozytywnie zaskoczy. Nie nastawiam się teraz na żadne siłownie, nie chcę się męczyć z laktatorem tym razem i postaram się stanąć na głowie, żeby karmić piersią:) może będziesz należała do grona szczęściar, które chudną w mgnieniu oka, kiedy karmią. Polecam jak najwięcej spacerów z dzieciątkiem. Codziennie, nie zależnie od pogody- super sprawa dla mamy i dziecka.

Spacery, tia -moje dziecko pierwszy miesiąc wisiało na cycku non stop. Nie mogłam wyjść na więcej niż 15 min, bo bym musiała się po drodze rozbierać na cyca w środku zimy :D W sumie tak jej zostało - nigdy nie polubiła wózka, nosidła czy chusty, zawsze chciała mieć swobodę ruchów.

Jurysdykcja, dlatego łatwo mi mówić, bo ja ponad 7 miesięcy wisiałam z laktatorem. W przerwach między ściąganiem, pakowałam Młodego do wózka, odciagniete mleko w razie czego w butlę. Była akurat końcówka lata, więc jak płakał, to przycupnęłam z nim na ławeczce i nakarmiłam:) No i ogólnie trafił mi się dość prosty w obsłudze egzemplarz, to też pomaga realizować jakies tam swoje małe plany :)