Temat: Macierzyństwo raz jeszcze

Od 10 lat próbuję samą siebie namówić na posiadanie dziecka. I nie mogę się przekonać. Jak sobie zaczynam wyobrażać codzienność z dzieckiem ogarnia mnie przerażenie. Staram sie odwiedzać znajomych mających fajne dzieci, nawiązać z nimi kontakt, lubię je, ale tylko jako dzieci znajomych, nie czuję zazdrości, zachwytu, wręcz trochę mi tych matek i ojców szkoda. Gdy już mi się wydaje, że może raz się żyje, zajdę w ciążę i będzie super ogarnia mnie autentyczna panika. Nielatwo mi to przyznać, zawsze myślałam, ze będę miala dzieci, chociaż nigdy nie myślałam o tym w konkretny sposób. Teraz im później, tym moje nastawienie sie pogarsza, widzę coraz więcej minusów, a ten osławiony i obiecywany instynkt, którym mnie wszyscy uspokajali, że mi się nagle włączy w ogóle się nie pojawił... Myślicie że coś z tym robić, iść na jakąś terapię, czy pogodzić się z tym, że dzieci nigdy mieć nie będę? Co jest ze mną nie tak? Ciekawi mnie wasza opinia, co byście zrobiły. 

Pasek wagi

Szczerze mówiąc mi się tak mocniej odpalił instynkt odkąd jestem w ciąży :p wcześniej też przerażenie i racjonalna decyzja bo wiedziałam że nie wyobrażam sobie całego życia bezdzietnie:) a no i mojej rodzinie pojawiło się dziecko które z miejsca pokochalam:) jak masz fajne życie, czujesz się spełniona to ciężko to odstawić tak nagle na bok bo wygoda bo to bo tamto. Natomiast ja im jestem starsza tym bardziej przekonuje się że nie piniondz jest najważniejszy a właśnie moja rodzina. Powiem Ci ze to jak moja bratanica 1,5roczna biegnie do Mego brata jak go widzi, jak mu coś opowiada po swojemu:p to jest naprawde cos:) ja skoczylam po prostu w temat i to na główkę :p zaczynam 19tydz

Zucchini napisał(a):

Też tak nigdy nie myślałam  i bym ci sie zaśmiała, gdybyś mi powiedziała rok temu, że będę wypisywać takie bzdury. Byłam szczęśliwa bez tego tematu w moim życiu. Porobiło mi się rok temu, gdy zrozumiałam, że trzeba podjąć decyzję definitywnie i nieodwracalnie. I że wszystko wskazuje na to, że dzieci mieć nie będę, czego konsekwencje (bliżej nieokreślone, ale forsowane przez społeczeństwo ) będę ponosić przez resztę życia. 

W zasadzie nie rozumiem czego się boisz. Tego że będziesz mieć dzieci czy tego że społeczeństwo będzie cię wytykać że ich nie masz?

Czasem mam wrażenie, że lepsza "wpadka" i przynajmniej mniej rozkmin :) 

Zucchini napisał(a):

Też tak nigdy nie myślałam  i bym ci sie zaśmiała, gdybyś mi powiedziała rok temu, że będę wypisywać takie bzdury. Byłam szczęśliwa bez tego tematu w moim życiu. Porobiło mi się rok temu, gdy zrozumiałam, że trzeba podjąć decyzję definitywnie i nieodwracalnie. I że wszystko wskazuje na to, że dzieci mieć nie będę, czego konsekwencje (bliżej nieokreślone, ale forsowane przez społeczeństwo ) będę ponosić przez resztę życia. 

Jestem w takim samym wieku, więc biologicznie na tym samym etapie, a jednak nawet przelotem nie pojawiają się u mnie myśli, o których tutaj napisałaś. Tak to już jest w życiu, że trzeba podejmować decyzje i ponosić ich konsekwencje. Dotyczy to zarówno posiadania dzieci jak i bezdzietności. Trochę mnie zadziwia, że na takim etapie życia, kiedy można już raczej mówić o dojrzałości emocjonalnej i psychicznej, targają Tobą aż tak skrajne emocje. Dlatego naprawdę uważam, że potrzebujesz profesjonalnego wsparcia. 

EDIT. Strach jest złym doradcą. Warto z nim zawalczyć przed podjęciem decyzji, od której nie ma odwrotu. 

Ja mysle, ze problem wynika z tego, ze Ty juz podjelas decyzje. Masz jednak wyrzuty sumienia, czy, nie wiem jak w sumie to nazwac inaczej, moze jakis dysonans wynikajacy z faktu, ze plany, Twoje i partnera mialy byc zupelnie inne, dlatego miotasz sie wewnetrznie. Moze uwazasz, ze zwiazek zakonczy sie jesli przyznasz, ze jednak dzieci miec nigdy nie chcesz? 

Ja bym jednak poszla pare razy do terapeuty, moze faktycznie masz jakies nieprzepracowane sprawy, ktore kumuluja sie w taka spora fobie.

Ja kiedys, myslalam, ze bede miala dzieci (jak mialam 19-20lat), bo po prostu taka sciezka zyciowa wydawala mi sie dosc oczywista, choc zawsze to bylo w bardzo odleglej przyszlosci, pozniej w miare ukladania sobie fajnego zycia po swojemu, wiedzialam, ze to nie dla mnie. Mam 32 lata teraz i brak potrzeby posiadania potomstwa, nie sadze, by kiedykolwiek mi sie odmienilo. Nigdy jednak nie mialam takich fobii czy koszmarow i to faktycznie moze sugerowac, ze problem jest glebiej.

Ja kocham moją córkę. Bardzo. To fantastyczna młoda kobietka. Zawsze ją kochałam choć momentami brakowało mi sił... Ale mimo to jestem na 100% pewna, że gdybyśmy z mężem nie wpadli, to nigdy świadomie na dziecko bym się nie zdecydowała. Nie wiem co Ci doradzić. Nie mam pojęcia jak ułożyłaby się Twoja miłość do takiego nie całkiem upragnionego dziecka. Trudna sprawa. Mi się poszczęściło i potrafiłam pokochać.

Macie wszystkie rację, dziewczyny. Na pewno jest w tym dużo braku dojrzałości, o czym świadczy chociażby to, że tak długo odsuwałam od siebie zmierzenie się z tym tematem. Niedojrzałe jest też to, że chcę mieć ciastko i zjeść ciastko. Nie chcę dzieci, ale jednocześnie nie wiem co tracę i jeżeli nie spróbuję, nigdy się nie dowiem, a moje życie będzie puste i bezcelowe (😉). 

Pasek wagi

Mam podobnie ( tyle że ja.znajomych i ich dzieci unikam jak tylko mogę) i nie zamierzam nic z tym robić. Po co? Źle ci jest? Czemu chcesz zmienić podejście???

Olenochka napisał(a):

Mnie dzieci nigdy nie interesowaly, nigdy nie bylam gotowa, ale jak skonczylam 30 lat , to zaszlismy w ciaze planowana i tyle. Teraz mamy coreczke juz 4.5 roku. Instynkt, a moze po prostu milosc sie we mnie rodzila do niej powolutku i dalej mocnieje z kazdym dniem. Nigdy sie nie zwalil sie na mnie zaden instynkt jak grom z jasnego nieba!Jest bardzo fajnie nam w trojke, nigdy nie bedziesz znac tego uczucia jezeli nie bedziesz miala wlasnego dziecka. Jest 100% warto!

Są matki które mają już dzieci w wieku przedszkolnym i chodza na terapię bo ich nie chcą. Żałują że je urodzily. Wala na fejsa słit focie z bombelkami bo tak robią inni. Gwarantujesz że tak nie będzie???

Zucchini napisał(a):

Od 10 lat próbuję samą siebie namówić na posiadanie dziecka. I nie mogę się przekonać. Jak sobie zaczynam wyobrażać codzienność z dzieckiem ogarnia mnie przerażenie. Staram sie odwiedzać znajomych mających fajne dzieci, nawiązać z nimi kontakt, lubię je, ale tylko jako dzieci znajomych, nie czuję zazdrości, zachwytu, wręcz trochę mi tych matek i ojców szkoda. Gdy już mi się wydaje, że może raz się żyje, zajdę w ciążę i będzie super ogarnia mnie autentyczna panika. Nielatwo mi to przyznać, zawsze myślałam, ze będę miala dzieci, chociaż nigdy nie myślałam o tym w konkretny sposób. Teraz im później, tym moje nastawienie sie pogarsza, widzę coraz więcej minusów, a ten osławiony i obiecywany instynkt, którym mnie wszyscy uspokajali, że mi się nagle włączy w ogóle się nie pojawił... Myślicie że coś z tym robić, iść na jakąś terapię, czy pogodzić się z tym, że dzieci nigdy mieć nie będę? Co jest ze mną nie tak? Ciekawi mnie wasza opinia, co byście zrobiły. 
tez tak mam , teraz mam inna sytuacje , bo nawet jakbym chciała to nie będę dzieci miała, ale dziecko to nie jest ciastko, ze spróbuje i zobaczę jak będzie, albo się chce mieć dzieci , albo nie ..

Pasek wagi