19 sierpnia 2019, 16:13
Od 10 lat próbuję samą siebie namówić na posiadanie dziecka. I nie mogę się przekonać. Jak sobie zaczynam wyobrażać codzienność z dzieckiem ogarnia mnie przerażenie. Staram sie odwiedzać znajomych mających fajne dzieci, nawiązać z nimi kontakt, lubię je, ale tylko jako dzieci znajomych, nie czuję zazdrości, zachwytu, wręcz trochę mi tych matek i ojców szkoda. Gdy już mi się wydaje, że może raz się żyje, zajdę w ciążę i będzie super ogarnia mnie autentyczna panika. Nielatwo mi to przyznać, zawsze myślałam, ze będę miala dzieci, chociaż nigdy nie myślałam o tym w konkretny sposób. Teraz im później, tym moje nastawienie sie pogarsza, widzę coraz więcej minusów, a ten osławiony i obiecywany instynkt, którym mnie wszyscy uspokajali, że mi się nagle włączy w ogóle się nie pojawił... Myślicie że coś z tym robić, iść na jakąś terapię, czy pogodzić się z tym, że dzieci nigdy mieć nie będę? Co jest ze mną nie tak? Ciekawi mnie wasza opinia, co byście zrobiły.
19 sierpnia 2019, 18:32
I takie kobiety jak Ty sa duzo lepszymi matkami niz te sruciu ciuciu zachwycajacymi sie malymi stopkami. Ty bylabys rozsadna, odpowiedzialna matka a nie taka, ktora po urodzeniu oklapnie w swych zachwytach, bo zrozumie, ze to nie ma nic wspilnego z bobaskiem z reklamy.
19 sierpnia 2019, 18:59
A ile partner ma lat? Czy jest gotowy zrezygnować z chęci posiadania dzieci? To smutne co piszesz bo nie jest Ci łatwo.
Ja od dziecka wiedziałam że dzieci będe miała. Moje corki mają lat 9 i 7 i zawsze mowią ze jak będą mamami to będą robiły to.i to.itd. nawet mowią ile.dzieci będą miały. Nie miałaś tak jako dziecko? Nie każdy musi mieć dzieci. Gorzej jeśli jedna ze stron związku musi sie poświecić.Czyli ty mając dziecko albo on nie mając. Tego nie da si3 pogodzić bo za parę lat ktoś będzie żałował. Łatwiej jest gdy dwie strony chcą tego samego.
19 sierpnia 2019, 19:07
Wydaje mi się, że panicznie boisz się ciąży i nowej rzeczywistości z dzieckiem. Wóz albo przewóz możesz nie mieć już dużo czasu na decyzję o macierzyństwie. A za xxx lat możesz żałować tego. Ale to twoja sprawa i twoje życie. Porządnie to przemysl, bo czasu nie cofniesz.
19 sierpnia 2019, 19:17
Też nie przepadam za dziećmi i nie miałam Jako tako instynktu macierzyńskiego. Ale jak urodziłam syna to instynkt sam przyszedł. Nie jest różowo i kolorowo. Młody darl się w niebogłosy. Po 4.5 roku urodziłam córkę i mamy parkę. Syn ma 10 córka 6. Kłócą się non stop, przekamarzają się. Non stop fochy. Czasem z mężem wspominamy czasy jak ich nie było. Teraz zawiozlam je do babci na kilka dni i mimo iż mamy święty spokój to czujemy pustkę i czegoś nam brakuje....
19 sierpnia 2019, 19:18
tak zastanawiać sie to możesz do 50tki i okaze sie, ze juz za pozno. Woz albo przewoz. Jeśli sie zdecydujecie to poradzicie sobie na pewno, z mniejszym czy większym wysilkiem. Wiadomo, czasem jest ciężko ale więcej jest szczęśliwych chwil. cudze to co innego niz swoje
19 sierpnia 2019, 19:29
Od 10 lat próbuję samą siebie namówić na posiadanie dziecka. I nie mogę się przekonać. Jak sobie zaczynam wyobrażać codzienność z dzieckiem ogarnia mnie przerażenie. Staram sie odwiedzać znajomych mających fajne dzieci, nawiązać z nimi kontakt, lubię je, ale tylko jako dzieci znajomych, nie czuję zazdrości, zachwytu, wręcz trochę mi tych matek i ojców szkoda. Gdy już mi się wydaje, że może raz się żyje, zajdę w ciążę i będzie super ogarnia mnie autentyczna panika. Nielatwo mi to przyznać, zawsze myślałam, ze będę miala dzieci, chociaż nigdy nie myślałam o tym w konkretny sposób. Teraz im później, tym moje nastawienie sie pogarsza, widzę coraz więcej minusów, a ten osławiony i obiecywany instynkt, którym mnie wszyscy uspokajali, że mi się nagle włączy w ogóle się nie pojawił... Myślicie że coś z tym robić, iść na jakąś terapię, czy pogodzić się z tym, że dzieci nigdy mieć nie będę? Co jest ze mną nie tak? Ciekawi mnie wasza opinia, co byście zrobiły.
Wszystko z Tobą OK, po prostu nie jesteś naiwna i wiesz, że same życzenia nie wystarczą by było dobrze.
Najłatwiej zostać matką gdy ma się w głowie sielski obrazem mamusi bawiącej się z dzieckiem w zamożnym i czyściutkim domku a tatuś przynosi dużo pieniążków i wszyscy są szczęśliwi.Z wiekiem zaczynamy dostrzegać prawdziwe życie rodzinne, a kobiety odpowiedzialne za swój los nie ulegają już złudzeniom. Kobieta nadal jest bardziej obciążona domowymi obowiązkami przez role jakie wyznacza jej społeczeństwo, a macierzyństwo to obowiązek który pozbawia ją wielu swobód - społeczeństwo oczekuje że matka dokona wyborów bardziej służących dziecku niż jej samej . Ja wiem, ze zaraz mogą się odezwać nawiedzone mamusie i przysięgać, że prawdziwa kobieta i prawdziwa matka nigdy nie pomyśli o sobie, ale jak się bliżej przyjrzeć sytuacji to mają w tym swój dobrze ukryty interes. W każdym bądź razie świadome macierzyństwo zawsze jest jakimś wyrzeczeniem dla kobiety i w jakiś sposób ją ogranicza jako niezależną jednostkę, że o troskach dnia codziennego i poczuciu odpowiedzialności nie wspomnę.
Za to mężczyźni bardzo często chcą mieć w związkach dzieci - no bo dom z dziećmi to taki dobrze funkcjonujący kombinat. Zawsze ktoś w tym domu jest i czeka na niego, bo samego dziecka w domu się nie zamknie, a z dzieckiem cały dzień poza domem włóczyć się niewygodnie. Jak się dla dziecka codziennie gotuje obiad to przecież i tatuś dostanie, pralka chodzi to można dorzucić, na brudnej podłodze dziecko bawić się nie będzie ani w zimnym domu więc zawsze przy okazji i tatuś się na ciepły domek załapie.
To tak okiem cynika
Sama musisz sobie odpowiedzieć co cię przeraża w codzienności z dzieckiem. Brak pewności co do trwałości związku? Brak pomocy partnera w podziale obowiązków? Ograniczenie swobody? Wpakowanie się w zupki i kupki których nie cierpisz? Za pomocą pytań powinnaś dotrzeć do sedna własnych obaw i uczciwie sama sobie się przyznać czego się boisz i czego nie chcesz. Gdy już będziesz to wiedzieć możesz się zastanowić jak można temu zaradzić, jakie rozwiązanie byłyby dla Ciebie satysfakcjonujące, w czym mógłby pomóc partner i na ile jesteś w stanie mu zaufać, oraz jak się ewentualnie zabezpieczyć być czuła się bezpieczna w roli matki.
Macierzyństwo to nie zabawa, ale też daje wiele radości, miłości, dodaje życiu blasku i barw (w tym tych mniej kolorowych również), i zawsze nadaje życiu rodzinnemu sens i inny wymiar.
19 sierpnia 2019, 19:59
A ile partner ma lat? Czy jest gotowy zrezygnować z chęci posiadania dzieci? To smutne co piszesz bo nie jest Ci łatwo
Ma 36 lat i jest gotowy zrezygnować. Jesteśmy ze sobą wiele lat i zawsze byłam z nim szczera, zdecydował, że związek ze mną jest dla niego ważniejszy. Ale to nijak nie ułatwia sprawy, czuję wewnętrznie olbrzymią presję i wiem, ze gdybym zaszła w ciążę on nie posiadałby się z radości.
19 sierpnia 2019, 20:08
Brak pewności co do trwałości związku? Brak pomocy partnera w podziale obowiązków? Ograniczenie swobody? Wpakowanie się w zupki i kupki których nie cierpisz?
Związek by się utrwalił, to teraz wisi na włosku, bo zastanawiam się, czy nie powinnam odejść żeby nie unieszczęśliwiać partnera. Partner pomagałby na 100%, a nawet przejął większość uznawanych za kobiece obowiązków. Zresztą zajmuje się domem na równi ze mną, w końcu on też w nim mieszka. Z ograniczaniem swobody już miałam do czynienia nie raz, sama biorąc na siebie różne odpowiedzialności i wiem co to znaczy nie móc np. ruszyć się z domu na krok. Na zupki i kupki nie reaguję rozczuleniem, ale jak mus to mus, coś trzeba jeść,zresztą należę do bardzo opiekuńczych osób, np. zwierzakami opiekuję się wzorowo, nawet tymi bardzo chorymi. Nie mam zielonego pojęcia dlaczego w takiej sytuacji tak bardzo i stanowczo nie chcę dzieci, a na myśl o możliwej wpadce robi mi się słabo.
19 sierpnia 2019, 20:15
No to brzmi jak problem wymagający terapii, jeśli nie umiesz tego powodu do strachu sprecyzować.Ja mogłam jasno powiedzieć, czego się bałam - że się roztyję (nie roztyłam), że nie będę mieć czasu dla siebie (nie mam :D), że relacje z moim partnerem się zmienią/pogorszą (owszem, zmieniły się, bo życie z dzieckiem wymaga dużo więcej wysiłku włożonego w budowanie relacji z partnerem, praca z partnerem jest cięższa, niż praca z dzieckiem), że to się Bóg wie jak odbije na mojej pracy (odbiło się korzystnie). Że mój związek się posypie i zostanę z dzieckiem, że dziecko mnie uwiąże w sytuacji, która nie będzie komfortowa a dla jego dobra poświęcę swoje własne (to się okaże). To były konkretne obawy, nie było mowy o panice, koszmarach itd.
Czy mogłabyś napisać w jaki sposób? Jest to moje ogromne zmartwienie a wkrótce czeka mnie powrót po macierzyńskim.