2 października 2019, 13:20
Przeżyłam szok. Tak sie złożyło, ze bylam w szkole podstawowej, stalam akurat kolo jadalni, dzieci jadly obiad. Brudne talerze odkładalo sie na taki stolik a resztki jedzenia wrzucalo do wiaderka. Wszystko by bylo wporzadku, gdyby nie fakt, ze dzieci zwalaly tam ponad pol talerza jak nie caly. To w telewizji trabia, ze biedne dzieci nie maja ciepłego posiłku, ze w szkole jedyne co moga zjesc a tu widze co innego. Z czego to wynika? Serio takie niedobre jedzenie daja? Nie chce mi sie wierzyc, widziałam menu, same dobre rzeczy, lepsze niz za moich czasow. Podejrzewam, ze jakby byli w mcdonaldzie to by wszystko zjedli :/
2 października 2019, 18:11
Ja ogólnie jadłam wszystko, ale miałam odruch wymiotny na sam zapach inki. Jednego razu w ogóle średnio się czułam , nieco spóźniłam się do przedszkola i jadłam sama. Wtedy przedszkolanka wmuszała we mnie tę inkę , chociaż mówiłam, że nie chce, nie smakuje mi itd. aż w końcu zwymiotowałam. Ale to nic.
Po wszystkim dostałam op....... i szmatę. Sama jako 5-letnia dziewczynka w akompaniamencie wrzasków wycierałam swoje wymiociny. Od tamtej pory nie chciałam chodzić do przedszkola.
Mój mąż miał kilka potraw, których nie znosił, bo w okresie dzieciństwa ktoś z rodziny w niego wmuszał np. on pełny a tutaj ,a to jeszcze zjedz 4 kotleciki , bo szkoda wyrzucić. I chociaż ogólnie smakowały mu to zniechęcił się.
Jak człowiek jest dorosły to sobie może sam decydować co sobie kupi, albo ugotuje, dzieci jedzą to co podadzą dorośli i niekoniecznie są zachwycone tym co mają na talerzu.
Poza tym dzieci w okresie rozwoju bardzo nierówno jedzą. Potrafią przez pół roku ledwo dziubać, a kolejne pół roku co godzinę domagają się jedzenia.
2 października 2019, 20:00
Ja też tak robiłam, a do tego regularnie po obiadach w szkole wymiotowałam. Niestety- dzieci wielu rzeczy nie lubią a że wiedzą że śmiercią głodową nie umrą to nie jedzą jak im nie pasuje i tyle. Teraz jakbym miała mieć takie obiady jak w podstawówce to bym skakała z radości ;)
2 października 2019, 20:17
kilka z was pisze, ze jak chodzily na obiady to byly one niesmaczne ok... fakt, nie probowalam ale co jest niedobrego w makaronie z miesem w sosie..? Widzialam i wyglądało smakowicie, no nie chce mi sie wierzyć, ze smakowalo jak zygi. Poza tym na inne dni byly przewidziane np bitki wieprzowe w sosie z ziemniakami, tez super. Szczerze, to gdybym byla matka któregoś z tych dzieci to pogadalabym chyba z dyrektorka czy aby dania sa smaczne, bo wiele dzieci wyrzuca jedzenie..
2 października 2019, 20:19
Ja ogólnie jadłam wszystko, ale miałam odruch wymiotny na sam zapach inki. Jednego razu w ogóle średnio się czułam , nieco spóźniłam się do przedszkola i jadłam sama. Wtedy przedszkolanka wmuszała we mnie tę inkę , chociaż mówiłam, że nie chce, nie smakuje mi itd. aż w końcu zwymiotowałam. Ale to nic.Po wszystkim dostałam op....... i szmatę. Sama jako 5-letnia dziewczynka w akompaniamencie wrzasków wycierałam swoje wymiociny. Od tamtej pory nie chciałam chodzić do przedszkola. Mój mąż miał kilka potraw, których nie znosił, bo w okresie dzieciństwa ktoś z rodziny w niego wmuszał np. on pełny a tutaj ,a to jeszcze zjedz 4 kotleciki , bo szkoda wyrzucić. I chociaż ogólnie smakowały mu to zniechęcił się.Jak człowiek jest dorosły to sobie może sam decydować co sobie kupi, albo ugotuje, dzieci jedzą to co podadzą dorośli i niekoniecznie są zachwycone tym co mają na talerzu. Poza tym dzieci w okresie rozwoju bardzo nierówno jedzą. Potrafią przez pół roku ledwo dziubać, a kolejne pół roku co godzinę domagają się jedzenia.
Moj brat mial tak z mlekiem, tez wmusily mu, tez zzygal sie, z tym, ze nasza mama poinformowala panie, zeby mu mleka nie dawaly.
2 października 2019, 20:21
Syn twierdzi że obiady są bardzo smaczne.To nie jest tak że dzieci mają wciskane na siłę ale nikt nie pozwoli odstawić ledwo tkniętego obiadu. Sadzę że Panie z wieloletnim doświadczeniem potrafią ocenić obiektywnie czy dziecko nie je bo się najadło, nie smakuje mu czy chce skończyć bo koledzy się bawią a ono nie. Tutaj jest na tyle fajnie że jak coś rzeczywiście nie smakuje może w przyszłości nie jeść tego dania.Sama chodziłam do szkoły gdzie było prawie 2000 dzieci. Drugie danie było każdemu wydawane ale zupy stały na stołach i tu był strach czy ktoś nie napluł lub czegoś nie wrzucił. Uwielbiałam zupy ale jadłam tylko jak Panie wydały mi nową wazę z zupą z kuchni
no i tu sie mylisz , to ze panie maja dlugie lata doswiadczenia nie jest gwarancja ich umiejetnosci pedagogicznych ani czasem nawet zwyklego zrozumienia i zaakceptowania dziecka. Pracuje w przedszkolach - jedzenie nawet to dobrze wygladajace nie zawsze czyms smakuje, gotowane prawie zawsze z gotowcow. Dzieci maja swoje smaki i upodobania - i niestety mam kolezanki - doswiadczone panie , ktore zmuszaja dzieci jak nie do zjedzenia to do przynajmiej probowania. Dzieciom czasem "rosnie " w buzi, bywa ze sadzane sa osobno i siedza dlugo az bedzie zjedzone, dla tych dzieci to koszmar. Sama nie jestem mloda , jednak te dawne metody wychowawcze zawsze mnie szokuja. Czesto podnoszony jest ten temat na posiedzeniach - takie zmuszanie jest w Niemczech (tu pracuej) traktowane jako Kindeswohlgefährdung - nie wiem nawet czy jest jakes polskie okreslenie oddajace sens - zagrozenie dobra dziecka.
2 października 2019, 20:24
kilka z was pisze, ze jak chodzily na obiady to byly one niesmaczne ok... fakt, nie probowalam ale co jest niedobrego w makaronie z miesem w sosie..? Widzialam i wyglądało smakowicie, no nie chce mi sie wierzyć, ze smakowalo jak zygi. Poza tym na inne dni byly przewidziane np bitki wieprzowe w sosie z ziemniakami, tez super. Szczerze, to gdybym byla matka któregoś z tych dzieci to pogadalabym chyba z dyrektorka czy aby dania sa smaczne, bo wiele dzieci wyrzuca jedzenie..
Jedno i drugie dla mnie jest niejadalne.
Po bitkach jako dziecko się spawiowalam do dziś jak czuje ich zapach to mi się robi słabo. Makaron z sosem z mięsem mielonym moim zdaniem wyglada obrzydliwie (od dzieciństwa nie lubie mięsa).
Rozumiesz już, ze to kwestia gustu?
Ja dziecka nie będę zapisywać na obiady bo moim zdaniem to jest kiepskie rozwiązanie. Lunchbox a ciepły posiłek po szkole (ja tak miałam). I od lat tak się dzieje, ze przez to dużo jedzenia się marnuje i zawsze tak będzie.
Nie wiem jak wielu dorosłych chciałoby jeść na stołówkach bo szczerze to nawet nasza studencka upadła lata temu na rzecz knajp z jedzeniem na wagę ;) wiec dlaczego wymagamy od dzieci żeby jadły wszystko nawet jak im nie smakuje albo nie są głodne?
2 października 2019, 20:26
zeby nie bylo, ze ja jestem za zmuszaniem do jedzenia, o nie, zwyczajnie zszokowal mnie widok wyrzucanego jedzenia plus gdzieś tam mialam wryte, ze dzieci w szkole glodne moga sobie zjeść obiad, pociesza mnie to, ze pewnie daja to jakims swinkom, nie idzie w kosz
2 października 2019, 20:28
Jedno i drugie dla mnie jest niejadalne. Po bitkach jako dziecko się spawiowalam do dziś jak czuje ich zapach to mi się robi słabo. Makaron z sosem z mięsem mielonym moim zdaniem wyglada obrzydliwie (od dzieciństwa nie lubie mięsa). Rozumiesz już, ze to kwestia gustu? Ja dziecka nie będę zapisywać na obiady bo moim zdaniem to jest kiepskie rozwiązanie. Lunchbox a ciepły posiłek po szkole (ja tak miałam). I od lat tak się dzieje, ze przez to dużo jedzenia się marnuje i zawsze tak będzie. Nie wiem jak wielu dorosłych chciałoby jeść na stołówkach bo szczerze to nawet nasza studencka upadła lata temu na rzecz knajp z jedzeniem na wagę ;) wiec dlaczego wymagamy od dzieci żeby jadły wszystko nawet jak im nie smakuje albo nie są głodne?kilka z was pisze, ze jak chodzily na obiady to byly one niesmaczne ok... fakt, nie probowalam ale co jest niedobrego w makaronie z miesem w sosie..? Widzialam i wyglądało smakowicie, no nie chce mi sie wierzyć, ze smakowalo jak zygi. Poza tym na inne dni byly przewidziane np bitki wieprzowe w sosie z ziemniakami, tez super. Szczerze, to gdybym byla matka któregoś z tych dzieci to pogadalabym chyba z dyrektorka czy aby dania sa smaczne, bo wiele dzieci wyrzuca jedzenie..
Ale to jak nie lubisz miesa od dziecinstwa to dlaczego twoi rodzice nie poinformowali kuchni? Czy wogóle nie wypisali z obiadow?
Edit ja nie wymagam, zeby jadly, ale rodzice mogliby sie zainteresować, przyjsc zobaczyc czy dziecko je czy poprosic kogos i ewentualnie wypisać, bo po co ma przychodzić podziubac w talerzu
Edytowany przez 2 października 2019, 20:30
2 października 2019, 20:28
kilka z was pisze, ze jak chodzily na obiady to byly one niesmaczne ok... fakt, nie probowalam ale co jest niedobrego w makaronie z miesem w sosie..? Widzialam i wyglądało smakowicie, no nie chce mi sie wierzyć, ze smakowalo jak zygi. Poza tym na inne dni byly przewidziane np bitki wieprzowe w sosie z ziemniakami, tez super. Szczerze, to gdybym byla matka któregoś z tych dzieci to pogadalabym chyba z dyrektorka czy aby dania sa smaczne, bo wiele dzieci wyrzuca jedzenie..
Ale makaron z mięsem w sosie może wyglądać jak rzygi, brązowe w dodatku. Tak samo jak bitki. To nie jest potrawa którą będą się zajadaly dzieciaki. Dorosłemu może ślinka pocieknie ale nie dziecku.
2 października 2019, 20:30
kilka z was pisze, ze jak chodzily na obiady to byly one niesmaczne ok... fakt, nie probowalam ale co jest niedobrego w makaronie z miesem w sosie..? Widzialam i wyglądało smakowicie, no nie chce mi sie wierzyć, ze smakowalo jak zygi. Poza tym na inne dni byly przewidziane np bitki wieprzowe w sosie z ziemniakami, tez super. Szczerze, to gdybym byla matka któregoś z tych dzieci to pogadalabym chyba z dyrektorka czy aby dania sa smaczne, bo wiele dzieci wyrzuca jedzenie..
no to warto sprobowac zeby moc wyrobic sobie zdanie - ja codziennie opiekuje sie dziecmi podczas obiadu, sa dzieci , ktore jedza bardzo chetnie i takie , ktore naprawde dziobia - te dzieci uczymy ze jesli jedza malo to i na talerz powinny nakladac tyle ile jedza - ucza sie oceniac swoje potrzeby. U nas akurat obiady robione sa z cateringu,ktory przygotowuje obiady do przedszkoli i gotowe sa zamrazane - nasza kucharka ocenia ile porcji ma w specjalnych piekarnikach parowych odgrzac. Na ogol nie sa jakies nie smaczne , jednak ja przyzwyczajona do swiezych produktow nie jem ich, bo smakuja jak dla mnie inaczej, musialabym byc bardzo glodna. Natomast bedac w innym przedszkolu na dyzurze mialam wykupiony obiad - byl wtedy gulasz wolowy z kluseczkami - wygladal super fajnie - jak sprobowalam to stanelo mi naprawde w gardle- mieso z sosem smakowalo jak przegotowany zmywak, bez przypraw. Nie dalam rady tego jesc i nie dziwilam sie ze dzieci tamtejsze znajac to danie prawie nic nie zjadly - 80 procent wyladowalo w koszu. Zglosilam ten temat wtedy do tamtejszej szefowej.