2 października 2019, 13:20
Przeżyłam szok. Tak sie złożyło, ze bylam w szkole podstawowej, stalam akurat kolo jadalni, dzieci jadly obiad. Brudne talerze odkładalo sie na taki stolik a resztki jedzenia wrzucalo do wiaderka. Wszystko by bylo wporzadku, gdyby nie fakt, ze dzieci zwalaly tam ponad pol talerza jak nie caly. To w telewizji trabia, ze biedne dzieci nie maja ciepłego posiłku, ze w szkole jedyne co moga zjesc a tu widze co innego. Z czego to wynika? Serio takie niedobre jedzenie daja? Nie chce mi sie wierzyc, widziałam menu, same dobre rzeczy, lepsze niz za moich czasow. Podejrzewam, ze jakby byli w mcdonaldzie to by wszystko zjedli :/
2 października 2019, 20:33
no to warto sprobowac zeby moc wyrobic sobie zdanie - ja codziennie opiekuje sie dziecmi podczas obiadu, sa dzieci , ktore jedza bardzo chetnie i takie , ktore naprawde dziobia - te dzieci uczymy ze jesli jedza malo to i na talerz powinny nakladac tyle ile jedza - ucza sie oceniac swoje potrzeby. U nas akurat obiady robione sa z cateringu,ktory przygotowuje obiady do przedszkoli i gotowe sa zamrazane - nasza kucharka ocenia ile porcji ma w specjalnych piekarnikach parowych odgrzac. Na ogol nie sa jakies nie smaczne , jednak ja przyzwyczajona do swiezych produktow nie jem ich, bo smakuja jak dla mnie inaczej, musialabym byc bardzo glodna. Natomast bedac w innym przedszkolu na dyzurze mialam wykupiony obiad - byl wtedy gulasz wolowy z kluseczkami - wygladal super fajnie - jak sprobowalam to stanelo mi naprawde w gardle- mieso z sosem smakowalo jak przegotowany zmywak, bez przypraw. Nie dalam rady tego jesc i nie dziwilam sie ze dzieci tamtejsze znajac to danie prawie nic nie zjadly - 80 procent wyladowalo w koszu. Zglosilam ten temat wtedy do tamtejszej szefowej.kilka z was pisze, ze jak chodzily na obiady to byly one niesmaczne ok... fakt, nie probowalam ale co jest niedobrego w makaronie z miesem w sosie..? Widzialam i wyglądało smakowicie, no nie chce mi sie wierzyć, ze smakowalo jak zygi. Poza tym na inne dni byly przewidziane np bitki wieprzowe w sosie z ziemniakami, tez super. Szczerze, to gdybym byla matka któregoś z tych dzieci to pogadalabym chyba z dyrektorka czy aby dania sa smaczne, bo wiele dzieci wyrzuca jedzenie..
No i dobrze, ze zglosilas. Jak pisalam, sama bym sie zainteresowala smakiem jedzenia, widząc co widzialam, bo tak nie powinno byc
2 października 2019, 20:38
Ale to jak nie lubisz miesa od dziecinstwa to dlaczego twoi rodzice nie poinformowali kuchni?Jedno i drugie dla mnie jest niejadalne. Po bitkach jako dziecko się spawiowalam do dziś jak czuje ich zapach to mi się robi słabo. Makaron z sosem z mięsem mielonym moim zdaniem wyglada obrzydliwie (od dzieciństwa nie lubie mięsa). Rozumiesz już, ze to kwestia gustu? Ja dziecka nie będę zapisywać na obiady bo moim zdaniem to jest kiepskie rozwiązanie. Lunchbox a ciepły posiłek po szkole (ja tak miałam). I od lat tak się dzieje, ze przez to dużo jedzenia się marnuje i zawsze tak będzie. Nie wiem jak wielu dorosłych chciałoby jeść na stołówkach bo szczerze to nawet nasza studencka upadła lata temu na rzecz knajp z jedzeniem na wagę ;) wiec dlaczego wymagamy od dzieci żeby jadły wszystko nawet jak im nie smakuje albo nie są głodne?kilka z was pisze, ze jak chodzily na obiady to byly one niesmaczne ok... fakt, nie probowalam ale co jest niedobrego w makaronie z miesem w sosie..? Widzialam i wyglądało smakowicie, no nie chce mi sie wierzyć, ze smakowalo jak zygi. Poza tym na inne dni byly przewidziane np bitki wieprzowe w sosie z ziemniakami, tez super. Szczerze, to gdybym byla matka któregoś z tych dzieci to pogadalabym chyba z dyrektorka czy aby dania sa smaczne, bo wiele dzieci wyrzuca jedzenie..
Błagam Cie. Ja byłam takim niejadkiem, ze mnie wysłali na stołówkę żebym zobaczyła jak może jedzenie być niedobre. Po trzech miesiacach doceniłam domowe obiady.
Nie informowali kuchni bo to były lata 90te i nikogo to nie obchodziło. Zawsze było „zjedz mięso ziemniaki możesz zostawić” wiec zakopywałam mięso pod ziemniaki. Szare mięso, śledzie w śmietanie, wszystko ładowało pod ziemniakami. Najgorzej było z karteczkami bo nie było ziemniaków. No i jakby mieli dać listę rzeczy, których nie lubie to naprawdę niewiele by zostało. Ziemniaki i surówka.
Za to po szkole dostawałam obiad w domu. Zreszta moi rodzice tez nie byli tacy hop do przodu, na wegetarianizm przeszłam dopiero na studiach. Wcześniej jadłam piersi z indyka i kurczaka i schab pieczony (okrojony ze wszystkich żyłek, tłuszczyków, chrząstek) bo rodzice bali się, ze będę miała niedobory.
Nie, nie wyrosłam na człowieka, który nie szanuje jedzenia. Szanuje. Ale szanuje tez siebie. I rozumiem, ze nie każdy musi lubić zbiorowe żarcie choć są tacy, którzy jedzą wszystko. A znam i takich, dla których stolowkowe jedzenie jest pyszne. Kwestia gustu, szkoda ze odbieramy prawo wyboru dzieciom.
2 października 2019, 20:43
Przeżyłam szok. Tak sie złożyło, ze bylam w szkole podstawowej, stalam akurat kolo jadalni, dzieci jadly obiad. Brudne talerze odkładalo sie na taki stolik a resztki jedzenia wrzucalo do wiaderka. Wszystko by bylo wporzadku, gdyby nie fakt, ze dzieci zwalaly tam ponad pol talerza jak nie caly. To w telewizji trabia, ze biedne dzieci nie maja ciepłego posiłku, ze w szkole jedyne co moga zjesc a tu widze co innego. Z czego to wynika? Serio takie niedobre jedzenie daja? Nie chce mi sie wierzyc, widziałam menu, same dobre rzeczy, lepsze niz za moich czasow. Podejrzewam, ze jakby byli w mcdonaldzie to by wszystko zjedli :/
Z tego to wynika, że mają w dupach za dużo.
Rozmawiałam z wychowawczynią syna i sama stwierdziła, że kiedyś nie było takich sytuacji by dziecko odmówiło poczestowania się cukierkiem w urodziny innego ucznia, bo takiego nie lubi.
2 października 2019, 20:47
Z tego to wynika, że mają w dupach za dużo. Rozmawiałam z wychowawczynią syna i sama stwierdziła, że kiedyś nie było takich sytuacji by dziecko odmówiło poczestowania się cukierkiem w urodziny innego ucznia, bo takiego nie lubi.Przeżyłam szok. Tak sie złożyło, ze bylam w szkole podstawowej, stalam akurat kolo jadalni, dzieci jadly obiad. Brudne talerze odkładalo sie na taki stolik a resztki jedzenia wrzucalo do wiaderka. Wszystko by bylo wporzadku, gdyby nie fakt, ze dzieci zwalaly tam ponad pol talerza jak nie caly. To w telewizji trabia, ze biedne dzieci nie maja ciepłego posiłku, ze w szkole jedyne co moga zjesc a tu widze co innego. Z czego to wynika? Serio takie niedobre jedzenie daja? Nie chce mi sie wierzyc, widziałam menu, same dobre rzeczy, lepsze niz za moich czasow. Podejrzewam, ze jakby byli w mcdonaldzie to by wszystko zjedli :/
Ale też prawda jest taka że niepotrzebnie te obiady są dwudniowe, dzieci najedzą się zupą, drugiego nie chcą, a za chwilę głodne znów. Ja z chęcią bym zapisała córkę w przedszkolu na obiad ale tylko na zupę, a tak się nie da.
2 października 2019, 20:51
Z tego to wynika, że mają w dupach za dużo. Rozmawiałam z wychowawczynią syna i sama stwierdziła, że kiedyś nie było takich sytuacji by dziecko odmówiło poczestowania się cukierkiem w urodziny innego ucznia, bo takiego nie lubi.Przeżyłam szok. Tak sie złożyło, ze bylam w szkole podstawowej, stalam akurat kolo jadalni, dzieci jadly obiad. Brudne talerze odkładalo sie na taki stolik a resztki jedzenia wrzucalo do wiaderka. Wszystko by bylo wporzadku, gdyby nie fakt, ze dzieci zwalaly tam ponad pol talerza jak nie caly. To w telewizji trabia, ze biedne dzieci nie maja ciepłego posiłku, ze w szkole jedyne co moga zjesc a tu widze co innego. Z czego to wynika? Serio takie niedobre jedzenie daja? Nie chce mi sie wierzyc, widziałam menu, same dobre rzeczy, lepsze niz za moich czasow. Podejrzewam, ze jakby byli w mcdonaldzie to by wszystko zjedli :/
no widzisz - a ja mimo ze juz jestem babcia jestem zadowolona ze teraz dzieci maja prawo i umieja odmowic , jesli im cos nie odpowiada, nawet jesli to tylko cukierek. Czy sadzisz ze odmawiajac cukierka obraza kogos - to tak samo jak z tymi typowymi tematami o jedzeniu na urodzinach itp - ciastami, jesli ktos podziekuje i nie zje a jednoczesnie jest mily , towarzyski i bawi sie w grupie dobrze to nie widze powodu do obrazania sie. Jedynie gdyby ktos zareagowal w jakis grubianski sposob, wysmewajac sie z jakiegos proponowanego cukierka - bylby to powod do dyskusji. Nie wszystko wszystkim musi smakowac i jakies zmuszanie sie dla konwencji uwazam za niepotrzebne.
2 października 2019, 20:54
Pamiętam, że kiedy ja jadłam na stołówce to wszystko było dla mnie bardzo dobre i z chęcią zjadałabym cały posiłek, ale była w naszej grupie koleżanek taka dziewczynka, która zawsze wybrzydzała, to nie dobre, tamto nie dobre i my nigdy nie dojadałyśmy bo było nam głupio, że tak jemy, poza tym ona była najszczuplejsza i głupio było się tak objadać. A teraz dzieci mają taki dobrobyt, przesyt, ze wielu rzeczy nie lubią, nie chcą jeść skoro mogą sobie w sklepie kupić to co lubią, czipsy, batony, napoje gazowane, a już mcdonalds to ulubione jedzenie dzieci, wystarczy popatrzeć gdzie największa kolejka w centrach handlowych.
2 października 2019, 22:16
kilka z was pisze, ze jak chodzily na obiady to byly one niesmaczne ok... fakt, nie probowalam ale co jest niedobrego w makaronie z miesem w sosie..? Widzialam i wyglądało smakowicie, no nie chce mi sie wierzyć, ze smakowalo jak zygi. Poza tym na inne dni byly przewidziane np bitki wieprzowe w sosie z ziemniakami, tez super. Szczerze, to gdybym byla matka któregoś z tych dzieci to pogadalabym chyba z dyrektorka czy aby dania sa smaczne, bo wiele dzieci wyrzuca jedzenie..
No u mnie np bitki wieprzowe do dzisiaj wywołują odruch wymiotny. Mięsa (w kawałkach) w sosie też niekoniecznie muszą być dla mnie do przełknięcia... Więc jak widzisz to czy coś dla kogoś jest smaczne czy nie jest kwestią gustu.
2 października 2019, 22:42
Mojej córce w szkole obiady nie smakują, dlatego ją szybko wypisałam, zdarzyło mi się wziąc na wynos, chyba jakąs ryżową zupę i krokiety przesmażone w głebokim oleju z surówką w zalewie octowej, wykrzywiająca buzię, nie nasze smaki więc kiedy dziecko zostaje dłużej w szkole, robię coś ciepłego do termosu. Druga sprawa to słodycze, bo z relacji córki każde dziecko (oprócz niej) w sniadaniówce ma batonik, lub inną słodycz, a obiady sa zazwyczaj za wcześnie, żeby moć zgłodnieć... No i sklepik szkolny po drodze ze stołówki, sowicie zaopatrzony w zelki, gumy i batoniki, gdzie dzieciaki płacą grubymi albo biora na kreske...
Natomiast u syna w przedszkolu gotują smacznie, nie mam zastrzeżeń, gotują bardzo zdrowo, jadłospis jest blizszy mojemu domowi, przemysłany, dostosowany do wieku dziecka
JMoja przedszkolna trauma to kisiel z jabłkiem tartym, na samą mysl mam odruch wymiotny.
3 października 2019, 01:06
Ja też mam traumę. Nigdy nie byłam niejadkiem, lubiłam dużo rzeczy i dużo też potrafiłam zjeść. Ale gdy trafiło się coś czego nie chciałam to od samego zapachu miał odruch wymiotny. A przedszkolne obiady były naprawdę niedobre. Do tej pory pamiętam, jak kiedyś na obiad był krupnik, którego nie cierpię i przez cały obiad powtarzałam sobie w myślach, żeby tylko nie zwymiotować. Nie udało się. I ja też, tak jak Marisca, dostałam opierdziel i szmatę, żeby po sobie posprzątać. Później kilka razy popłakałam się podczas obiadu, bo przedszkolanka nie pozwoliła mi odejść od stołu, póki nie zjadłam. Dopiero po interwencji mamy przestano mnie karmić na siłę.
W szkole na obiady nie chodziłam, ale czasami towarzyszyłam koleżankom i to jedzenie też nie wyglądało zachęcająco. Mięsa w sosie nie zjadłabym ani wtedy ani teraz.
Myślę, że skoro dużo dzieci wyrzuca obiady na stołówce, to wcale nie muszą one dobrze smakować, nawet jeśli nieźle wyglądają.