Temat: Dlaczego drugie dziecko?

Pytanie kieruje do osob, które świadomie zdecydowaly sie na drugie dziecko, wiedzac jak ciężko potrafi byc z jednym, jak wszystko sie zmienilo, bylo malo czasu dla siebie. Sa wogole takie osoby? :D

awokdas napisał(a):

ggeisha napisał(a):

Tak, ja świadomie decydowałam się na drugie dziecko. Po prostu uważam, że jedynacy są nieszczęśliwi i samolubni. 
Nie zalowalas? A oni sie dobrze dogaduja itd? :)
Ani przez moment. One (bo obie babki) bardzo się kochają, chociaż czasem lecą iskry. Różnica wieku ogromna, bo równe 10 lat. Tak chciałam i tak jest super. 

u nas od poczatku zgodnie twierdzilismy, ze chcemy trojke. Pierwszy byl skrajnym wczesniakiem a mimo to szybko zaczelismy starania o drugiego dzieciaczka. Troche to trawlo ale finalnie roznica miedzy chlopcami to 2 lata i 2 mce. Starszak wymagal ogroma pracy ale i tak chcielismy drugiego brzdaca, miedzy innymi ze wzgledu na pierwszego, zeby mial kogos do zabawy. Trzecia pociecha byla planowana ale nie tak szybko. Wyszlo jak wyszlo i roznica miedzy drugim a trzecim.dzieckiem to 2.5 roku. Sami na emigracji, z trojka malutkich dzieci. Bylo bardzo ciezko ale dalismy rade i teraz mam swoje kochane stadko. Nie zaluje tak malej roznicy wieku.

Pasek wagi

Nie mam dzieci, ale koleżanki często podają powód, że drugie dziecko dla pierwszego, żeby były razem, że te pierwsze nie będzie egoistycznym jedynakiem, będzie się z kim bawić i ogólnie będzie raźniej.

Zależy co to znaczy ciężko. Ty masz jeszcze małe dziecko to trochę inaczej to wygląda jak ze starszym. 

Ja nigdy dzieci nie lubiłam, ale potem poznałam męża i stwierdziłam, że chcę stworzyć z nim rodzinę. Od początku była mowa tylko o jednym dziecku. Jak urodziłam to oszalałam na punkcie córki. Szybko myślałam o drugim, ale te pierwsze 2-3 lata miałam sporo wątpliwości, bo wiadomo na początku wstawanie, brak snu, płacz, potem dziecko przemieszcza się wszędzie go pełno, trzeba cały czas asekurować, ogarniać bałagan. Potem nauka mówienia , piski , nerwy dziecka, ciągłe mamo. U nas jeszcze doszły poważne NOPy poszczepionkowe, ciągłe rehabilitacje, samodzielne ćwiczenia w domu, trudności w  wychowaniu związane z problemami rozwojowymi. Stwierdzona wiotkości stawów i nadruchliwość. Uwierz mi nasza córka była jednym dzieckiem na placu co 5 sek, nie usiedziała na miejscu. Inne dzieci bawiły się w piasku nasza córka w biegu. Inne dzieci w poczekalni u lekarza ładnie siedziały na krzesełkach, nasza córka biegająca po schodach. Plus problemy z koncentracją itd. Jak miała 2,5 roku to do tego miała bardzo bardzo silny lęk separacyjny. Przez pół roku nie miałam 5 sek bez dziecka. 

Teraz ma 4 latka i jest super. Jest w miarę samodzielna, sporo nadrobiła, a nawet niektóre umiejętności opanowała na poziomie starszego dziecka. Wyciszyła się trochę, pobawi się długo jedną rzeczą, ćwiczenia od specjalisów łatwiej się z nią wykonuje,  pomaga mi też w domu we wszystkim, bo chce, dużo mówi , dużo pyta, wszystko chce poznać, wszystko ją cieszy. Oddaje nam też teraz tę miłość i troskę jaką otrzymała od nas. Chodzi do przedszkola więc jest czas na różne rzeczy. 

I teraz jak myślę o 2 dziecku to nie jestem przerażona. O 2 dziecku myślę, bo dziadkowie za niedługo będą w sędziwym wieku. Córce z rodziny zostaniemy tylko my, a jak i nas zabraknie .... . Nie będzie miała ani ciotek, wujków, ani kuzynostwa. Poza tym ona bardzo chce rodzeństwo, ja z kolei nigdy nie chciałam. Oczywiście sami też chcemy 2 dziecko, ale sytuacja corki jest kolejnym argumentem za. Jedyny dla mnie warunek , że z 2 dzieckiem też chciałabym być 3 lata w domu, bo to bardzo procentuje i w zakresie budowania więzi i umiejętności dziecka, poza tym jakoś nie wyobrażam sobie tej gonitwy praca , dom i 2 małych dzieci itp. 

Pierwszą ciążę poroniłam, z drugą trzeba było poczekać aż znajdzie się w końcu mądry lekarz który wpadnie na przyczynę i powie co robić. Po ponad 2 latach przyszła na świat druga córka i oczywiste było dla nas (mimo, że były z nią zdrowotne kłopoty) że chcemy żeby miała rodzeństwo. I w sumie nie bardzo chodziło o nas ale o to, żeby jak nas zabraknie nie była sama. Niestety los chciał inaczej i po moim wypadku ciąża (i z racji obrażeń i leków) stała się dla mnie zakazana. I to jest w sumie mój największy życiowy ból, że będzie jedynaczką. Sama bym swojego dziecka na to nie skazała. Różnica między dziećmi miała być ok. 3 lat.

Pasek wagi

I koniecznie muszę jeszcze napisać chociaż zapewne wielu młodym, skupiającym się bardzo na sobie kobietom się tutaj narażę, że absolutnie nie popieram modnego w przypadku mojego pokolenia czekania z rodzeniem dzieci do 33-40 roku życia "aż się ustawimy" z tego samego względu z którego nie chciałam, żeby moje dziecko było jedynaczką. Bo jeżeli matka urodzi córkę koło 40 a córka pójdzie w jej ślady to generalnie dziecko o poznaniu babci może pomarzyć. I bardzo się cieszę, że na spacerach widzę coraz więcej młodych fajnych kobiet z dwójką czy trójką dzieci. Dziewczyny, nie ma się co zastanawiać, trzeba działać:)

Pasek wagi

Ja do dzieci byłam zawsze sceptyczna, mąż chciał dwójkę, bo sam ma brata. Ja jestem jedynaczką, co więcej moi rodzice to też jedynacy. Więc z jednej strony mi się dobrze wychowywało jako jedynaczce, ale z drugiej strony brakowało mi większej rodziny, zwłaszcza, że moi rodzice nigdy nie mieli wielu znajomych. Decyzja o drugim dziecku była też podyktowana egoizmem - widziałam na przykładzie znajomych z dwójką i innych znajomych z jedynaczką - na wspólnych spotkaniach tamci się bawili, a jedynaczka przybiegała co 5s do mamy. Wiadomo, że to też zależy od dzieci, ale wg mnie nie jest najgorzej. Wiadomo, leją się, ale też się sporo razem bawią. Teraz mają nieco ponad 5 lat/ 3 lata - chciałam różnicę około 2 lat, max 2,5, potem wg mnie spada synergia związana z dwójką. Najtrudniejszy był okres jak młodszy miał od 6 miesięcy do 2 lat, bo ona się wkurzała, że dotyka jej zabawek, a on jeszcze nie kumał i nie umiał mówić. Z drugiej strony jak zaczynała starania o 2 dziecko to Młoda miała rok, więc jeszcze nie wiedziałam, co mnie czeka potem :PP

ggeisha napisał(a):

Tak, ja świadomie decydowałam się na drugie dziecko. Po prostu uważam, że jedynacy są nieszczęśliwi i samolubni. 

Jestem jedynaczka i nie jestem ani nieszczęśliwa ani samolubna. Kobiety ze strony mamy że względów zdrowotnych rodziły po 1 dziecku. Ja świadomie zdecydowałam się na drugie mimo iż wiedziałam jakie mogą być konsekwencje. 

przymusowa napisał(a):

I koniecznie muszę jeszcze napisać chociaż zapewne wielu młodym, skupiającym się bardzo na sobie kobietom się tutaj narażę, że absolutnie nie popieram modnego w przypadku mojego pokolenia czekania z rodzeniem dzieci do 33-40 roku życia "aż się ustawimy" z tego samego względu z którego nie chciałam, żeby moje dziecko było jedynaczką. Bo jeżeli matka urodzi córkę koło 40 a córka pójdzie w jej ślady to generalnie dziecko o poznaniu babci może pomarzyć. I bardzo się cieszę, że na spacerach widzę coraz więcej młodych fajnych kobiet z dwójką czy trójką dzieci. Dziewczyny, nie ma się co zastanawiać, trzeba działać:)

Ciąża w młodym wieku oznacza bycie na łasce rodziców i/lub chłopa. Niekoniecznie chodzi o skupianie się na sobie. ;/ Poza tym takiego bombelka trzeba czegoś nauczyć... To nie jest mały misio-słodka zabawka, tylko człowiek.

Mamy dwójkę dzieci - zgodnie z założeniami:) nieco ponad 2,5 roku różnicy. Dwójkę planowaliśmy na samym początku, a utwierdziliśmy się w tym przekonaniu w trakcie wychowywania starszego dziecka. Wiedzieliśmy, że będzie trudniej niż przy jednym i rzeczywiście było, mimo tego, że różnica wieku nie jest bardzo mała. Teraz mają 4,5 i prawie 2 latka i coraz częściej bawią się razem. Tylko trzeba częściej rozwiązywać konflikty;) fakt, że dzieci trochę usadziły nas w miejscu - nie ma w tej chwili wspólnego wieczornego wychodzenia albo spontanicznych wypadów gdzieś tam, a każdy wyjazd trzeba dobrze zaplanować. Nie ma też czasu dla siebie - nasze dzieciaki są bardzo absorbujące i nawet, jak spędzają czas razem to często potrzebują naszej uwagi. Ale to okres przejściowy.

I mąż, i ja jesteśmy jedynakami. Osobiście odnoszę wrażenie, że jedynaki maja pewne problemy z asymilacją w społeczeństwie;) skupianie się tylko i wyłącznie na sobie to też spory problem. Niektórych rzeczy trzeba się nauczyć samemu, bo nie da się ich w takim wypadku wynieść z domu (nawet, jak rodzice tłumaczą, co i jak). Ja w dzieciństwie spędzałam mnóstwo czasu z rówieśnikami z sąsiedztwa i kuzynostwem (czasem kuzyni zza granicy pomieszkiwali u nas przez większość wakacji), ale to jednak nie to samo.

Pasek wagi