Temat: Dlaczego drugie dziecko?

Pytanie kieruje do osob, które świadomie zdecydowaly sie na drugie dziecko, wiedzac jak ciężko potrafi byc z jednym, jak wszystko sie zmienilo, bylo malo czasu dla siebie. Sa wogole takie osoby? :D

jak już tak wymieniamy plusy bycia jedynakiem, to znajomy stwierdzil, ze przynajmniej nie ma problemow przy dziedziczeniu majatku :D bo nie raz sie slyszy, jak sie rodzenstwo zre o kawalek ziemi czy domu. Tak czy tak wszystko zależy od wychowania, moj maz z siostra nie maja takiego problemu, jedno jest za drugim. A moj kuzyn ma problem z siostra, najpierw chciala mieszkanie w miescie a teraz jeszcze sobie zazyczyla pol domu, który zapisali mu rodzice ;) wlazla mu do domu, pod jego nieobecnosc, wyrywajac zamki. Wrocil to prawie ja zabil siekiera :D 

ggeisha napisał(a):

staram_sie napisał(a):

acuarela napisał(a):

ggeisha napisał(a):

Tak, ja świadomie decydowałam się na drugie dziecko. Po prostu uważam, że jedynacy są nieszczęśliwi i samolubni. 
Bzdura totalna. Można mieć dużo rodzeństwa i być nieszczesliwym. A jak od małego na siłę się każą dzielić wszystkim ze wszystkimi to jest recepta na samoluba. Mój syn jedynak przyprowadzał kolegów z podwórka jako 5latek otwierał lodówkę i było bierzcie co chcecie. Mam inne przykłady ale nie będę się rozwlekacJeśli wydaje Ci się że pewne cechy dzieci zapewni ich ilość w rodzinie to się bardzo mylisz
oczywiście, że nie ilość dzieci zapewnia określone cechy empatii etc. Tylko w zdrowej rodzinie jak dzieci jest co najmniej dwoje - to naturalne jest, że czymś się muszą podzielić - nie wchodząc w aspekty finansowe to dzielą się chociażby uwagą rodziców. Jedynak zazwyczaj jest w centrum zainteresowania i niestety często tak mu zostaje. Oczywiście nie jest tak w 100% przypadkach, nie oznacza to też że sam jest nieszczęśliwy. To późniejszemu jego otoczeniu jest trudniej :D
Tak jest. Wśród jedynaków. których znam, są albo tacy, którzy zawsze marzyli o rodzeństwie, albo tacy, którzy są szczęśliwi, że są jedynakami, bo wszystko zawsze było dla nich (co nie znaczy, że to, co było ICH nie mogło być hojnie rozdane w akcie dobroczynności pt. "zobaczcie, jaki jestem wspaniały dla innych!"). No i potem wyrastają na ludzi, dla których wcale nie jest oczywiste, że są rzeczy wspólne, nie potrafią zrozumieć, że ten kawałek sera, który był w lodówce, to nie koniecznie musiał zostać w całości pożarty tylko dlatego, że tam był, bo może ktoś inny też by chciał plasterek.

Caly moj maz (tylko, ze ma siostre) :| tylko jest starsza od niego o 9 lat, to w sumie jak byl maly to byl prawie jak jedynak hm...

agazur57 napisał(a):

Z kolejnym nie jest trudniej. Kiedyś takie coś uslyszalam- gdy dziecko połknie  5 zł, to z pierwszym lecisz do szpitala, z drugim czekasz, aż wydali, a trzeciemu potracasz z kieszonkowego.  Nigdy nie myslalam o jednym, bo jedynacy sa jacys dziwni- maja ogromna potrzebe bycia w centrum uwagi. U mnie jest 3 lata roznicy i nie wyobrazam sobie tylko 1 dziecka
nie tylko jedynacy ale młodsze tez są takie zechcą być pępkiem świata, 

Pasek wagi

ggeisha napisał(a):

Berchen napisał(a):

acuarela napisał(a):

kachagrubacha.wroclaw napisał(a):

Logika vitalii - temat nr1- jedynacy sa egoistyczni i samolubni, temat nr 2- brat nabral na mnie chwilowek ?
Hehe no żeby się ze wszystkimi podzielić
hahahahaha, dobre, te rozne wrzucanie wszystkich do jednego wora jest najlepsze. Mam dwie corki - rok po roku - bylo bardzo ciezko na poczatku, ale nie zalowalam, od malego bawily sie razem ,byly nierozlaczne - az jedna zachorowala, zmienila sie ,powstala  w niej nieuzasadniona zawisc do siostry i nie utrzymuje prawie kontaktow. Zycia nie zaplanujesz - ze dwoje dzieci , ze planowane, ze takie czy owakie - a zycie dzie swoja droga.
Właśnie. Ale jeszcze wszystko może się zmienić - życie ma swoje prawa. I kiedyś okaże się, że jest ta siostra, daleka, ale jednak bliska. Ktoś, kogo już prawie nie znasz, ale wiesz, że możesz liczyć na nią.
mam 4 siostry ,jedna druga by w łyżce wody utopiła ..,a liczyć to ja umiem ale tylko na siebie 

Pasek wagi

Wychowałam się w rodzinie gdzie rodzeństwo sobie pomaga i może zawsze na sobie liczyć . Nie chciałabym aby po mojej śmierci moje dziecko zostało same. Rozumiem że są znajomi, mąż , żona ale to już nie to samo. Mój brat rok temu miał bardzo ciężko wypadek i mi oraz siostra było jasne że musimy mu pomóc jak bedo trzeba też finansowo.  A kto by pomógł mu jakby nas nie było ?

Gdybym się zdecydowała na dzieci to tylko dwójka a to dlatego że nie wiem jak moje życie wyglądało by bez mojego brata

Mam dwoje planowanych dzieci, chciałam, żeby starsze miało kogoś bliskiego na tym świecie, chciałam żeby miało się z kim bawić a w dorosłym życiu żeby było do kogo zadzwonić. Nie podoba mi się określanie jedynaków jako samolubów, jestem jedynaczką i wszystkim bym się z ludźmi podzieliła.

Nirvanka2016 napisał(a):

Ja w ogólę zazwyczaj nie rozumiem pytania "dlaczego chcecie mieć dziecko?". Starsze pokolenie mówi ""a bo kto ci poda szklankę wody na starość?". Dla mnie jako dziecka rodzica, który tak mówiłby byłoby to uwłaczające. Na zasadzie jestem na świecie, żeby komuś na starość usługiwać.My z mężem mamy takie podejście, dzieci się chce mieć, bo chce się DAĆ (a  nie brać) drugiej osobie to co najlepsze, otoczyć małą i potem coraz większą istotkę miłością, uczuciem, nauczyć tyle ile będziemy w stanie, zapewnić, a przynajmniej starać się zapewnić szczęśliwe życie i jeżeli dobrze wychowamy dziecko, to ono  Z WŁASNEJ WOLI będzie chciało nam pomóc, jak będziemy tego potrzebować...ale...DZIECKO NIE JEST NIC RODZICOWI WINNE, ZA NIC NIE MUSI SIĘ ODWDZIĘCZAĆ.  bo tak naprawdę to rodzic miał zachciankę, zeby mieć dziecko, więc nie ma prawa wymagać od dziecka żeby mu w czymkolwiek na stare lata pomagało. Tak jak mówię, jak sobie wychowa, tak będzie miał. Ale jeżeli ludzie decydują się na dzieci, dlatego, zeby ktoś miał im pomóc, albo dlatego, żeby rodzeństwo miało się z kim bawić, a nie dla samej checi obdarzenia miłością drugiego człowieka to takie rodzicielstwo w mojej opinii to nie rodzicielstwo, tylkoi kalkulacja i wyrachowanie, bez uszanowania potrzeb drugiego człowieka tj. tego dziecka

Moim zdaniem bardzo mądra wypowiedź. 

Mam jedno dziecko i nie chcę następnych. Wkładamy z mężem dużo wysiłku w jego wychowanie i moim zdaniem to, że będzie jedynakiem nie wpłynie negatywnie na jego charakter. Wręcz uważam, że z racji większej ilości czasu który mu poświęcimy, wychowamy go na jeszcze lepszego człowieka. A jeśli ktoś chce mieć drugie dziecko po to żeby pierwsze miało z kim się bawić, to może lepiej niech adoptuje psa...

Pasek wagi

 Ostatnio czytałam że najwięcej ludzi wybitnych, na najwyższych stanowiskach, liderów jest właśnie  wśród jedynaków, bo podobno tacy ludzie nie dorastają w cieniu innych co się przekłada na poczucie własnej wartości, odwagę i sukcesy zawodowe.

schudnacdozimy napisał(a):

 Ostatnio czytałam że najwięcej ludzi wybitnych, na najwyższych stanowiskach, liderów jest właśnie  wśród jedynaków, bo podobno tacy ludzie nie dorastają w cieniu innych co się przekłada na poczucie własnej wartości, odwagę i sukcesy zawodowe.

ja mysle co innego:P to nie jest tak, że masz większą pewność siebie tylko masz zwykle OGROMNĄ presje ze strony rodziców gdzie cała ich uwaga jest skupiona wyłącznie na Tobie:P mój brat cioteczny odkąd skończył 6 lat jego rodzice wiedzieli, że będzie muzykiem, ładowali kupę kasy w jego lekcje pianina (no bo był 1 to i stać ich było) i rzeczywiście ma własną szkołe muzyczną teraz. natomiast wg mnie więcej ludzi, którzy zachodzą wysoko to są osoby, które miały za ojców osoby "bardzo wymagające" gdzie nie masz tego poczucia własnej wartości, ale z kolei jesteś totalnym perfekcjonistą (ja tak mam). i jak trafisz na odpowiednie osoby to one to zauważą, że zasuwasz ciężej od innych, ale to wcale nie dlatego, że jesteś super pewny siebie, a dlatego, że nigdy dla Ciebie nie jest wystarczająco dobrze i osoba, która była chwalona za wszystko może i jest hej do przodu, ale to wcale nie musi oznaczać, że to co robi jest dobre :)