Nie mam miarodajnych wyników co do białkowego dnia. Generalnie założenie było takie, żeby zeszła ze mnie woda. Nie udało się, ale na plus, to że nie przytyłam od wczoraj. Leki kontra białko i bilans na zero. Powinnam po tym białkowym dniu mieć wagę troszkę na minus, ale z lekami widać nie wygram. Dziś już odstawiam farmakologie i przechodzę na zdrowe wcześniejsze odżywianie. Muszę zacząć chudnąc wreszcie, a przynajmniej zgubić te nadprogramowe 1.5 kg dostarczone mi przez lekarstwo. Pewnie wrócę do białkowego dnia, myśle że raz w tygodniu. Chyba , że mi się białko przeje, a nie było lekko wczoraj wytrzymać. Wszystko dlatego, że nie przepadam za twarogiem, więc to danie twarogowe było ble i wmusiłam, a nie zjadłam ze smakiem. No i ileż można zjeść dziennie jajek? a pochłonęłam cztery.
Pozmieniałam sobie w układzie dań, żebym miała białkową kolacje, bo z tego co wyczytałam, od tego się chudnie :) Sposobów zaczyna mi brakować, żeby to jakoś sprawniej szło. Nie wiem już czy to mega zastój i minie, czy to źle ułożona dieta. Biorąc pod uwagę, że na obniżonej kaloryczności jadę prawie rok, to chyba tu tkwi problem.