Odchudzanie to bardzo emocjonujący czas. Chcemy, żeby wszystko przebiegało idealnie jak w zegarku, a najmniejsze niepowodzenie wywołuje natychmiastową frustrację. Okazuje się, że i w tym przypadku niewskazana jest nadgorliwość. Sami nieświadomie, aczkolwiek skutecznie, potrafimy sobie utrudnić życie.
Podstawowym błędem osób zaczynających odchudzanie jest rygorystyczne odcięcie kalorii. Oczywiście deficyt kaloryczny w celu redukcji masy ciała musi zostać zachowany, jednak nie można popadać w skrajności. Diety drastycznie niskokaloryczne po pierwsze zwiększają prawdopodobieństwo zniechęcenia odchudzaniem, po drugie - często prowadzą do niedoborów witamin i składników mineralny, po trzecie, zmniejszają tempo przemiany materii. Należy wiedzieć, że aby metabolizm został zachowany w dobrej kondycji, potrzebuje odpowiednio zbilansowanej diety. Co więcej, jeśli dostarczysz sobie zbyt mało kalorii, przejdziesz na tryb oszczędnościowy. Wtedy każda możliwa część energii będzie zamieniana w tłuszcz - 'na zapas'. A nie o to nam przecież chodzi.
Oblicz, jaką ilość kalorii powinnaś dostarczać każdego dnia, aby utrzymać swoją masę ciała. Jeśli chcesz schudnąć odejmij na początek około 500 kcal. Pamiętaj, że nigdy nie powinnaś stosować diety o kaloryczności poniżej 1000 kcal.
Godziny na siłowni, wyczerpujące biegi, codzienne 'dywanówki' - robisz wszystko, żeby spalić jak najwięcej kalorii. Przede wszystkim częstotliwość i rodzaj aktywności muszą być przez ciebie akceptowalne i niewymuszone nierealnymi ambicjami, inaczej po prostu w szybkim czasie porzucisz trening. Zapominamy też, że w czasie ćwiczeń budują się mięśnie, oczywiście raz w mniejszym, raz w większym stopniu. Stając na wadze, możesz się zawieść, że pomimo starań i poświęconego czasu wskazówka ledwo drgnie. Nie ma w tym nic dziwnego. Masa mięśni jest większa niż taka sama objętość spalanego tłuszczu. Wiele osób się zapewne zbuntuje. 'Jak to, nie podnoszę ciężarów, jestem wierna 'kardio', nie buduję mięśni!'. 'A właśnie jest to możliwe, jak tłumaczy nasz trener Damian Jefremienko, w wypadku, jeśli wcześniej nie ćwiczyłaś. Mięśnie wtedy do pewnego poziomu moga się rozbudować'.
Saraj się więc wybierać aktywność fizyczną, która sprawia Ci przyjemność, nie musisz też ćwiczyć codziennie. Dobrą częstotliwością będzie już 3-4 razy w tygodniu.
Pomijanie posiłków bardzo często jest praktykowane wśród osób będących na diecie odchudzającej. Im mniej posiłków tym lepiej? Wcale nie. W tym momencie naturalnie zmniejszamy kaloryczność, z czym wiążą się wszystkie aspekty wymienione w punkcie 1., a dodatkowo narażamy się na uczucie głodu, ponieważ jemy za rzadko. Głód zniechęca do odchudzania i zwiększa ryzyko porzucenia diety.
W diecie odchudzającej należy jeść minimum 4 posiłki i równomiernie je rozłożyć. Pierwszy posiłek należy zjeść do dwóch godzin po przebudzeniu, kolejne co maks 4 godziny, a ostatni nie później niż 3 godziny przed snem. Niezwykle ważne jest zjadanie śniadań. Okazuje się, że osoby pomijające pierwszy posiłek częściej sięgają po słodycze w ciągu dnia i w konsekwencji jedzą więcej po obiedzie.
Pamiętaj - częste, regularne posiłki to przyjemniejsze odchudzanie i lepsza przemiana materii.
Ograniczanie węglowodanów to często pierwsze, co przychodzi do głowy osobie, która chce się odchudzić. Sprawa nie jest jednak taka prosta. Mówiąc kolokwialnie, tłuszcz spala się w ogniu węglowodanów. Jeśli nie dostarczymy ich w odpowiedniej ilości, tłuszcz spali się niecałkowicie, wytwarzając ciała ketonowe. Rzeczywiście tłumią one głód, działając na mózg trochę jak narkotyk, ale jednocześnie zakwaszają organizm i powodują bóle głowy, problemy z koncentracją, mdłości, a w konsekwencji też poważniejsze problemy np. z nerkami. Zbilansowana dieta to taka, która dostarcza organizmowi wszystkich niezbędnych składników. Oczywiście węglowodany w diecie odchudzającej można troszkę ograniczyć, ale nadal powinny one stanowić podstawę naszego jadłospisu.
Odchudzanie się za pomocą produktów 'lihgt', 'fit', 'slim' to żadne odchudzanie. Co więcej – mogą być jeszcze gorszym wyborem na diecie odchudzającej niż ich tradycyjne odpowiedniki. Jak już pisałam w artykule na temat produktów, które udają dietetyczne:
Jedynie określenie light (lekki) jest prawnie regulowane i dotyczy produktów, które zawierają o minimum 30% mniej danego składnika (kalorii, tłuszczu lub cukru) niż ich pierwowzory.
Poza tym, że nawet jeśli rzeczywiście trafimy na produkt o zmniejszonej kaloryczności może to przynieść odwrotne rezultaty. Okazuje się bowiem, że osoby, które często wrzucają produkty light do koszyka, podświadomie jedzą więcej.
Redukcja masy ciała to skomplikowany, wymagający poświęceń proces - wie to każda osoba, która kiedykolwiek była na diecie. Jednak bardzo często to my sami utrudniamy sobie życie, zamiast stopniowo zmieniać nawyki, szukamy szybkich sposobów na redukcję.
Zdjęcie pochodzi z: schermpeter42 / Foter / CC BY-ND
Komentarze
am1980
12 października 2015, 09:35
trzeba wziąć sobie do sera...
Martin70
11 października 2015, 22:10
Pani Justyna pisze językiem zrozumiałym dla większości czytających. Porada jest prosta i co najważniejsze daje efekty. Czy tłuszcz się spala w ogniu węglowodanów czy zamienia się magicznie w mięśnie :))) co za różnica , ważne są efekty postępowania i że tłuszczu jest coraz mniej :)
flisowna
11 października 2015, 20:30
Fajny artykuł, kilka rzeczy do przemyślenia. Napewno motywujące
BabuszkaJaguszka
11 października 2015, 14:28
Ciała ketonowe zakwaszają organizm? Kolejny dietetyk, który nie odróżnia fizjologicznej ketozy od kwasicy ketonowej? Gdyby ciała ketonowe zakwaszały organizm, to musiałabym być już jak cytryna :D Stosuję dietę ketogeniczną od ponad 10 miesięcy. Pozdrawiam serdecznie amatorów powielania internetowych "mundrości" w stylu "tłuszcze spalają się w ogniu węglowodanów" :D Ostatnio zaczełam biegać i zdarza mi się rozmawiać z takimi, co dietę niskowęglowodanową stosują od lat (dla ZDROWIA, a nie dla utraty wagi) i biegają na niskich węglach maratony ;)
you28
11 października 2015, 10:36
"Stając na wadze, możesz poczuć zwód" ;-)
GrajewsKi
11 października 2015, 10:58
Ja się ważę bardzo rano, ok. 5.00, 6.00, więc to bardzo prawdopodobne. ;) :P
kawonanit
11 października 2015, 11:02
O mamo.... coraz więcej perełek w tych artykułach ;] Niby tylko literówka, ale jakby dostawić jedną literkę z przodu to dopiero byłaby beka :D
bodyroxx
11 października 2015, 08:33
Kolejny raz powielony mit tłuszczu magicznie zmieniającego się w mięśnie...