Temat: trudne poczatki związku

taki mi się nasunął temat...skierowany głównie do dziewczyn, co to są/były w szczęśliwych związkach, które  miały jakieś trudne poczatki, zawirowania...Jak to z Wami było? myslałyście z poczatku, że nic z tego nie bedzie, facet wam nie pasował, albo wy jemu, ale w końcu coś zaskoczyło?albo inne kwestie, nie wiem, materialne, wykształcenie, wyglad , charakter? zastanawiam się, jakie sa szanse na stworzenie czegoś fajnego na bazie znajomości, która na poczatku wydaje się bez większych szans...Wypowiedzcie się :)
No pewnie, ja tak miałam przez miesiąc. Tylko myślałam, kiedy zostawić mojego chłopaka ;P Nie wiem... myślałam wtedy o jakimś głupku. Raz się mocno pokłóciliśmy, chyba wtedy zaczął się poddawać. Poszłam po rozum do głowy, po prawie pół roku się odkleić od siebie nie możemy :) Teraz sobie myślę jaka bym była głupia, gdybym wtedy z tego zrezygnowała :)
Pasek wagi

cytrynowa1987 napisał(a):

Zala21 napisał(a):

Mój pierwszy rok związku to była makabra.Ogromne kłótnie, wyzwiska; brak pełnego zaufania, 'badanie terenu'. Rzucanie się co chwila...No istna makabra.Ale pewnego razu po prostu zaczęliśmy ze sobą rozmawiać bardzo szczerze, było wiele łez i różnych słów...Oczyściliśmy atmosferę i w czerwcu minie 5 lat razem.
 Skąd ja to znam u mnie było tak samo,a teraz jesteśmy 2,5 roku razem i za 1,5 roku bierzemy ślub i nie wyobrażam sobie życia bez niego :)
Ja wręcz zawsze mówię, że aktualnie jest nam ze sobą coraz lepiej; duużo lepiej niż na samym początku :)
Wszystko zależy od dobrych chęci.
Pasek wagi
Ja jestem właśnie na początu związku i jest tragicznie. Same problemy, serio. Fajnie by było, gdyby mi też coś z tego wyszło tak, jak wam. Ale na razie to jest koszmar.
Pasek wagi

ja w sumie tez zaczynam...ale mam masę wątpliwości i tak sobie myślę, jak u innych było...we'll see :)


była chemia, były niedomówienia, oboje sobie odpuściliśmy - i wtedy ja zadziałałam i dziś jesteśmy razem ;D. nie ma granic.
Duuużo cierpliwości i zrozumienia, rozmów, rozwiązywania problemów, kompromisów.. Jeśli naprawdę nam na kimś zależy, nie warto się poddawać już na początku :)

To współczuje.W życiu bym sobie nie pozwoliła żeby facet mnie wychowywał.Wiadomo że trzeba motywować druga osobe żeby dbała o wygląd, pracowała nad sobą, ale starania żeby spełnić wymagania partnera bo inaczej mnie nie zechce są smutne.Dba o Ciebie, a może traktuje Cię jak wytresowanego pieska?

Sorry, nie na tym polega związek...

Mój obecny związek zaczął się od tego, że byłam absolutnie przekonana, że nie chcę z nikim się wiązać. Przy okazji, zanim poznałam mojego faceta, przez znajomego zobaczyłam jego zdjęcie - wyśmiałam je. :D Byłam bardzo zdystansowana i chłodna, czekałam tylko aż coś pójdzie nie tak i będę miała powód, żeby go skreślić. Albo aż on skreśli mnie. W zasadzie podświadomie nawet robiłam wszystko, żeby on jednak sobie odpuścił. I tak co chwilę myślałam sobie "o, no to znalazłam ten haczyk", ale za każdym razem bardzo szybko się okazywało, że to żaden problem, że wymyślam i widzę problemy tam, gdzie ich nie ma. Tak szukałam tych powodów, żeby go zostawić, że przez 1,5 roku niczego nie znalazłam i jestem w naprawdę szczęśliwym związku. :)

my przechodzilismy przez proces "wizowy", co wcale nie jest ani latwe, ani fajne  (bylismy razem jakies pol roku), 7 miesiecy zycia oddzielnie, zbieranie dokumentow, stres, "wywiad" w ambasadzie,kupa kasy.....ale po wszystkim musze przyznac, ze bylo warto, a zwiazek stal sie silniejszy:)