Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka

O mnie

Musiało minąć naprawdę dużo czasu, zanim w końcu zrozumiałam o co tak naprawdę chodzi w tym całym "odchudzaniu". Zmieniłam swoje nawyki żywieniowe nie na czas redukcji masy, ale już na zawsze.. Utrata kg ma być tylko jednym ze skutków mojego nowego, zdrowszego życia :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 103530
Komentarzy: 1736
Założony: 28 marca 2010
Ostatni wpis: 20 stycznia 2023

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
breatheme

kobieta, 36 lat, Kato

168 cm, 58.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

24 kwietnia 2010 , Komentarze (2)


Jakie były ostatnie dni?       W miarę dietkowe, określenie "w miarę" jest chyba jednak średnio adekwatne do tego co się działo przez te dni.., w środę wypiłam morze malibu domowej roboty (pyszne było!), w czwartek z kolei byłam tak wykończona po całonocnym szaleństwie w klubie, że byłam nie do życia, toteż ćwiczeń było mało co, zresztą ja jestem leń jakich mało ;)

Przyjechał do mnie brat na jedną noc, spędziliśmy ponad 1,5 godziny spacerując po mieście w dość szybkim tempie. Pooprowadzałam go pieszo po najważniejszych miejscach. I co?     Skusił mnie na cholernego, bardzo  fastfoodowego chickenburgera...    Ehh..

Jeden czikenburger, jeden cholerny fastfód w miesiącu, chyba aż tak bardzo nie zaszkodzi, pod warunkiem, że jest tylko raz, prawda?  Bo do tej pory byłam bardzo grzeczna, przynajmniej tak mi się wydaję. :)

Słodyczy nadal nie tykam, to samo czipsów i innych złowrogich przysmaków. Nie ciągnie mnie do nich, póki co - oby trwało to jak najdłużej ;)

Wczoraj już jak zwykle całkiem dobrze, z aktywności : 40min hula hop, 1,5h spacerowania (szybkim tempem) po mieście, poza tym to mycie bardzo brudnych okien w akademiku, pranie firanek i zasłonek. 

Dzisiaj wstałam o 10.40 (!)      Nigdy tak długo nie śpię, nie wiem co mi się stało :)    


Czuję, że to będzie dobry dzień :)



21 kwietnia 2010 , Komentarze (3)

Dzień dobry ;)

Pięknie zaczął się poranek, otóż zalałam wodą cały pokój ;)       Jak to się stało?   Kręciłam hula hop, a że mam takie zwykłe plastikowe, to już w pierwszych dniach jego użytkowania nalałam do środka wody, bo ryż i inne hałasujące produkty mnie nie przekonują, kręciłam sobie nim tak od końcówki stycznia, aż nagle odmówiło posłuszeństwa i rozpadło się na pół. Woda na szczęście nie pozalewała sprzętów elektornicznych ;)     ale ze ścian lała się strumieniami, proces narawczy trwał aż 20 min, bo nie mogłam sobie z nim poradzić.

Chciałabym zakupić sobie takie profesionalne, ale kurcze nie mam w akademiku na tyle miejsca, by nim kręcić. Może w wakacje sobie zafunduje, jeśli zapał będzie mnie nadal trzymał ;)

Dzisiaj będzie mało dietkowy dzień, bo wieczorem mamy wypić z koleżankami nasze malibu domowej roboty, a to ma w cholerę kalorii :P       No, ale planujemy iść na dyskotekę, więc chociaż część postaram się spalić.





20 kwietnia 2010 , Komentarze (5)


Głupie myśli, żadne napady na jedzenie..     po prostu multum głupich myśli o.....


jedzeniu.      :(



19 kwietnia 2010 , Komentarze (2)

Weekend na Śląsku za mną ;)      


W piątek poszliśmy z moim R. do naleśnikarni, zamówiłam tam 1 naleśnika z tuńczykiem i herbatkę brzoskwiniową - pyszka, z pewnością odwiedzimy to miejsce jeszcze kiedyś, bo ceny też przyzwoite (6,5zł), a najeść się można do syta ;)

Sobota była dość aktywna, bo udaliśmy się na wycieczkę rowerową z R. i jego młodszym bratem - 32km to jest coś dla takiego lenia jak ja :D   

W niedzielę o 14 był obiad w restauracji z okazji 60 urodzin cioci mojego R. - jadłam w miarę normalnie, mam cichą nadzieje, że to się nie odbije w spsób negatywny na mojej diecie. Kluski śląskie mam okazje jeść tylko będąc u R. lub Jego rodziny, toteż zjadłam sobie 1 małą ciemną. Nigdy wcześniej nie pomyślalałbym, że te kluski są takie dobre. Wypiłam także lampkę wina i szampan, ale okazja była, więc nie mogłam sobie odmówić tej przyjemności, tym bardziej, że urodzinowym tortem i innymi pysznościami karmiłam się jedynie wzrokiem :P:P:P   Ciocia R. zapakowała mi ciasta do akademika, na szcczęście już porozdawałam je koleżankom, także kusić mnie nie będą, a wyglądały naprawdę smakowicie. Jestem z siebie mega dumna, bo jutro będzie 2 tygodnie jak nie jem słodyczy. 

R. kusił mnie na wszystkie możliwe sposoby, ale nie dałam się ;)        On wcinał marcepan, a ja wafle ryżowe.

Od trzech lat średnio raz na miesiąc/dwa miesiące przyjeżdżam na Śląsk, a w SCC byłam tylko dwa razy i to za każdym razem na krótko, bo nigdy nie mamy czasu, żeby połazić dłużej, jedynie bytomska Plejada jest mi bardzo dobrze znana :P       Ale co to w ogóle za porównanie, nie rozumiem dlaczego R. się tak broni przed wspólnym pójsciem do Silesii. Mężczyźni :P:P

Poza tym to w przyszłym tygodniu jadę do domu, więc pomierzę się i poważe, mam nadzieje, że mi coś ubędzie ;)       






15 kwietnia 2010 , Komentarze (2)


Od czego by tu zacząć ;)         Ogólnie rzecz biorąc miałam dzisiaj strasznego głoda (lenia zresztą też!), którego starałam się zapijać dużą ilością wody i zielonej herbaty, na razie nie ma go przy mnie, uff.

Co zjadłam? Dużo tego ;)

Ś: kromka ciemnego chleba (janosik z biedronki:P - około 105kcal na 1 kromkę i jest pyszny) z plastrem szynki wiejskiej, pomidorem i ogórkiem, pół pomarańczy

P: 2/3 dużej Gratki

O: 2 małe młode ziemniaki (bez dodatku masła itd.), jajko (z patelni teflonowej bez tłuszczu), dużo sałatki z buraczków czerwonych. 

P: 1/3 dużej Gratki z 2 łyżeczkami otrębów pszennych (dokończyłam to, co zaczęłam rano), pół różowego grejpfruta.

K: kromka chleba (janosika) posmarowana serkiem kanapkowym Turek + plastry pomidora i ogórka,        duża marchewka.


Tak mnie jakoś ciągnęło do tej lodówki. :P

Jutro jadę na weekend do mojego R., idę się pakować, bo pociąg mam koło 10.


14 kwietnia 2010 , Komentarze (5)


Całkiem spontanicznie zakupiłam dzisiaj  lokówke :)

Była w promocji w tesco, akurat ostatnia, więc zaszalałam.


Z dietką dobrze, samopoczucie takie sobie, ale to pewnie z racji paskudnej pogody. Jutro wolne na uczelni, ale za to mam do napisania pracę z polityki, dzisiaj "upociłam" zaledwie 3 strony, chociaż w zgiełki akademickim i przy mojej motywacji, to i tak duży sukces.

Od tygodnia nie miałam nic słodkiego w ustach - i dobrze mi z tym ;)

13 kwietnia 2010 , Komentarze (3)

Już nigdy nie będę taka głupia, bezmyślna i nieodpowiedzialna.
Prawie zgubiłam podczas biegania podarunek od Mamy (pierwszy prezent od Taty dla Niej w okresie narzeczeństwa). Rozbierając się w akademiku zauważyłam, że łańcuszek wisiał tak jakby urwany na mojej piersi, ściągnęłam go i okazało się, że nie ma zawieszki :(      Pojawiły się najgorsze myśli, dodam, że od kilku lat nie rozstaję się z tą biżuterią prawie w ogóle.
Na szczęście zawieszka wbiła się w kołnierzyk polara, odkryłam to po kilku minutach.
Nigdy więcej głupoty..


Z dietą dobrze, z ćwiczeniami też, pod tym względem udany dzień ;)


12 kwietnia 2010 , Komentarze (3)


Znowu dobry dzień. Oczywiście w kontekście diety ;)    Zaczęłam biegać, dzisiaj jedynie 20min., gdyż nie chciałam się zbytnio forsować, poza tym mam jeszcze @, więc to mało komfortowe warunki. Powróciłam też do dbania o swoją skórę.

Dzisiaj krótko, bo mam mało czasu, a trzeba napisać pracę zaliczeniową na poniedziałkowe ćwiczenia. 

Buziaki ;):)

 

10 kwietnia 2010 , Komentarze (3)

Smutny to dzień. Wstając z łóżka nikt nie spodziewał się, że za parę godzin dotrą do nas takie informacje. Bardzo mi przykro.


Wczoraj słusznie zauważyłam, że jestem bardzo rozstrojona emocjonalnie.. Czytając artykuł o Jacku Kaczmarskim, którego zresztą teraz słucham, rozpłakałam się. Tak po prostu, mimo że to już 6 lat od Jego śmierci. Czasem wydaje mi się, że jestem strasznie dziwna.


Piątkowy wieczór spędziłam z dziewczynami w knajpie. Mimo tych wszystkich pyszności, które zamówiły, trzymała się dzielnie. Wypiłam morze wody z cytryną i 1 czarną herbatę :)

Dwukrotnie wchodziłam na wagę (wczoraj i dziś) waga pokazał mi 64 kg.

Zmieniłam wagę na pasku, ten kolejny zrzucony kilogram mnie coraz bardziej motywuje. Jutro jadę do K. Dostępu do wagi nie będę miała przez trochę ponad 2 tygodnie, może to i lepiej ;)     Poza tym w akademiku dietka idzie mi łatwiej, posiłki przygotowuje sobie sama i nie mam tam aż tylu pokus co w domu.



8 kwietnia 2010 , Komentarze (2)


Dzisiaj cudnie za oknem i w mojej diecie też ;)

Doszłam do wniosku, że czas najwyższy narzucić sobie jakieś postanowienie, bo to będzie mnie bardziej motywowało. Przez 3 tygodnie postanawiam nie jeść słodyczy :) Podejrzewam, że nie będzie lekko, bo przecież jestem słodyczo_holiczką. Ale efekt na pewno będzie wart tego poświęcenia :):):)

Byłam dzisiaj na spotkaniu z M., ma kłopoty rodzinne, dziewczyna wpakowała się w naprawdę niezłe bagno, ale problemy to chyba jej specjalność, niestety.

Zrobiłam pierwszą w mojej karierze pomidorówkę, wyszła niesamowicie pyszna ;)     A pomyśleć, że  średnio przepadałam za tą zupą. (dlatego jej nie robiłam)