Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Hej! Jestem nieco nieśmiałą osóbką. Do odchudzania skłoniły mnie cyferki na pewnym doskonale wszystkim znanym urządzeniu(czytaj waga):-) i mój wygląd, który nie do końca mi pasuje.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 15356
Komentarzy: 67
Założony: 13 kwietnia 2010
Ostatni wpis: 14 maja 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
kasia8921

kobieta, 35 lat, Gniezno

170 cm, 61.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

1 czerwca 2010 , Skomentuj

Hej! Zacznę od tego, że muszę was przeprosić. Bo jakoś tydzień temu nie miałam głowy do jakichkolwiek wpisów. Zacznę od tego, że jestem mile zadziwiona moimi efektami. Otóż wchodzę dziś na wagę i widzę cyferki 65,3. Nie mogłam w to uwierzyć i weszłam jeszcze 2razy. Wynik ten sam. Tydzień temu był niewielki spadek, ale ten, który dziś zauważyłam-zadziwiający wprost. Bo przyznam się szczerze, odpóściłam sobie ćwiczenia. Zbyt mało teraz mam czasu żeby się nimi zajmować. Staram się jednak być w jakimś ruchu. W wakacje wrócę do pełnych ćwiczeń. Co do jedzenia, to jem normalnie 5razy dziennnie. Owszem były małe "grzeszki" pod koniec zeszłego tygodnia porcja lodów czekoladowych i kawałek babki z nutellą, a wczoraj jedno ciastko i tak ze 4 kostki czekolady. Nawet się bałam, że wzrośnie mi waga. A tu coś odwrotnego-spadek. Nie wiem jak to możliwe-stres z powodu sesji zaliczeniowej i egzaminacyjnej chyba. Inaczej tego nie mogę sobie wytłumaczyć chociaż zawsze po sesji trochę więcej ważyłam. Mam nadzieję, że nie wzrośnie mi ta waga. Co jak co, jestem bliżej celu. Znów was przeproszę - muszę już kończyć, czekają na mnie i aż proszą o nauczenie się kolejne notatki:-)

pozdrawiam wszystkich i życzę wam udanego tygodnia

18 maja 2010 , Skomentuj

Hej!
Znów nadszedł dzień , abym coś nie coś napisała o swoich postępach. Bo mam się czym pochwalić. Wchodzę dziś na wagę i według cyferek, które ujrzałam ważę 66,7kg. To znaczy, że od tygodnia schudłam 0,5kg. Jestem zadowolona bo zanim wogóle zaczęłam tu pisać, to ważę mniej niż po moim ostatnim takim odchudzaniu w zeszłe wakacje. Czy to nie cudowne? Schudłam pomimo tego, że bez słodkości się nie obyło. Tym razem to był pyszny placek z budyniem i jabłkami, który sama upiekłam. No i jak mogłam nie spróbować? Poza tym nadal się dzielnie trzymam  dzisiaj za dużo się nie rozpisuję bo mam wiele rzeczy do zrobienia, przede wszystkim nauka. Przez kilka tygodni tak będzie, ale w wakacje postaram się, aby moje wpisy były dłuższe.

pozdrawiam serdecznie

11 maja 2010 , Skomentuj

HEJ!

Muszę wam przekazać, że nareszcie moja waga zaczęła spadać:-) Co prawda były małe grzeszki w postaci kilku ciastek i kawałka babki, ale to nie znaczy, że tak łatwo zrezygnuję. Niemal codziennie ćwiczyłam(w tym tygodniu 5 razy) po ok.2godziny. Poza ćwiczeniami oczywiście 5 posiłków dziennie, tym razem udaje mi się skutecznie jak na razie powstrzymywać od wieczornego podjadania(z tym miałam zawsze spory problem)- a to się napiję szklanki wody, zjam kawałek marchewki lub jabłka, żuję gumę bądź też ostatnio wprowadzony mój sposób-siedzenie nad książkami i uczenie się. Niedługo okres ciężki dla studentów-zaliczenia i egzaminy. Na w miarę przyzwoitych ocenach mi zależy, więc nie chcę żeby coś mnie oderwało od uczenia się(nawet jedzenie:-)

No ja tu gadu, gadu, a o osiągnięciach nic. Poprawiam się:-) A więc weszłam dzisiaj na wagę. Nie oczekiwałam zbyt dużych efektów. Patrzę na wagę i oczom nie wierzę-schudłam w ciągu tygodnia ponad 1kg; dokładnie1,3kg. Jak to jest możliwe-nie wiem. Ale i tak się cieszę, bo co jak co, ale to sukces 

Kończę już bo książka już na mnie czeka i aż się prosi, żeby wziąć się do nauki:-) Do zobaczenia za tydzień

5 maja 2010 , Skomentuj

HEJ WSZYSTKIM!

Piszę o dzień póź niej niż zwykle, gdyż wczoraj miałam trochę zajęty dzień-szukaniem materiałów do pracy zaliczeniowej i nauką. Cóż...Niedługo dla studentów nastąpi czas zaliczeń i egzaminów-już za 10dni mam pierwsze zaliczenie. No i jestem trochę w dołku z dwóch ważnych powodów:

-po pierwsze absolutna porażka na linii tracenia kilogramów: wzrost wagi o prawie 2kg. Nie do końca wiem jakim cudem to się stało. Przecież ćwiczyłam, tak jak zawsze. No może mój błąd tkwi w tym, że niestety, co przyznam ze wstydem skusiłam się na słodkosci tzn. w ciągu tego weekendu majowego plus poniedziałek zjadłam kilka kawałków placka drożdżowego z wiśniami i placka z galaretką. Były one przepyszne, nie ukrywam, ale niestety sprawiły, że moja waga wzrosła. Innego wytłumaczenia nie wymyslę. No cóż... chyba słodycze muszę sobie odpuścić mimo tego co jest w moim pierwszym wpisie

-po drugie, chyba bardziej poważniejsze: nie wiem jak uda mi się utrzymać odpowiednie tempo odchudzania w czasie zaliczeń i sesji egzaminacyjnej. Czy znajdę czas na ćwiczenia i nie będę się objadała bo wiadomo stres, te sprawy. Nawet nie chodzi o to by jakoś szczególnie schudnąć, ale choćby utrzymać tą, którą do tej pory miałam. Już teraz nie wiem jak się z tym problemem zmierzyć, ale postarałam się jakoś to pogodzić. Jeszcze nie wiem, czy mi się to uda.

Mimo tego wzrostu wagi co zepsuł mi trochę humor mogę się pocieszyć tym, że:

- po pierwsze: i dziś i wczoraj już ćwiczyłam, czyli się nie poddałam

-po drugie: wygrałam z pokusą słodyczy tzn. wczoraj zakupionego pdla mnie przez moją rodzicielkę wafelka "WW" nie zjadłam. Zastosowałam metodę przesuwania momentu  zjedzenia na później. Ostatecznie dzisiaj oddałam go mojemu młodszemu bratu i nawet nie żałowałam. Coś w tej metodzie jest

Kończę już i lecę na podwieczorek

pozdrawiam wszystkich

27 kwietnia 2010 , Skomentuj

Hej wszystkim!

Zgodnie z obietnicą piszę. Dziś to mam się czym pochwalić Wreszcie moja waga pomału, powolutku zaczyna spadać. Dziś się ważyłam i jest mniej o 0,7kg. Co prawda to niedużo, ale zawsze jakiś sukces

Co do mojego odżywiania się to nadal jest 5posiłków dziennie. Niedługo zrobię sobie kolację- coż pysznego i zdrowego, nie wiem jeszcze co, ale już nie mogę się doczekać. Ze słodyczy nie zezygnowałam. W tym tygodniu moimi małymi "grzeszkami" były 5ciasteczek owsianych i 3z kawałkami czekalady i 1wafelek. Muszę tylko uważać, żeby ze słodkościami nie przesadzić bo bo "efekty" mogą być opłakane. Mam jednak nadzieję, że nic się takiego nie stanie. Trzymam sie mocno  tej myśli.

Ćwiczenia nadal wykonuję. Co rano pilnie jak uczeń ćwiczę około 2godzin. Lepiej mi się ćwiczy rano bo wieczorem praktycznie nic nie chce mi się robić. Zawsze po wykonaniu ćwiczeń jestem z siebie bardzo zadowolona, że dałam radę, że zwalczyłam swoje lenistwo Zawsze nie mogę uwierzyć jak ćwiczę, że czas tak szybko leci. Niby 2godziny to dużo, ale gdy kończę ćwiczenia nie mogę czasem uwierzyć, że to już. Przy czym ćwiczę bardzo, bardzo dokładnie.

No coż zakończę na dzisiaj. Teraz szybciutko kolacja i może jeszcze trochę ruchu

pozdrawim wszystkich

20 kwietnia 2010 , Skomentuj

Cześć wszystkim!

Uznałam, że będę pisać w pamiętniczku tak co tydzień. Nie ze względu na lenistwo:-), ale na fakt, że jakiekolwiek efekty odchudzania (kg czy choćby pół mniej) widać po okolo 7 dniach. No więc w skrócie piszę co na razie się zmieniło od ostatniego mojego wpisu. Przede wszystkim ćwiczenia. Dla mnie to było prawie codziennie(odpuściłam sobie sobotę i niedzielę) niemal 2godziny ćwiczeń, głównie na mięśnie brzucha, pośladki, uda i łydki(to właśnie nogi są moim największym problemem). Wcześniej trochę już miałam wyćwiczony brzuch bo jakiś czas temu udało mi schudnąć głównie w tej partii ciała. A moje nogi nadal mnie denerwują. Zmieniłam cwiczenia bo na tamte mój organizm chyba przestał reagować i nie chudłam. Może kiedyś do nich wrócę, czas pokaże co i jak

Druga sprawa to dieta. Ogólnie staram się trzymać 5 niezbyt dużych posiłków co 2,3 godziny. Muszę się przyznać, że na tym polu walki miałam dość spoą wpadkę. W niedzielę do naszego domu wpadła bliska rodzina(zaplanowane to było) i z tej okazji były upieczone 3 pyszne placki(sernik, karpatka i ciasto z galaretką). No i nie mogłam sobię odmówić i zjadłam po 2 kawałki każdego, w sumie 6. Źle się z tym czuję, że nie mogłam się powstrzymać Oprócz tego trudno pominąć jedzenie na obiad i kolację-też same pyszności.

No cóż...trzeba wrócić do rzeczywistości. Dzisiaj rano weszłam na wagę(zawsze to robię we wtorek) i ujrzałam te same cyferki. Z jednej strony sukces, że przynajmniej nie przytyłam, z drugiej strony ogromny żal, że nie spadło mi chocby pół kg

No, ale w kazdym razie nie zamierzam się tak łatwo poddawać. Walczę dalej Dziś już jestem po ćwiczeniach i dwóch posiłkach. Najwazniejsze to nie poddawać się, czego i wam życzę

13 kwietnia 2010 , Komentarze (1)

WITAM WSZYSTKICH!

Tak długo się zastanawiałam, czy założyć  ten pamiętnik i w końcu postanowiłam To będzie taka moja kolejna motywacja do gubienia wagi. Moja wymarzona 58kg. Więc z prostego rachunku wynika, że muszę schudnąć 9,5kg. Może być ciężko, ale nie zamierzam tak łatwo się poddawać Mój plan jest taki:

-posiłki 5 razy dziennie, zdrowe,  niezbyt kaloryczne

-ruch, ruch i jeszcze raz ruch. Mam fantastyczne ćwiczenia, które od niedawna stosuję.

Ze słodyczy tak do końca nie rezygnuję. Powód jest prosty: znam siebie i wiem, że jak całkowicie z nich zrezygnuję, to przyjdzie moment, że się na nie rzucę. Dlatego stosuję metodę:słodycze w niewielkich ilościach np. dzisiaj pozwoliłam sobie na kawałek czekolady z orzechami do śniadania(uwielbiam ją do szaleństwa 

Mam nadzieję, że z wami mi się uda. No i oczywiście życzę także wam wszystkim wytrwałości w dążeniu do celu i osiągnięciu sukcesu